"Sieci": Szantażom nie ulegniemy
W tygodniku „Sieci” premier Jarosław Kaczyński jasno i stanowczo komentuje zagrożenia dla suwerenności państwa. „Z nami łatwo nie będzie, traktujemy naszą granicę, naszą państwowość i naszą wolność bardzo, bardzo poważnie. I że przewidujemy różne możliwości, zabezpieczając się na wszelkie dostępne nam sposoby” – wyjaśnia prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Naciski na Polskę
Podczas rozmowy z premierem Kaczyńskim, Jacek i Michał Karnowscy pytają o obronę wschodniej granicy, konflikt z Unia Europejską, powrót Donalda Tuska do polskiej polityki czy wcześniejsze wybory parlamentarne. W sprawie nacisków wywieranych na Polskę z różnych stron, szczególnie z Brukseli premier Kaczyński podkreśla:
Żadnym szantażom nie ulegniemy. Walczymy twardo, w sprawach podstawowych dla państwa i Polaków nie ustąpimy. Choć oczywiście wiemy, że polityka polega m.in. na umiejętności wychodzenia z sytuacji niełatwych, a droga do tego nie zawsze bywa prosta. Ci, którzy próbują nam zarzucać w tym kontekście jakieś lawirowanie, całkowicie się mylą. Nasze cele są niezmienne, różne dobieramy jednak metody. Bronimy polskiej suwerenności, bronimy też polskich praw w Unii Europejskiej, bo one są teraz bezczelnie, bezprawnie i w niezgodzie z traktatami podważane. Będziemy też bronić polskiej granicy, temu służy budowa bariery zabezpieczającej.
Prezes PiS wyjaśnia również zasadność budowy zapory na granicy tłumacząc, czym jest zachowanie Białorusi:
Nikt przy zdrowych zmysłach nie może nie dostrzec, że to jest w istocie rodzaj agresji, wojny hybrydowej, że mamy prawo się bronić. A jak nie będziemy się bronić, to jedynym skutkiem będzie zaostrzenie kryzysu, zwiezienie na naszą granicę kolejnych tysięcy. Poza tym przecież my bronimy także granicy Unii Europejskiej, choć nawet gdyby tak nie było, też byśmy nie ulegli — podkreśla prezes PiS.
Wskazuje też czego wynikają działania Łukaszenki:
Sądzę, że w ten sposób chce wymusić na nas, ale przecież w istocie na całej Unii, uległość, uznanie jego władzy, porzucenie wspierania przez nas Białorusinów walczących o wolność. I on, i także stojący za nim Putin panicznie boją się tego, co nazywają kolorowymi rewolucjami. Nie jest także wykluczone, że ten atak jest elementem szerszej ofensywy wobec Zachodu w stylu tego, co zrobiono Ukrainie […]. Siły, które mają jakieś zakusy wobec Polski, muszą wiedzieć, że z nami łatwo nie będzie, że traktujemy naszą granicę, naszą państwowość i naszą wolność bardzo, bardzo poważnie. I że przewidujemy różne możliwości, zabezpieczając się na wszelkie dostępne nam sposoby. Dlatego już wkrótce przedstawimy plan bardzo poważnego wzmocnienia polskich sił zbrojnych.
Żołnierz co sto metrów
Marek Pyza w artykule „Żołnierz co sto metrów” przybliża plany postawienia zapory na wschodniej granicy Polski:
To ma być najnowocześniejsza budowla tego typu w Europie. Metalowa ściana o wysokości 5 m, zwieńczona zasiekami z drutu kolczastego […]. Do tego perymetria, czyli mnóstwo elektroniki: kamer, czujników ruchu […]. Jak się dowiadujemy, pierwsze elementy mają być stawiane jeszcze w czasie obowiązywania stanu wyjątkowego, czyli w listopadzie.
