"Der Spiegel": Postawa Niemiec grozi wybuchem wojny
Niemiecki rząd nie chce dostarczać Ukrainie broni; czyniąc to, osłabia potencjał odstraszania Zachodu - i zachęca Putina - pisze niemiecki tygodnik „Der Spiegel”. Ocenia, że taka postawa wywołuje pytanie, także wśród zachodnich sojuszników, na ile wiarygodni są Niemcy. Taki rozłam zwiększa prawdopodobieństwo wybuchu wojny - zaznacza tygodnik.
Niemcy dostarczają Ukrainie sprzęt wojskowy: 5000 hełmów. Minister obrony Christine Lambrecht chce, aby było to rozumiane jako „jasny sygnał”, że Niemcy stoją „bardzo blisko po stronie Ukrainy”.
Wysłanie tego sygnału wraz z dostawą hełmów (Kijów zamówił ich 100 tys.) wydaje się dość niezręczne. Do tej pory niemiecki rząd w kryzysie ukraińskim wyróżniał się swoją, delikatnie mówiąc, ambiwalentną postawą. Jeśli chodzi o sankcje lub nawet chęć dostarczania broni, rząd koalicyjny jest irytująco powściągliwy - zauważa w piątkowym komentarzu w tygodniku „Der Spiegel” Ralf Neukirch.
Publicysta podkreśla, że „wywołało to pytanie, nie tylko w Kijowie, ale także wśród zachodnich sojuszników, na ile wiarygodni są Niemcy. Hełmy mają ich uspokoić”.
Jednocześnie, jak zauważa komentator „rząd niemiecki uniemożliwia innym krajom wspieranie Ukrainy w jej samoobronie. Niemcy zablokowały zakup karabinów snajperskich dla Ukrainy w ramach NATO. Estonia wciąż czeka na zgodę Berlina, by móc dostarczać do Kijowa haubice z zapasów NRD”.
Kanclerz Olaf Scholz i minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock wskazują na niemiecką zasadę nieeksportowania broni do regionów kryzysowych. Istnieją uzasadnione powody takiego stanowiska. Broń może przyczynić się do zaostrzenia konfliktu. Mogą one wpaść w niepowołane ręce, jak to miało miejsce w Afganistanie po zwycięstwie talibów. Dzięki swojej pozycji rząd ma również po swojej stronie większość społeczeństwa - przypomina „Der Spiegel”.
Zdaniem Scholza i Baerbock „sytuacja na Ukrainie nie usprawiedliwia łamania tabu”. Argumentują, że nie miałoby to „żadnego zastosowania militarnego i marnowałoby kanały komunikacji z prezydentem Rosji Władimirem Putinem”.
Ten sposób myślenia jest błędny na kilku poziomach - pisze Neukirch.
Zdaniem komentatora „pod względem militarnym dostawa broni może być nieskuteczna. Z politycznego punktu widzenia tak nie jest. Byłby to sygnał dla Putina, że Zachód jest zjednoczony w przeciwstawianiu się jego zagrożeniu. Byłby to dowód wspólnej woli Europejczyków, by przeciwstawić się polityce wielkich mocarstw nieszanujących prawa międzynarodowego. Nikt nie wie, czy broń dla Ukrainy może zapobiec wojnie. Z drugiej strony pewne jest, że rozłam zwiększa prawdopodobieństwo wybuchu wojny”.
Koalicja SPD, Zielonych i FDP rości sobie prawo do odgrywania wiodącej roli w Europie - zauważa publicysta. W umowie koalicyjnej mówi się o „strategicznej suwerenności” Unii Europejskiej i „zdolności do działania w kontekście globalnym”. „Jednak podczas gdy Francja i USA stawiają na połączenie twardej postawy i dialogu, aby przekonać Putina do ustępstw, rząd niemiecki czuje się przede wszystkim odpowiedzialny za dialog. Jest to zgodne z pacyfistyczną tradycją niemiecką, która rozwinęła się po II wojnie światowej. Ale to zaprzecza ich własnym roszczeniom do przywództwa” - ocenia Neukirch.
Do tego dochodzi „kultywowane od dziesięcioleci przekonanie SPD, że ma ona uprzywilejowany dostęp do świata myśli Kremla. Ale o czym właściwie Scholz chce rozmawiać z Putinem? Rosyjska lista żądań wobec Zachodu nie jest ofertą negocjacji, lecz żądaniem kapitulacji. Jak dostawy broni mogą zdławić dialog, którego Putin nie chce?” - zastanawia się komentator „Der Spiegla”.
Socjaldemokraci lubią wskazywać na cierpienia, jakie Niemcy sprowadziły na Rosję w czasie II wojny światowej. Nie mówi się jednak o cierpieniach Ukraińców i innych narodów ówczesnego Związku Radzieckiego - podkreśla niemiecki dziennikarz.
Zdaniem Neukircha Niemcy „powinny przynajmniej nie przeszkadzać swoim partnerom w dostarczaniu broni na Ukrainę. Nie musi to oznaczać rezygnacji z surowych wytycznych dotyczących eksportu broni. Zasada powściągliwości jest i pozostaje słuszna. Błędem jest chowanie się za nią”.
PAP/RO
CZYTAJ TEŻ: Księgi wieczyste. Banki zwrócą „księżycowe” opłaty