Jak jesienią będą wyglądać biurowce? W USA Delta nie pozwoli na normalność
Wariant Delta budzi coraz większy strach u szefów dużych firm. W USA wielu gigantów – w tym Amazon czy Google – opóźnia powrót pracowników do biur. W Polsce trwa równie nerwowe oczekiwanie na to jak rozwinie się sytuacja epidemiologiczna oraz jak zareaguje na nią rząd
Obecne obostrzenia, które mają obowiązywać do końca sierpnia, zakładają, że pracodawcy muszą podejmować działania w celu prewencji rozprzestrzeniania się COVID-19. Nie są one jednak tak mocno restrykcyjnie, jak w przypadku miesięcy, w których liczba chorujących powodowała niewydolność systemu zdrowotnego. Dziś w miejscach pracy powinny być dostępne płyny dezynfekcyjne oraz rękawiczki jednorazowe. Stanowiska pracy powinny też być od siebie oddalone o 1,5 metra, chyba że charakter pracy uniemożliwia takie rozstawienie. W pomieszczeniach, gdzie nie da się zachować dystansu społecznego, obowiązuje nakaz noszenia maseczek, o ile przebywa w nim więcej niż jedna osoba.
Późną wiosną, gdy wychodziliśmy z kolejnej fali zachorowań i zwiększała się liczba zaszczepionych, firmy rozpoczynały proces powrotu do biur. Nie był on jednak zbyt szybki. Po pierwsze wiele firm przekonało się do pracy zdalnej i uznało, że sposób hybrydowy jest dla nich efektywny, wygodny i można też zaoszczędzić na powierzchni biurowej — mówi Michał Marciniak, pomysłodawca i założyciel platformy internetowej Veventy, umożliwiającej organizację i transmisję eventów, konferencji oraz webinarów, która pozwala organizatorom w kilka minut stworzyć angażujące wydarzenie online, a uczestnikom wziąć w nim aktywny udział z dowolnej lokalizacji. – Drugim czynnikiem, który nie zapełnił biurowców były zbliżające wakacje, ale dziś dochodzi też kolejny, bo widmo kolejnej fali zachorowań widać na horyzoncie. Firmy muszą poważnie zastanowić się nad tym jak będą pracować od jesieni. Wirus w wersji delta budzi uzasadnione podejrzenia, że nie mamy większych szans na całkowity powrót do tego co było jeszcze dwa lata temu – dodaje Marciniak.
Przykład idzie z Ameryki
Amazon jest bowiem kolejnym gigantem, który przesunął datę powrotu do biur nawet do początku przyszłego roku. Szefowie firmy uznali, że wzrost przypadków zachorowań na Covid-19, który wynika, z rozprzestrzenia się wariantu Delta, jest tym aspektem, który powoduje najwięcej opóźnień w branży technologicznej, ale kwestia zdrowia pracowników jest najważniejsza.
Pracownicy korporacji internetowego giganta handlu detalicznego w Stanach Zjednoczonych, ale też kilku innych krajach, mieli zacząć wracać do siedzib na początku września, ale teraz data ta została przesunięta na początek stycznia. Po powrocie pracownicy będą musieli nosić maski w biurze, chyba że przedstawią dowód, że są zaszczepieni. Wcześniej Amazon nieco poluzował restrykcje dla pracowników magazynów, a ci, którzy przyjęli szczepionkę, mogli np. przestać nosić maseczki.
Inni amerykański giganci na razie decydują się na mniej radykalne kroki i tylko lekkie przesunięcie otwarcia biur. Google ogłosił, że przesunie datę powrotu do biura z 1 września do 18 października. Jednak szefowie firmy zapowiedzieli też, że pracowników biurowych będzie obowiązywał nakaz szczepienia. Google zaznaczył też, że wraz z postępem programu szczepień w innych krajach, również i w nich będzie obowiązek przyjęcia szczepionki, zanim powróci się do pracy w biurze.
Również Uber zapowiedział, że nie otworzy ponownie biur do 25 października. Jednak co najmniej jedna firma technologiczna – Lyft – idzie jeszcze dalej niż Amazon
Większość jej placówek w USA zostanie ponownie otwarta dopiero 2 lutego 2022 r. Oczywiście tych przypadków nie możemy przenosić w pełni na polski rynek. Poszczególne przedstawicielstwa mają sporo autonomii i to na podstawie sytuacji epidemiologicznej będą podejmować decyzję, w jakim stopniu pracownicy wrócą do biur. Jeśli wariant Delta rozpanoszy się również w Polsce, możliwe będą mniejsze lub większe restrykcje w biurowcach jak np. ograniczona liczba osób na danym piętrze. Swój pomysł mogą mieć też na to rządzący. Jednak nie ulega wątpliwości, że firmy nadal muszą mocno inwestować w narzędzia komunikacji czy promocji swoich usług online.
Wystawią się głównie online?
Jesień to okres, który wiele firm wykorzystywało do uczestnictwa w targach, kongresach czy konferencjach. W obowiązujących do końca sierpnia uwarunkowaniach możliwa jest ich organizacja z limitem jednej osoby na dziesięć mkw. Kalendarz imprez wypełnia się powoli m.in. dlatego, że w niektórych miastach (np. w Lublinie) hale wystawiennicze zostały zaadaptowane na potrzeby szpitali tymczasowych. Nie wszystkie zostały zamknięte, a nawet jeśli czasowo przestały działać, to nadal nie mogą odbywać się tam imprezy.
Firmy, które planują na jesieni organizację wydarzeń takich jak konferencje, kongresy czy targi, powinny zdecydować się swojego rodzaju polisę dającą pełne zabezpieczenie przed restrykcjami. Jest nią model hybrydowy, czyli zaproponowanie uczestnikom – poza eventem stacjonarnym – możliwości udziału zdalnego poprzez platformy oferujące eventy online. Każdy organizator wydarzeń dla pracowników, partnerów biznesowych czy klientów musi zrozumieć, że frekwencja na spotkaniach będzie dziś mniejsza. Ludzie mniej chętnie spotykają w większych grupach, nie chcą wybierać się w dalsze podróże, a przede wszystkim widzą, że nowe technologie pozwalają im uczestniczyć w wydarzeniach korzystając z tych samych przywilejów bez wychodzenia z domu. Dodatkowo sam organizator może dotrzeć do większej ilości uczestników i nie obawiać się już żadnych prawdopodobnych restrykcji dzięki organizacji wydarzenia z równoległą transmisją w internecie – tłumaczy Michał Marciniak z Veventy.
Ostatni przykład? Informacja, że 18. edycja Millennium Doc Against Gravity odbędzie się stacjonarnie w siedmiu polskich miastach, ale parę dni później również online. Ewentualne i nagłe zamknięcie kin nie wygeneruje zatem aż tak wielkich strat, a widzowie będą mogli obejrzeć najlepsze filmy dokumentalne.
Czytaj też: Jaka droga dla MŚP po pandemii?
Lightbe/KG