Autor opisuje również kwestie finansowania budowli:
Polska ma wystąpić do Unii Europejskiej, by ta dołożyła się do sfinansowania urządzeń elektronicznych, które będą stanowić kluczowe elementy zapory. Nasi rozmówcy z rządu wskazują, że UE przed kilkoma laty sfinansowała system inteligentnego nadzoru elektronicznego, który zainstalowano na Białorusi kilkaset metrów od naszej granicy, na południowym jej odcinku. Teraz powinna więc jeszcze chętniej wesprzeć zabezpieczenie wschodniej granicy wspólnoty.
Pyza zaznacza jednak, że nawet najlepsze mury nie wystarczą jednak do ochrony granic. Dlatego w tej chwili na granicy pełni służbę 2,5 tys. funkcjonariuszy Straży Granicznej, 600 policjantów i 3,2 tys. żołnierzy. W najbliższym czasie liczebność wojska ma się podwoić.
Pyza wskazuje również, z jak trudną sytuacją mamy do czynienia:
Nasi rozmówcy podkreślają, że mimo licznych prowokacji […] mundurowi strzegący granicy zachowują zimną krew i tak pozostanie. Wojna wywołana przez Białoruś – bo tak trzeba nazywać sytuację na granicy – to najważniejsza sprawa, z jaką dziś mierzy się rząd.
Pyza wyjaśnia:
Wszystkie osoby, z którymi rozmawiamy, podkreślają, że należy się szykować na eskalację agresji ze Wschodu […]. Stąd coraz większe zaangażowanie Wojska Polskiego […].
Mam bardzo dobre relacje z młodzieżą
W wywiadzie pt. „Mam bardzo dobre relacje z młodzieżą” udzielonym Marcinowi Wikle minister edukacji i nauki prof. Przemysław Czarnek zauważa, że wśród młodzieży sporo jest osób, których nie interesują strajki i krytykowanie poczynań ministerstwa.
Młodych ludzi są w Polsce miliony. To wspaniali, kulturalni ludzie, którzy nie interesują się polityką, zajmują się swoim życiem i swoją młodością — mówi minister Przemysła Czarnek i dodaje również, że spotyka się cyklicznie z młodzieżą podczas jazdy na rowerze w okolicach Lublina.
Szef resortu odpowiedzialnego za szkolnictwo odnosi się do działalności Jarosława Gowina. Krytycznie ocenia działania byłego koalicjanta, który, jak czytamy, nie do końca zapanował nad wprowadzaną reformą szkół wyższych i oddał pole niektórym rektorom.
Czuję ulgę, że spory z nim już się nie toczą. Słyszę od ludzi na różnych spotkaniach, że wielu czekało, aż ten moment nadejdzie. Widać to zresztą coraz wyraźniej. Człowiek, który uroczyście, w świetle kamer, podpisuje Polski Ład i mówi: robimy, a chwilę później zaczyna go całkowicie krytykować, jest zupełnie niewiarygodny — oznajmia minister Czarnek.
Przedstawiciel rządu dostrzega też braki kadrowe w polskich placówkach oświatowych.
Brakuje nauczycieli wychowania przedszkolnego, zwłaszcza na tzw. zachodniej ścianie Polski. Brakuje nauczycieli przedmiotów ścisłych – fizyki, chemii – i będzie ich brakowało. Dlatego uruchomimy możliwość dokształcania podyplomowego, co spowoduje, że nauczyciele będą mogli się stać dwu-, a nawet trójprzedmiotowi. Bardzo ścisła specjalizacja to dziś nie jest dobry model — czytamy.
