Łon: Stajemy się coraz mocniejszą gospodarką, znaczącą w UE
Patriotyzm gospodarczy to miłość do ojczyzny na gruncie gospodarczym, czy jest to wspieranie tego, co polskie, co rodzime w sferze produkcji, handlu czy konsumpcji. Polscy konsumenci zajęli drugie miejsce w rankingu siły patriotyzmu konsumenckiego (gospodarczego), czyli można powiedzieć, że ten polski patriotyzm konsumencki jest bardzo silny. Stajemy się coraz bardziej potężna gospodarką, liczącą się w Unii Europejskiej – mówi podczas rozmowy w rozgłośni Radio Maryja członek RPP, profesor Eryk Łon
Grzegorz Moj: Czy dziś patriotyzm gospodarczy ma sens, w dobie globalizacji i przejmowania różnego rodzaju rynków gospodarczych?
EŁ: Patriotyzm ogólnie to miłość do ojczyzny, natomiast patriotyzm gospodarczy to miłość do ojczyzny na gruncie gospodarczym, czy jest to wspieranie tego, co polskie, co rodzime w sferze produkcji, handlu czy konsumpcji, a więc wspieranie polskich producentów, handlowców, konsumentów. Patriotyzm gospodarczy jest bardzo ważny we współczesnym świecie, we współczesnej gospodarce. Dobrze zrozumiały to kraje, które osiągnęły sukces gospodarczy, zwłaszcza kraje zachodnie, takie jak Niemcy, kraje skandynawskie, Austria, tam patriotyzm gospodarczy i patriotyzm konsumencki jest bardzo silny. Te kraje zrozumiały, że jeżeli będą promować swoją rodzimą własność, rodzimą produkcję, wytwórczość to będą wtedy silne gospodarczo i będą stawały się bardziej potężne.
Dobra wiadomość jest taka, że z badań wśród krajów członkowskich Unii Europejskiej odnośnie siły patriotyzmu konsumenckiego wynika, że Polacy, polscy konsumenci w tym rankingu zajęli drugie miejsce, czyli można powiedzieć, że ten polski patriotyzm konsumencki jest bardzo silny. Stajemy się coraz bardziej potężną gospodarką, liczącą się w Unii Europejskiej i to widzą nasi konkurenci. Może też być tak, że kraje z UE są zaniepokojone tym, że my się rozwijamy bardzo szybko w ostatnich latach, i może nawet ostatnie spory, jak np. pomiędzy Trybunałem Konstytucyjnym, a organami unijnymi z tego wynikają.
Na gruncie gospodarczym jest wiele przykładów, że sukces polskich firm budzi niepokój wśród zachodniej konkurencji. Spór producentów okien – pomiędzy firmą Fakro, a duńskim producentem z branży, wynikał z tego, że firmy z UE są często zaniepokojone tym, że polskie firmy są lepsze i w walce konkurencyjnej odnoszą sukcesy. A polskie marki coraz bardziej liczą się w konkurencji światowej.
Czasem zastanawiam nad spółkami telekomunikacjami. Kiedyś spółki telekomunikacyjne należały do Skarbu Państwa, później były przejmowane [przez podmioty zagraniczne]. Gdzie policja, straż pożarna, państwo, różnego rodzaju służby wieszają swoje urządzenia? No właśnie na czyjejś infrastrukturze, nie państwa polskiego, jesteśmy zależni. Czy w nas jest już teraz, chociaż trochę spóźniona, ale świadomość tego, co to znaczy bezpieczeństwo narodowe?
Patriotyzm odgórny, pod pojęciem którego rozumiem instytucje państwa, instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo obywateli i całego państwa, powinny sprzyjać polskiej własności.
Właściwie można powiedzieć, że na naszych oczach toczy się III wojna światowa, jeśli można takiego mocnego pojęcia użyć, ale to jest wojna ekonomiczna. Bo nie militarna, nie ma nalotów samolotowych, nie jesteśmy bombardowani, nie wjeżdżają do nas czołgi, nie ma zagrożeń militarnych, tylko ta wojna jest prowadzona na kanwie gospodarczej. Głównie chodzi o przejmowanie spółek, kluczowych spółek dla rozwoju, dla bezpieczeństwa państwa.
W grę wchodzi sektor energetyczny, sektor paliwowy, sektor komunikacyjny, sektor bankowy.
