Generał Polko o dezerterze: "Stchórzył"
Żołnierz, który przekroczył granicę Białorusi, nie radził sobie z problemami, stchórzył zamiast się z nimi zmierzyć – mówi były dowódca jednostki specjalnej GROM, gen. dyw. rez. Roman Polko.
„Nie przypominam sobie takiego precedensu. Dezercje się zdarzały, ale taka zdrada ojczyzny zdarza się pierwszy raz, myślę że to pokłosie kłopotów osobistych tego żołnierza” – powiedział Polko.
„Jak widać, nie radził sobie nie tylko w życiu wojskowym – bo z armii chciał odejść - ale z informacji, które do nas docierają, wygląda, że miał też problemy z prawem. Zamiast się z nimi zmierzyć, ponieść konsekwencje swojego działania, próbować prostować sprawy, stchórzył i szuka protektora w osobie Łukaszenki. Zawiódł zaufanie wszystkich” – ocenił Polko. Dodał, że w ten sposób żołnierz, który porzucił służbę „niszczy reputacje swoich kolegów, którzy na nią ciężko pracują”.
Generał odniósł się także do zasad naboru do armii, których przegląd zapowiedział dowódca operacyjny gen. broni Tomasz Piotrowski. „Wiadomo, że w czasie krótkiej rekrutacji i rozmów psychologicznych nie pozna się człowieka. Kiedy prowadziliśmy rekrutacje do GROM, ten, który trafił do jednostki, i tak był jeszcze przez rok pod obserwacją, która pozwalała sprawdzić, jak sobie radzi w warunkach skrajnego wyczerpania fizycznego i psychicznego, bo człowieka naprawdę poznaje się w stresie” – powiedział.
„Ponadto myślałem, że w jednostkach wojskowych buduje się system koleżeństwa, w którym żołnierz odpowiada za swojego partnera, a w trudnych sytuacjach to nie dowódca wysokiego szczebla podejmuje działania, tylko koledzy reagują, +prostują mu kręgosłup+ albo zgłaszają, że dzieje się coś niepokojącego; żeby takiemu człowiekowi pomóc, z pewnością nie wprowadzać go, kiedy jest niestabilny emocjonalnie, do takich działań jak na granicy” – powiedział Polko.
W piątek media poinformowały, że polski żołnierz porzucił służbę i uciekł na Białoruś. Wcześniej Białoruski Państwowy Komitet Graniczny (GPK), odpowiednik polskiej Straży Granicznej, podał informację, że polski żołnierz poprosił o azyl na Białorusi. Według mediów żołnierz miał problemy z prawem. Szef MON Mariusz Błaszczak zdymisjonował przełożonych żołnierza.
Dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski nazwał działanie żołnierza aktem dezercji. Zapowiedział przegląd kwestii naboru i pracy z żołnierzami.
Według Białoruskiego Państwowego Komitetu Granicznego chodzi o Emila Cz., urodzonego w 1996 r. Białoruska straż graniczna opublikowała również zdjęcia wojskowego z jego kont w mediach społecznościowych. GPK twierdzi, że polski żołnierz został zatrzymany przez patrol białoruskich pograniczników w czwartek po południu w okolicach Tuszemli w obwodzie grodzieńskim. Mężczyzna miał oświadczyć, że nie zgadza się z polityką polskich władz w sytuacji kryzysu migracyjnego.
PAP/ as/