Informacje

Zdjęcie ilustracyjne / autor: pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: pixabay.com

Rosji trzeba „przykręcać śrubę i bezwzględnie odstraszać”

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 27 czerwca 2022, 07:36

  • 3
  • Powiększ tekst

Uznanie przez NATO Rosji za kraj wrogi uprościłoby w państwach członkowskich podejmowanie decyzji w sprawie sankcji – ocenił dyplomata, ekspert Fundacji Pułaskiego, wieloletni pracownik Kwatery Głównej w Brukseli, były szef Biura Informacyjnego NATO w Moskwie Robert Pszczel.

Po madryckim szczycie NATO Pszczel spodziewa się decyzji wzmacniających flankę wschodnią i zwiększających zdolności Sojuszu do odstraszania. Jego zdaniem sojusznicy powinni formalnie wycofać się z Aktu Stanowiącego NATO-Rosja.

Uważam, że Rosja – mówimy o putinowskim reżimie – powinna być zdefiniowana jako kraj wrogi. Byłaby to po pierwsze odpowiedź na sposób, w jaki Rosja nas definiuje, a po drugie, w przypadku dyskusji w krajach członkowskich (np. w parlamentach) znacznie łatwiej byłoby podejmować decyzje dotyczące sankcji czy restrykcji wobec Rosji – powiedział Robert Pszczel.

Dodał, że „przykręcanie śruby, odpór agresywnym zachowaniom Moskwy, muszą być bardziej stanowcze, zarówno jeśli chodzi o wspieranie Ukrainy, jak i ogólnie ograniczanie zdolności Rosji do prowadzenia agresji, nie tylko wobec Ukrainy”.

Tego typu definicja byłaby pomocna, gdyby przyjęły ją wszystkie kraje NATO. Czy tak będzie, nie jestem pewien, natomiast jestem przekonany, że opis działań rosyjskich będzie bardzo surowy i na pewno Rosja zostanie określona jako kraj, który stwarza bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa całej Europy, a nawet szerzej – powiedział Robert Pszczel.

Według Pszczela „jest o co grać, bo pod taką deklaracją musi się podpisać wszystkich 30 państw, każde słowo w niej zawarte ma znaczenie”.

Druga sprawa to wzmocnienie flanki wschodniej i południowej. Jako obywatel Polski, czyli kraju frontowego, chciałbym, żeby szczyt przyjął możliwie najwięcej decyzji, które określą strategię NATO jako strategię odstraszania, powiedziałbym, bardziej bezwzględnego – powiedział Robert Pszczel.

Zaznaczył, że „obecne podejście miało sens przez wiele lat”, jednak „jesteśmy zupełnie gdzie indziej niż znajdowaliśmy się w 2014 roku”.

Po decyzjach warszawskiego szczytu NATO w 2016 r.(i tych z tego roku) mamy na flance wschodniej zagwarantowaną obecność tysięcy żołnierzy z różnych krajów – i nie tylko żołnierzy, bo także sprzętu, takich jak samoloty czy statki morskie – przypomniał Robert Pszczel.

Ale w obecnej sytuacji trzeba pójść dalej. Ze względu na zagrożenie, jakie stwarza Rosja, pewne decyzje zostały już podjęte – mam na myśli powołanie do życia wielonarodowych grup bojowych już nie tylko w krajach bałtyckich i Polsce, ale również rozmieszczenie ich na Węgrzech, Słowacji, w Bułgarii i Rumunii. Ale tzw. szczegóły mają ogromne znaczenie: jaka ma być wielkość tych grup, czy mówimy o brygadach czy dywizjach; jaka część żołnierzy ma stacjonować na samych flankach, a jaka w swoich macierzystych koszarach – podkreślił.

Pewne sprawy, nad którymi toczy się dyskusja, są w jakimś stopniu wstępnie przesądzone – jak rozmieszczenie zawczasu sprzętu, z którego mogłyby korzystać jednostki przerzucane do regionu – powiedział.

Zwrócił uwagę, że „to nie tyle nowość, ile powrót do wzorców ze środka zimnej wojny”. „To samo tyczy się przypisania konkretnych jednostek z różnych krajów do zadań na określonym obszarze w razie działań obronnych. Jak daleko państwa członkowskie będą w stanie doprecyzować te kwestie na szczycie, pozostaje sprawą otwartą” - zastrzegł.

To samo dotyczy deklaracji, że tzw. Akt Stanowiący NATO-Rosja z 1997 roku jest nieważny. Wydaje mi się, że najważniejsze jest to, aby było jasne, że decyzje podejmowane na szczycie i po nim nie będą w ogóle brały go pod uwagę – powiedział.

Zwrócił uwagę, że „w samym Akcie są pewne jednostronne ograniczenia, na jakie zgodzili się sojusznicy wiele lat temu”.

Wiadomo, że Rosja złamała porozumienie w każdym punkcie, więc Sojusz powinien się z tych ograniczeń formalnie wycofać. Byłby to czytelny i logiczny sygnał polityczny. Są niestety inne głosy w tej sprawie, zobaczymy jak sprawa się rozstrzygnie na samym szczycie – dodał Robert Pszczel.

Wskazał też na „wiele innych kwestii, jak rozpoczęcie procesu akcesyjnego Szwecji Finlandii (co blokuje na razie Turcja), jak i zwiększenie wspólnego budżetu NATO”. „Część to wydatki na biurokrację i strukturę cywilną, druga część jest przeznaczona na funkcjonowanie dowództw, trzeci element to wydatki operacyjne i wspólne nakłady na infrastrukturę, na przykład radary czy ew. nowe systemy obrony powietrznej czy przeciwrakietowej. Od dłuższego czasu mówi się o potrzebie zwiększenia budżetu operacyjnego i budżetu na infrastrukturę – mam nadzieje, ze szczyt to sfinalizuje” – powiedział.

PAP/RO

Powiązane tematy

Komentarze