Jesli weźmiemy chociażby sektor bankowy - to jest on bardzo istotny. Według pani Małgorzaty Sadurskiej, członka zarządu PZU, Polsce udało się odzyskać własność banku Pekao SA, jednego z kluczowych banków, banku z pierwszej trójki funkcjonujących na terenie Rzeczypospolitej Polskiej. Przez wiele lat bank miał zagranicznego właściciela, ale dzięki zaangażowaniu Polskiego Funduszu Rozwoju udało się sprawnie przeprowadzić proces odzyskania jego własności.
Pan profesor wspomniał o wojnie gospodarczej. Rozumiemy wojnę Stany Zjednoczone, Chiny, Rosja czy Japonia, ci potentaci. Ale taka wojna gospodarcza w Europie? Jesteśmy w strukturze Unii Europejskiej, widzimy teraz też wiele napięć. Zastanawiamy się jak to jest, czy czasami różnego rodzaju mechanizmy nie są stosowane po to, aby kogoś wykluczyć, albo aby na kogoś nałożyć takie karby, aby go uspokoić, tak jak teraz próbuje się nam zastopować pieniądze. A powinny one z racji pandemii i lockdownów na całym świecie i w Unii Europejskiej, powinny pójść do każdego w takiej ilości, jak to zostało ustalone. A dziś się szuka różnego rodzaju powodów, żeby np. takich pieniędzy nie dać, albo je obciąć. Też nieraz pytam o kwestię Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - co Unia, czy kto chce coś osiągnąć, nakładając na nas tak potężne kary, czy to co dzieje się wokół kopalni Turów, kwestia interesów Czechów, Niemców – jesteśmy w jednej strukturze, czy to może mieć poszlaki takiej trochę gry, czy może nawet wojny gospodarczej?
Bardzo trafnie zauważył to prof. Zbigniew Krysiak, nawet sam, o ile dobrze pamiętam, użył pojęcia „wojna ekonomiczna” w odniesieniu do sporu pomiędzy polskim Trybunałem Konstytucyjnym, a organami unijnymi. Właściwie być może tak to jest. Część konkurentów zagranicznych na arenie wspólnego rynku Unii Europejskiej może się czuć zaniepokojona tym, że Polska za szybko rośnie.
Ostatnio miałem przyjemność uczestniczyć w konferencji, w której uczestniczył też prezes Narodowego Banku Polskiego prof. Adam Glapiński. Prof. Glapiński słusznie powiedział, że on uważa, że spory Polski z krajami unijnymi wynikają z tego, że my rośniemy za szybko, za szybko się rozwijamy gospodarczo - i po prostu chcą nam podciąć skrzydła. Prawdopodobnie wymyślane są tutaj rzeczy, aby nas trochę osłabić, i zredukować polską ekspansję gospodarczą. Bardzo ważną sprawą jest też kwestia obrony przez likwidacją waluty narodowej, czyli przed wprowadzeniem nas do euro.
Jak politykę prowadzimy, monetarną, pieniężną czy walutową? Czy bronimy naszego złotego? Bo ktoś powie – jesteśmy w Unii Europejskiej, a bronimy złotówki jak niepodległości.
Prowadzenie przez Polskę własnej polityki monetarnej i posiadanie własnej waluty to ogromny atut i doceniają to instytucje międzynarodowe, które prognozują wzrost gospodarczy. One zauważają, że wzrost gospodarczy w Polsce w tym roku będzie dużo wyższy niż w strefie euro i tak samo w przyszłym roku nasza gospodarka będzie się szybciej rozwijać, niż cała strefa euro. One dostrzegają to, że mamy własną walutę, własny bank centralny, że prowadzimy bardzo rozsądną politykę makroekonomiczną, że w Polsce współgra polityka fiskalna i monetarna bardzo mądrze, instytucje te oceniają bardzo wysoko wiarygodność finansową Polski. Np. rating przyznany Polsce przez agencję Standard & Poor’s (S&P) to A–, natomiast wiele krajów od nas bogatszych, które są dłużej od nas w UE, np. Portugalia, Włochy, czy Węgry, mają rating 3B – a więc znacznie niższy. Z danych tych widać, że Polska rośnie. Tak samo Polska szybko wyszła z kryzysu covidovego, dzięki temu, że szybko zostały podjęte skuteczne działania antykryzysowe przez bank centralny i rząd. Udało się Polsce uniknąć większej perturbacji w gospodarce, czego nie uniknęły właśnie kraje strefy euro, szczególnie południa Europy, Włochy, Hiszpania czy Portugalia.
radiomaryja.pl/mt
Czytaj też: Turów: sankcje TSUE są bezprawne i bezskuteczne
Czytaj też: Premier o wyroku TSUE: Uderza w stabilność systemu społeczno-prawnego