Kto zarobi, a kto straci na darmowym podręczniku od Tuska?
Już 1 września pierwszoklasiści otrzymać mają nowy podręcznik. Liczba pojedyncza nie jest tutaj przypadkowa. - Będzie obowiązywał tylko jeden podręcznik w pierwszej klasie. Zastąpi on pakiet, w tym również zeszytów do ćwiczeń, który kosztuje czasami kilkaset złotych - podkreślił szef rządu na specjalnej noworocznej konferencji. Zapowiedź premiera zawiera jeszcze jeden atrakcyjny dla wszystkich rodziców przymiotnik. Podręcznik ma być też darmowy i to dla wszystkich, bez względu na zasobność portfela. Jednak, jak przekonują wydawcy, pomysł może zatrząść rynkiem wydawniczym w Polsce, którego ponad 30 procent to właśnie książki szkolne.
W roku szkolnym 2015/2016 zarówno uczniowie klasy pierwszej i drugiej zostaną w podręcznik wyposażeni przez państwo. Zmieni się też oczywiście tryb postępowania z taką książka. Właścicielem przestanie być przecież uczeń, czy jego rodzic. Podręczniki w nowym rozwiązaniu będą własnością szkoły, która będzie je udostępniać kolejnym rocznikom. - Z całą pewnością ta decyzja powinna uczynić obowiązek szkolny wobec najmłodszych zdecydowanie łatwiejszy do zniesienia - dodał szef rządu. Zwracając też uwagę, że ulga nie dotyczy tylko rodziców, ale i maluchów, które nie będą musiały już dźwigać ciężkich kompletów książek.
W zamian pojawi się jedna superksiążka, zawierająca potrzebną wiedzę ze wszystkich wymaganych w pierwszej klasie przedmiotów. - Podręcznik będzie ciężki. Teraz książki do pierwszej klasy są podzielone na małe, zeszytowe i nie trzeba nosić wszystkiego razem. Nie trafia do mnie argument dotyczący ciężaru plecaka - przekonuje jednak w Money.pl Piotr Marciszuk, przewodniczący Sekcji Wydawców Edukacyjnych Polskiej Izby Książki.
Zaskoczony zapowiedzią jest też doktor Mirosław Dąbrowski, autor blisko setki podręczników i zeszytów ćwiczeń, pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego. - Od 1999 roku usiłujemy budować rynek książek szkolnych z różnymi podręcznikami i różnymi koncepcjami nauczania, a teraz ma nastąpić kompletne tego odwrócenie? Nie rozumiem tego - dodaje. Rzeczywiście, jeszcze w maju 2013 w komunikacie ministerstwa Wybór podręcznika wyrazem autonomii nauczyciela mogliśmy przeczytać: założenie, że powinien funkcjonować jeden, identyczny dla wszystkich podręcznik do każdego przedmiotu jest sprzeczne z ustaleniami współczesnej pedagogiki, która kładzie nacisk na indywidualizację nauczania.
MEN nie chce teraz odnosić się do tak znaczącej zmiany frontu. - Podczas konferencji prasowej będzie można o to zapytać, dziś niestety nic nie mogę powiedzieć na ten temat. Prace są na finiszu, a szczegóły dotyczące bezpłatnego podręcznika zostaną zaprezentowane jeszcze w tym miesiącu - wyjaśnia Paweł Jurek z MEN.
Zapowiedź szefa rządu oznaczać może spore oszczędności dla rodziców dzieci rozpoczynających edukację. Według najnowszych badań CBOS, jedna czwarta rodziców na szkolne wydatki przeznacza od 500 do 800 zł, a połowa badanych rodziców wydaje ponad 800 zł. Gdy przemnożyć tę sumę przez dwójkę, czy trójkę dzieci, okazuje się, że wrzesień w wielu domach to trudny miesiąc.
- Każdy zawsze powie, że podręczniki są za drogie, to naturalne. Pomysły premiera bardzo nas niepokoją. Nie rozumiem dlaczego idą w stronę darmowych podręczników dla wszystkich, a nie poprawienia działania programu wspierającego najuboższych w przygotowaniu dzieci do szkoły. Skoro jest tak dobrze, że nie wykorzystuje się połowy zaplanowanych w programie Wyprawka Szkolna pieniędzy, to skąd ten darmowy projekt? - zauważa Piotr Marciszuk.
Rzeczywiście, jak wynika z danych przesłanych nam przez MEN. Dużym problemem jest spożytkowaniem wszystkich środków przeznaczonych na ten program. W 2012 roku zaplanowano na dofinansowanie aż 128 milionów złotych. Uruchomionych przez MEN, zgodnie z zapotrzebowaniem zgłoszonym przez gminy, zostało prawie 80 mln, a ostatecznie gminy wydały tylko niecałe 70 mln zł. Oznacza to wykorzystanie zaledwie 55 procent zaplanowanych środków.
