Biden chce rządzić wiecznie? Będą zmiany w prawie wyborczym
Prezydent USA Joe Biden stwierdził we wtorek, że amerykańska demokracja jest poważnie zagrożona i wezwał do uchwalenia reformy praw wyborczych mającej ułatwić dostęp do głosowania. Biden opowiedział się za zmianą procedur w Senacie, by przegłosować reformę.
„Uważam, że zagrożenie dla naszej demokracji jest tak poważne, że musimy przegłosować ten projekt ustawy praw wyborczych (…) a jeśli to absolutne minimum jest zablokowane, nie mamy innego wyboru, niż zmienić senackie reguły” - powiedział Biden podczas przemówienia w Atlancie w stanie Georgia przeddzień urodzin Martina Luthera Kinga.
Przemówienie Bidena było jego kolejną próbą przeprowadzenia reform wyborczych, które miałyby być odpowiedzią na wprowadzane przez republikańskie władze stanowe - w tym w Georgii - zaostrzające wymogi dotyczące głosowania i ograniczające możliwość głosowania korespondencyjnego. Według Demokratów, są to próby zniechęcenia i ograniczenia głosów Afroamerykanów, choć Republikanie uzasadniają to troską o uczciwość wyborów. Demokraci zgłosili dwa projekty ustaw, wyznaczające ogólnonarodowe standardy głosowania (w tym głosowania korespondencyjnego) oraz ustanawiające dzień wyborów - tradycyjnie jest to wtorek - dniem wolnym od pracy.
„Czy chcecie być po stronie Dr. Kinga czy George’a Wallace’a [gubernatora znanego z poparcia segregacji rasowej] (…), Abrahama Lincolna czy Jeffersona Davisa [przywódcy Południa w wojnie secesyjnej]. To jest moment na decyzję” - zwracał się do kongresmenów Biden.
Prezydent wezwał do obalenia obowiązującej w Senacie procedury filibuster, tj. progu 60 głosów potrzebnych do uchwalenia ustawy, twierdząc, że oznacza ona de facto rządy mniejszości. Obecny układ sił w izbie - obie partie mają po 50 mandatów - oznacza, że wobec sprzeciwu Republikanów przegłosowanie ustaw, o których mówił Biden jest niemożliwe. Ale eliminacji filibustera sprzeciwiali się też niektórzy członkowie Demokratów, wobec czego według komentatorów projekt jest skazany na porażkę.
Przemówienie Bidena jest próbą przełamania impasu, ale też reakcją na frustrację afroamerykańskich działaczy brakiem postępów w sprawie. Część z nich zbojkotowała przemówienie prezydenta, domagając się czynów, a nie słów.
PAP/ as/