„Wesele” Smarzowskiego, czyli ekranizacja Grossa i Grabowskiego
Jakub Augustyn Maciejewski w artykule „»Wesele« Smarzowskiego, czyli ekranizacja Grossa i Grabowskiego” omawia najnowszy film reżysera:
Nawet lewicowi krytycy nie mają odwagi jednoznacznie pochwalić „Wesela” jako dobrego filmu. Piszą, że jest „ważny”, „odważny” i „ostry”, ale nikt nie stwierdzi, że nowy film Smarzowskiego to udane dzieło. Trudno, żeby docenić walory artystyczne – obraz z 2021 r. czerpie zbyt wiele wątków z „Wesela” z 2004 r. Zdemoralizowani, prymitywni Polacy […], wszędzie seks, zdrady małżeńskie, pijani w sztok goście, przekleństwa. Jeden wyjątek – Tomasz Raczek, krytyk filmowy, stwierdził, że Smarzowski stworzył dzieło na miarę… Stanisława Wyspiańskiego.
Autor podkreśla:
Tymczasem problem z kuriozalnością tego filmu jest inny. Ten obraz jest do bólu zakłamany, skrajnie nierealistyczny, a wszystkie te fałsze i łgarstwa historyczne są kinową wersją książek Jana Tomasza Grossa, Jana Grabowskiego i Barbary Engelking. Twórcy nowego „Wesela” jakby w paranoicznym amoku chcieli umieścić w 130-minutowym obrazie wszystkie najbardziej niewiarygodne tezy tych autorów, którzy już zasłynęli z nierzetelności, a nawet fałszowania źródeł historycznych. Nic tam się nie klei historycznie, a sceny przypisujące Polakom prymitywizm, antysemityzm, złodziejstwo, prostytuowanie się, rasizm, zachłanność, prostactwo są łopatologiczne, jednoznaczne, bez cienia niuansowania.
Gazowy szantaż
Konrad Kołodziejski opisuje w artykule „Gazowy szantaż”, jak Rosja wykorzystuje założenia unijnej polityki klimatycznej, zgodnie z którą gaz ma stanowić paliwo pomostowe podczas dalszego realizowania Zielonego Ładu i dekarbonizacji.
Rosjanie, którzy dostarczają dziś ok. 43 proc. całego gazu używanego w Unii Europejskiej, zyskują więc doskonałe narzędzie nacisku na państwa wspólnoty i – jak widać – nie zawahają się go użyć, aby osiągnąć swoje cele.
Autor wylicza także, jak mocno podwyżki za błękitne paliwo wpływają na inne sektory gospodarki. Wysokie ceny surowca skutkują m.in. znaczącymi wzrostami opłat za prąd.
Dodatkowo gaz jest szeroko wykorzystywany w przemyśle chemicznym, m.in. przy produkcji nawozów sztucznych. Wzrost cen nawozów wraz ze wzrostem cen energii elektrycznej musi się więc przełożyć na wyższe ceny żywności i innych towarów. Im dłużej potrwa kryzys na rynku gazu, tym konsekwencje będą dłuższe i poważniejsze — czytamy.
W tekście przytoczono także słowa ambasadora Unii w Moskwie, który ostrzega rosyjskie władze przed dalszym stosowaniem tak agresywnej polityki cenowej.
Moskwa jednak niezbyt przejmuje się tymi słowami, bo dobrze wie, iż Niemcy, które oparły swoją politykę energetyczną na rosyjskich surowcach, nie pozwolą jej wypchnąć z unijnego rynku. A gdy gaz przestanie się liczyć jako podstawowe źródło energii, prawdopodobnie zastąpi go rosyjski wodór. Obopólny interes będzie się więc kręcił dalej. Po co więc to psuć? — zauważa autor.
W tygodniku także ciekawe komentarze bieżących wydarzeń pióra Krzysztofa Feusette’a, Doroty Łosiewicz, Bronisława Wildsteina, Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej, Andrzeja Rafała Potockiego, Samuela Pereiry, Aliny Czerniakowskiej, Wiktora Świetlika, Jerzego Jachowicza czy Andrzeja Zybertowicza.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 18 października br., także w formie e-wydania – polecamy tę formę lektury, wystarczy kliknąć: http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.