Wydatki na program Wyprawka Szkolna | |||
---|---|---|---|
Rok | Planowana w programie rządowym kwota środków |
Środki uruchomione przez MEN, zgodnie z zapotrzebowaniem zgłoszonym przez gminy | Środki wydatkowane przez gminy |
2013 | 179,5 mln zł | 119,8 mln zł |
brak danych |
2012 | 128,0 mln zł | 79,8 mln zł | 69,6 mln zł |
2011 | 115,0 mln zł | 69,5 mln zł | 54,2 mln zł |
2010 | 103,4 mln zł | 85,6 mln zł | 52,6 mln zł |
2009 | 104,0 mln zł | 72,6 mln zł | 49,2 mln zł |
2008 | 50,3 mln zł | 39,5 mln zł | 29,9 mln zł |
źródło: Ministerstwo Edukacji Narodowej
- Z informacji przekazanych przez gminy wynika, że otrzymana dotacja na zakup podręczników szkolnych w ramach rządowego programu "Wyprawka szkolna" nie jest w całości wykorzystana ze względu na różnicę wynikającą z szacowanej liczby uczniów uprawnionych, a rzeczywistą liczbą uczniów, którzy spełniali kryterium do otrzymania pomocy. Ustalenie ostatecznych danych możliwe jest dopiero po upływie terminu składania wniosków - mówi Paweł Jurek z MEN. Ministerstwo wskazuje też inne przyczyny takiego stanu rzeczy. Z przekazanych Money.pl wyjaśnień wynika, że nie wszyscy, którzy mogą, składają wnioski o udzielenie pomocy finansowej.
Problemem może być też niedoinformowanie samych zainteresowanych. W programie na rok szkolny 2013/14 z pieniędzy skorzystać mogły nie tylko ubogie rodziny, ale i wielodzietne (troje lub więcej dzieci) oraz te z problemem alkoholowym, chwilowym bezrobociem czy niepełnosprawnym dzieckiem. W ujęciu finansowym w sytuacji, gdy szkołę dziecko dopiero zaczyna, dochód w rodzinie powinien maksymalnie wynosić 539 zł. Rodzice dziecka w klasach I-III szkoły podstawowej liczyć mogli na 225 złotych.
Według opracowań Biblioteki Analiz, rynek związany ze sprzedażą książek szkolnych stanowi ostatnio nawet ponad 31 procent całego rynku księgarskiego w Polsce. - Rynek dotyczący książek dla klasy pierwszej to 68-70 milionów złotych. Dla klas 1-3 to nawet 200-230 milionów złotych. Źle się stanie, jeśli te pieniądze znikną nagle z rynku - mówi w Money.pl Jarosław Matuszewski z Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych.
źródło: Biblioteka Analiz
Cały rynek podręczników w 2012 roku szacowany był na 840 milionów, nie ma jeszcze wyliczeń za 2013, ale zakładając, że tendencja jest stała, widać jak bardzo ważny jest ten sektor dla polskich wydawców. - Będzie ciężko, ale my jakoś sobie poradzimy bo mamy szerokie portfolio książek edukacyjnych. Dla mniejszych wydawców, to może być koniec biznesu, jeżeli głównie żyją z podręczników dla klas 1-3 - dodaje Matuszewski.
W sporym kłopocie mogą być też księgarnie, które tylko dwa razy w roku mają okres wzmożonego obrotu. Co roku przed świętami bożego narodzenia utarg szybuje w górę. Jest to jednak niczym w porównaniu do okresu przed początkiem roku szkolnego. - Z tego głównie utrzymują się małe, nie sieciowe księgarnie rozsiane po całej Polsce. Jeśli w dłuższej perspektywie znikną podręczniki do nauczania początkowego, to znikną i te księgarnie - zauważa Paweł Waszczyk.
źródło: Biblioteka Analiz
Jako że nie znane są szczegóły rządowego projektu na razie trudno ocenić kto i ile na tym straci, bo też i nie wiadomo, kto i za ile miałby wydrukować nowe podręczniki. Dla rodziców pierwszoklasistów będą one darmowe, ale przecież budżet państwa będzie musiał zapłacić za ich zaprojektowanie i wydrukowanie, tyle, że nie wiadomo na razie komu i na jakich zasadach.
Jest jednak coś co i uradowanych z potencjalnych oszczędności rodziców powinno martwić. Premier ogłosił swój pomysł 10 stycznia, ministerstwo od tego dnia konsekwentnie odmawia jakichkolwiek komentarzy w tej sprawie. Szczegóły dotyczące bezpłatnego podręcznika zostaną zaprezentowane podczas konferencji prasowej jeszcze w tym miesiącu - słyszą niezmiennie wszyscy zainteresowani tą sprawa. Zakładając nawet, że są już jakieś zręby tej koncepcji, to w środowisku wydawniczym nie ma żadnych przecieków, dotyczących owego podręcznika. Można więc założyć, że prace nad nim jeszcze się nie zaczęły. Pytanie więc, czy można stworzyć podręcznik z 7 różnych przedmiotów, tak by uwzględniając cykl produkcyjny położyć 1 września na ławkę szkolną coś wartościowego i dobrego?
- Robienie czegoś bardzo szybko musi rzutować na jakości. Szczególnie ta staranność jest ważna przy nauczaniu początkowym i rozwoju małych dzieci. Napisałem ponad 100 różnych podręczników, może zbyt rzetelnie traktuje swoją prace, ale mogę zapewnić, że nie podjąłbym się napisania takiego podręcznika w czasie, który umożliwiłby jego przekazanie dzieciom we wrześniu tego roku - przekonuje doktor Mirosław Dąbrowski, autor, recenzent i pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego.
Krzysztof Janoś, Money.pl