Giełdy rosną w obliczu rozmów handlowych
Ostatnia sesja tego tygodnia przebiega na większości parkietów w doskonałej atmosferze. Rynki rosną po doniesieniach z Pekinu, które według niektórych plotek wskazują, że rozmowy idą w dobrym kierunku, a obie strony doszły do konsensusu w kilku kwestiach. Szczegółów jednak jak na razie brak, co może rodzić obawy, że optymizm może być krótkotrwały.
Najważniejszym faktem wydaje się jednak to, że rozmowy zostaną przeniesione na przyszły tydzień do Waszyngtonu. Jest to bez wątpienia dowód na to, że zarówno Chiny jak i USA są zdeterminowane, aby osiągnąć konsensus. Jak na razie scenariuszem bazowym wydaje się być przedłużenie rozmów handlowych o kolejne 60 dni, co już wcześniej rynki zdążyły zdyskontować. Donald Trump musi liczyć się ze zbliżającymi wyborami prezydenckimi w 2020 roku, więc jego kolejne kroki mogą przesądzić o jego poparciu w kolejnych wyborach. Po ostatniej porażce z Demokratami w sprawie budowy muru na granicy z Meksykiem, która była jego głównym pomysłem w poprzedniej kampanii prezydenckiej, amerykański prezydent będzie chciał z pewnością odzyskać swoje poparcie wśród Amerykanów korzystną umową handlową z Chinami.
Rynki o tym doskonale wiedzą, więc wydaje się, że inwestorzy bezgranicznie wierzą w uzyskanie porozumienia między dwoma mocarstwami. Pytanie jednak jak zachowają się giełdy, kiedy do takiego scenariusza już dojdzie. Wtedy uwaga ponownie powinna zwrócić się w kierunku danych makroekonomicznych oraz dyspozycji amerykańskiej gospodarki. W ostatnich dniach poznaliśmy dwa mocno rozczarowujące odczyty - sprzedaż detaliczną za grudzień i produkcję przemysłową za styczeń. Były to najgorsze odczyty od wielu miesięcy, co stwarza ryzyko, że gospodarka stoi przed ciężkim zadaniem w obliczu dużo gorszych nastrojów w pozostałych częściach globu.
Z drugiej strony, wstępne odczyty indeksu nastroju konsumentów Michigan za luty wypadły powyżej oczekiwań, czego dużą zasługą z pewnością jest zakończenie zamknięcia amerykańskiego rządu. Przyczyniło się to do wypłat zaległych pensji wśród części urzędników i pomogło poprawić morale wśród pracowników po najdłużej trwającym w historii paraliżu amerykańskiego rządu. W dół poszły jednak prognozy inflacyjne, lecz rynki obecnie nie przywiązują tak dużej uwagi do przyszłego wzrostu cen, jak to miało miejsce jeszcze parę miesięcy temu, kiedy wszyscy żyli w przeświadczeniu o nieskończonej sile amerykańskiej gospodarki. Dolar pomimo mieszanych danych cały czas się umacnia, na czym cierpi w oczywisty polski złoty, który w stosunku do amerykańskiej waluty znajduje się na najniższych poziomach od połowy 2017 roku.
Beneficjentem dobrych nastrojów na światowych parkietach jest również w końcu giełda w Warszawie. Wzrosty nie są tak duże, jak choćby w Niemczech, ale umiarkowana zieleń może cieszyć po fali odwrotu inwestorów od rynku wschodzących, która napędzana były siłą dolara. Całego tygodnia nie można jednak zaliczyć do udanych, co potwierdzają również cotygodniowe badania nastrojów inwestorów indywidualnych, które wskazują, że wśród uczestników naszego rynku wciąż jest więcej inwestorów oczekujących spadków niż wzrostów.
W przyszłym tygodniu wydarzeniami, które powinny mieć charakter cenotwórczy jest z pewnością kontynuacja rozmów między Pekinem i Stanami Zjednoczonymi oraz zapiski z ostatnich posiedzeń Rezerwy Federalnej i EBC. Ten drugi prawdopodobnie odłoży pierwszą podwyżkę stóp procentowych od 2011 roku po raz kolejny w czasie, w obliczu słabych prognoz na gospodarki Eurolandu.