Są dane NBP na temat gospodarki: W jakim stanie jest Polska?
W tym roku polska gospodarka będzie się rozwijać w tempie 3,6 proc., a w 2016 r. i 2017 r. PKB wzrośnie odpowiednio o 3,4 proc. i o 3,6 proc. - wynika z raportu NBP. Bank centralny prognozuje, że w tym roku inflacja wyniesie minus 0,8 proc., a w przyszłym 1,5 proc.
Z lipcowego raportu o inflacji NBP wynika, że w latach 2015-2017 tempo wzrostu PKB w Polsce wyniesie średnio 3,6 proc., a inflacja do końca 2017 r. pozostanie poniżej celu inflacyjnego NBP. Wynosi on 2,5 proc. z możliwymi odchyleniami +/- 1 proc.
Dyrektor generalny Instytutu Ekonomicznego NBP prof. Andrzej Sławiński powiedział prezentując dokument, że projekcja odzwierciedla "stonowany optymizm".
"Nasza gospodarka już od dłuższego czasu jest na ścieżce zrównoważonego wzrostu. To, czego jej brakowało, to lepszej koniunktury w strefie euro, w Unii Europejskiej (...). 91 proc. naszego eksportu trafia na rynki europejskie. Niestety było tak, że po upadku Lehman Brothers Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zastosowały QE (programy tzw. luzowania ilościowego, które sprowadzały się do wypuszczania na rynek pieniędzy poprzez skup własnych obligacji przez banki centralne) dzięki czemu mimo bardzo dużych deficytów budżetowych w obu krajach poziom stóp długoterminowych był niski" - mówił profesor.
Na taki krok (QE) ze strony Europejskiego Banku Centralnego trzeba było czekać do tego roku, niemniej w końcu się to stało. Dzięki temu ciężar obsługi długu stał się znacznie mniejszy, Europa wróciła w dużej mierze na ścieżkę wzrostu. "Ten powrót ożywienia w strefie euro jest źródłem naszego optymizmu" - powiedział Sławiński. Tłumaczył, dlaczego jednak ten optymizm jest stonowany. Wpływa na to sytuacja związana z Grecją i Chinami.
"Z Grecją jest ten problem, że jak obniżono jednostkowe koszty pracy i zmniejszono wydatki budżetowe w Portugalii, czy w Hiszpanii to bardzo silnie wzrósł eksport obu krajów, więc pojawiły się źródła spłaty zadłużenia w obu tych krajach. W Grecji to się nie stało, bo to jest niestety kraj - pomijając jego inne strukturalne słabości - który nie ma dostatecznie dużego przemysłu. W związku z czym tam eksport nie rósł mimo, że jednostkowe koszty pracy spadały i popyt krajowy się kurczył" - tłumaczył dyrektor IE NBP.
Według niego dramat Grecji polega na tym, że nie bardzo wiadomo, czy obniżony już poziom konsumpcji w tym kraju nie jest wciąż zbyt wysoki w stosunku do możliwości greckiej gospodarki, która nie będzie już mogła liczyć na taki napływ kredytów z zagranicy, z jakim mieliśmy wcześniej do czynienia.
Profesor mówił, że jeśli chodzi o Chiny, to pojawia się pytanie, czy zwiększone wydatki budżetowe w Państwie Środka będą w stanie złagodzić "wpływ lodowatego wiatru, który wieje na koniunkturę w Chinach z sektora budowlanego", gdzie widać bardzo duży nadmiar podaży. "To wpływa niekorzystnie na koniunkturę w Chinach, to jest główne ryzyko" - mówił.
Dodał, że najlepsi ekonomiści na świecie prognozują, że najprawdopodobniej będziemy mieli do czynienia z długim okresem obniżonego - w stosunku do tego co było przed kryzysem - tempa wzrostu w krajach wysokorozwiniętych. "To będzie wpływało prawdopodobnie niekorzystnie na koniunkturę w gospodarce globalnej i gospodarce europejskiej" - ocenił Sławiński. "To jest ta przyczyna, dlaczego nasza projekcja odzwierciedla stonowany optymizm" - podsumował.
W raporcie NBP napisano, że umiarkowane ożywienie w strefie euro będzie w ograniczonym stopniu wspierać wzrost gospodarczy, który w głównej mierze bazować będzie na rosnących wydatkach konsumpcyjnych i inwestycyjnych krajowego sektora prywatnego. Jak dodano, "do przejściowego i stosunkowo płytkiego spowolnienia koniunktury w 2016 r. przyczyni się spadek napływu transferów kapitałowych z UE, będący następstwem zakończenia rozliczenia perspektywy finansowej UE 2007-2013".
NBP poinformował w poniedziałek ponadto, że "w kierunku niskiej inflacji oddziałuje niska presja popytowa (której miarą jest ujemna luka popytowa) oraz niska presja kosztowa w kraju i za granicą, odzwierciedlona w spadku cen importu oraz długotrwałym spadku krajowych cen producenta (PPI)". "W horyzoncie projekcji wpływ tych czynników na inflację będzie stopniowo wygasał, pozostanie ona jednak do końca 2017 r. poniżej celu inflacyjnego NBP" - zaznaczył bank.
Z dokumentu NBP wynika też, że "z jednej strony czynnikiem ograniczającym wzrost cen w gospodarce jest niska presja popytowa, która mimo poprawy koniunktury w ostatnim okresie, pozostanie na umiarkowanym poziomie". "Z drugiej strony, kształtowaniu się inflacji bazowej na niskim poziomie sprzyja brak presji kosztowej" - dodano.
W dokumencie zaznaczono, że w 2015 r. największy wpływ na utrzymywanie się dynamiki inflacji CPI poniżej zera będą miały ceny energii. "Są one wynikiem bardzo silnego spadku cen ropy naftowej obserwowanego w czwartym kwartale 2014 r. oraz w styczniu br. Ponadto na ceny energii wpłynie oczekiwana w drugiej połowie 2015 r. obniżka krajowych cen gazu ziemnego dla gospodarstw domowych, stanowiąca reakcję na spadki cen ropy naftowej na rynkach światowych" - podkreślono.
Według projekcji NBP na ujemną dynamikę inflacji CPI w tym roku wpłynie też spadek cen żywności. "Wynika on z jednej strony z wysokiej podaży surowców rolnych, będącej pochodną wyjątkowo korzystnych warunków meteorologicznych w Polsce i na świecie w sezonie gospodarczym 2014/2015. Na obniżanie się cen żywności w ujęciu rocznym oddziałuje nałożone od drugiej połowy 2014 r. embargo Rosji na import produktów żywnościowych, w tym z Unii Europejskiej" - napisano.
Projekcja inflacji i PKB została opracowana w Instytucie Ekonomicznym (IE) Narodowego Banku Polskiego (NBP). Przedstawia prognozowany rozwój sytuacji w gospodarce polskiej przy założeniu stałych stóp procentowych NBP.
PAP/ as/