Płace w USA rozczarowały
Piątkowy raport z amerykańskiego rynku pracy okazał się bardzo solidny jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę nowych etatów jaka została wykreowana w ubiegłym miesiącu, niemniej jednak najważniejszy punkt publikacji, jakim jest dynamika płac, nieco rozczarował ograniczając coraz bardziej rozgrzane oczekiwania rynków, iż Rezerwa Federalna może podnieść stopy nawet cztery razy w tym roku. Z punktu widzenia złotego sytuacja uspokoiła się i po zeszłotygodniowym teście poziomu 4,20 na euro wartość wspólnej waluty wyrażona w złotych ponownie zawróciła.
Według najnowszych danych z USA tamtejsza gospodarka wytworzyła aż 313 tys. nowych etatów w lutym, z kolei stopa bezrobocia pozostała na niskim poziome 4,1 proc. W tym miejscu trzeba podkreślić, że pokaźny skok odnotowano w przypadku stopy partycypacji pracy dającej obraz w kwestii jak wiele osób zdecydowało się powrócić na rynek pracy tj. albo pracują, albo aktywnie poszukują zatrudnienia. Stopa ta wspięła się do poziomu 63 proc., najwyższego od września zeszłego roku, był to również największy skok w ujęciu miesięcznym od ośmiu lat. Choć długoterminowo jest to z pewnością czynnik obrazujący coraz głębszą i szerszą poprawę na rynku pracy, w krótkim okresie wzrost stopy partycypacji pracy może zahamować dynamikę wzrostu wynagrodzeń. Będąc przy płacach należy podkreślić, że pomimo sporo niższego od konsensusu odczytu (2,6 proc. vs. 2,8 proc. w ujęciu rocznym oraz rewizja w dół za styczeń) sytuacja płacowa nie wydaje się pogarszać. Trzeba być świadomym, że w lutym działał niekorzystny efekt bazy, a także pewien wpływ odegrały warunki atmosferyczne (w poprzednich miesiącach wyższa dynamika płac mogła częściowo wynikać z mniejszej liczby osób pracujących za relatywnie niższe stawki). Inwestorzy byli dość zdezorientowani i po szybkiej aprecjacji dolara ujrzeliśmy równie szybkie topnienie zysków. Podczas weekendu swoje trzy grosze dorzucił również przewodniczący oddziału Rezerwy Federalnej z St. Louis James Bullard sugerując, że zbyt szybkie tempo zacieśniania polityki monetarnej (czyt. cztery podwyżki w tym roku) może zwolnić gospodarkę oraz ograniczyć inflację pozostającą wciąż poniżej dualnego celu FED.
Poniedziałkowy kalendarz makroekonomiczny nie przynosi wielu istotnych odczytów, a najważniejszą publikacją wydaje się raport o inflacji autorstwa Narodowego Banku Polskiego, którego zrębki poznaliśmy przy okazji zeszłotygodniowej konferencji prasowej RPP. W dalszej części tygodnia poznamy między innymi dane inflacyjne oraz produkcję przemysłową z USA. W czwartek decyzję ws. stóp procentowych podejmie Narodowy Bank Szwajcarii. Z polskiego gospodarki otrzymamy inflację konsumencką (czwartek) oraz dane dotyczące rynku pracy, bilansu płatniczego i inflacji bazowej (piątek). O godzinie 8:50 za dolara płacono 3,3955 złotego, za euro 4,1887 złotego, za funta 4,7095 złotego, zaś za franka 3,5784 złotego.