Informacje

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com

Kryzys goni kryzys - coraz więcej czarnych scenariuszy

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 1 czerwca 2022, 15:00

  • Powiększ tekst

Kryzys goni kryzys – tak w skrócie można podsumować obecną sytuację w szeroko rozumianym sektorze energetycznym w Europie i USA. Kolejne instytucje ostrzegają, że może zabraknąć paliwa i energii

Po tym, jak Światowa Rada Energetyczna określiła obecną sytuacje jako szok energetyczny, a Bank of America ostrzegł przed groźbą globalnej recesji, w podobnym tonie wypowiedział się dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energetycznej Faith Birol.

W najnowszym wywiadzie dla niemieckiego magazynu „Der Spiegel” mówił, że Europa może latem stanąć w obliczu niedoborów energii.

Gdy w Europie i USA rozpocznie się na dobre sezon wakacyjny, wzrośnie popyt na paliwa. Wtedy możemy zaobserwować niedobory: na przykład oleju napędowego i benzyny, szczególnie w Europie – powiedział. I dodał, że mamy do czynienia w kilkoma kryzysami – „jednocześnie to kryzys naftowy, gazowy i kryzys elektroenergetyczny”.

W jego opinii nie tylko Europa ale i Stany Zjednoczone mogą tego lata doświadczyć niedoborów paliwa, które mogą być gorsze i trwalsze niż kryzys naftowy z lat 70. - Wtedy chodziło tylko o ropę – mówił szef IEA.

Ceny ropy gwałtownie wzrosły w wyniku wybuchu wojny Jom Kippur w 1973 roku oraz rewolucji islamskiej w Iranie w 1979 roku.

W tym roku ceny ropy wzrosły po rosyjskiej agresji na Ukrainę, osiągając w kwietniu rekordowy poziom 139 dolarów za baryłkę, potem spadły do około 110 dolarów, podczas gdy pod koniec ubiegłego roku było to 80 dolarów. W ostatnich dniach w związku z planowanym wprowadzeniem przez Unii Europejską embarga na rosyjską ropę, notowania znów poszły w górę – do 124 dolarów, a według prognoz analityków rynku – szykują się kolejne wzrosty. W efekcie rosną także ceny paliw na giełdach światowych oraz w rafineriach i na stacjach zarówno w Europie jak i w USA. Obecnie średnio litr diesla i benzyny 95 w krajach unijnych kosztuje ok. 1,8 – 1,9 euro, rok wcześniej było to 1,3-1,5 euro. Według danych z ubiegłego tygodnia najtaniej jest na Malcie (benzyna po 1,34 euro za litr a olej napędowy po 1,21 euro), zaś najdrożej w Finlandii (odpowiednio - 2,37 euro i  2,24 euro).

W USA ceny paliw poszybowały do poziomu nienotowanego od lat. Średnio amerykańscy kierowcy płacą w całym kraju 4,62 dol. za galon, to o połowę drożej niż rok temu i o 94 proc. więcej, niż gdy prezydent Joe Biden rozpoczynał kadencję. Przy czym rozpiętość cen na dystrybutorach w różnych stanach jest znacząca, na niektórych galon kosztuje ponad 6 dolarów.

Prezes Instytutu Studiów Energetycznych Andrzej Sikora przyznaje, że sytuacja na rynku jest trudna, bo nie mamy do czynienia jedynie z kryzysem lokalnym, wywołanym przez wojnę w jednym kraju. Jego zdaniem warto pamiętać, ze Europa i USA to także importerzy gotowych paliw, a w ostatnich latach na Starym Kontynencie zamknięto ponad 20  starych rafinerii w związku z planowanym stopniowym przechodzeniem na „czystą energię”. Gdy Rosja jest obłożona sankcjami, trzeba liczyć się z mniejszą podażą paliw w sytuacji prognozowanego wzrostu popytu po pandemii.

Z drugiej jednak strony warto brać pod uwagę fakt, że wszystkie ostrzeżenia o kryzysie wymuszają zmianę zachowań konsumentów – mówi Andrzej Sikora.

Jego zdaniem jest szansa na zmianę przyzwyczajeń i zrozumienie sytuacji, więc być może tym chętniej będziemy wybierać zamiast samochodów na inne ekologiczne środki transportu.

Agnieszka Łakoma

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.