Republikanie stawiają ultimatum, Obama nie myśli ustąpić
Zaostrzenie tonu wypowiedzi amerykańskich polityków w sprawie budżetu i limitu zadłużenia miało decydujący wpływ na przebieg handlu na giełdach. Dodatkowym atutem dla niedźwiedzi było obniżenie przez Bank Światowy prognoz dla chińskiej gospodarki. Efektem były spadki indeksów.
Poniedziałkowa sesja w Warszawie zaczęła się nieprzyjemnie dla posiadaczy akcji. Co prawda, na otwarciu główne indeksy zniżkowały po 0,3-0,35 proc., jednak sytuacja bardzo szybko pogorszyła się. Już w trakcie pierwszej godziny handlu WIG20 stracił 30 punktów, docierając do 2355 punktów, czyli 1,5 proc. poniżej piątkowego zamknięcia. Bykom udało się drobić jedynie niewielką część strat i przez większą część dnia indeks poruszał się w przedziale 2365-2375 punktów, tracą około 1 proc. Niemal identycznie zachowywał się WIG30. Nieco lepiej spisywały się wskaźniki małych i średnich spółek, zniżkując wczesnym popołudniem po około 0,4 proc.
W gronie blue chips liderem spadków były akcje PGNiG, które wczesnym popołudniem zniżkowały o 3,5 proc. Po 3 proc. w dół szły papiery KGHM i Tauronu. Po około 1,5 proc. traciły walory Telekomunikacji Polskiej, PZU i PGE. Na plusie trzymały się jedynie akcje Assceco, Banku Handlowego, PKN Orlen, GTC i JSW. Gwiazdą były zwyżkujące o 3,5 proc. walory Eurocash.
Wśród średniaków zdecydowanie przeważały walory tracące na wartości, jednak w większości przypadków skala spadków nie była duża. Wyjątek stanowiły taniejące o ponad 10 proc. akcje Polimeksu. O ponad 5 proc. w dół szły papiery Petrolinvestu. Dobrą passę przerwały walory Ciechu, tracąc 2,5 proc. Na szerokim rynku uwagę zwracały zwyżkujące niemal 20 proc. akcje Reinholda. O ponad 6,5 proc. w górę szły akcje Gino Rossi, po zapowiedzi zarządu, że przyszły rok będzie przełomowy w kwestii wyników spółki. Podobnej skali zwyżkę zaliczały papiery Bytomia. Na drugim końcu skali wyróżniały się walory Ganta, zniżkujące o ponad 35 proc.
Od rana pesymizm dominował na głównych giełdach europejskich. Skala spadków w Londynie i we Frankfurcie była podobna jak w Warszawie. Nieco lepiej spisywał się CAC40, który po porannym spadku ograniczył jego skalę wczesnym popołudniem do 0,6 proc. Pod koniec dnia indeksowi udała się wyjść na moment minimalnie nad kreskę. Na tle zniżkujących indeksów wyróżniały się zyskujące po kilka dziesiątych procent wskaźniki w Atenach, Rydze, Pradze i Sofii.
Poza nieugiętą postawą Republikanów i prezydenta Obamy w sprawie budżetu i limitu zadłużenia, negatywnie na sytuację na rynkach wpłynęło również obniżenie przez Bank Światowy z 8,3 do 7,5 proc. prognozy tempa wzrostu chińskiej gospodarki na 2013 r. Bardziej pesymistyczne niż poprzednio są także przewidywania na przyszły rok (obniżka z 8 do 7,7 proc.). Szybko zareagował prezydent Chin, oświadczając, że 7-proc. wzrost PKB jest wystarczający, a spadek jego dynamiki jest efektem zamierzonym. Rozczarowały także europejskie informacje makroekonomiczne. Indeks nastrojów inwestorów finansowych Sentix spadł z 6,5 do 6,1 punktu, mimo że spodziewano się jego zwyżki do 8,3 punktu. Gospodarka strefy euro w drugim kwartale skurczyła się o 0,6 proc., nieco mocniej niż oczekiwano.
Indeksy na Wall Street zaczęły sesję od spadków po 0,8-0,9 proc., jednak ich skala szybko zmniejszyła się o połowę. To pozwoliło na wyraźną poprawę sytuacja na naszym kontynencie.
WIG20 i WIG30 zakończyły dzień zniżką po 0,6 proc., WIG i mWIG40 spadły po 0,5 proc., a sWIG80 o 0,3 proc. Obroty wyniosły 680 mln zł.