TYLKO U NAS
Co się dzieje w „Biedronce”? Nie tylko wadliwe akcje reklamowe!
Biedronka od dawna zmaga się z wizerunkiem jako pracodawca. Spory pracownicze były głośne już wiele lat temu, część z nich kończyła się w sądzie. Teraz sieć ma nowe kłopoty, które mogą ją słono kosztować.
Chodzi o najnowsze ustalenia Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, z których wynika, że sieć na dużą skalę prowadziła niewłaściwą, źle przygotowaną od strony klienta i wprowadzającą w błąd akcję promocyjną.
Prezes UOKiK Tomasz Chróstny postawił zarzuty Jeronimo Martins Polska, właścicielowi sieci Biedronka, z uwagi na przekazy reklamowe dotyczące akcji promocyjnej „Tarcza Biedronki Antyinflacyjna”. Jego zdaniem mogły one wprowadzać konsumentów w błąd co do zasad skorzystania z promocji.
Jeronimo Martins Polska grożą kary finansowe w wysokości do 10 proc. rocznego obrotu – podał urząd antymonopolowy.
Trudno mi w tym momencie ocenić tę sytuację. Jedno jest pewne – to kolejny nieudany strzał, jeśli chodzi o wizerunek firmy. Firma sama sobie szkodzi. A jaki to ma wpływ na pracowników? W firmie brakuje pracowników, niektórzy kierownicy sklepów mówią mi o nawet 50 proc. brakach kadrowych. Ludzie odchodzą, bo chcą spokojniejszej pracy, z zapewnionymi wolnymi weekendami. A firma nie prowadzi dialogu ze związkami zawodowymi, nie pyta ich o zdanie np. w sprawie podwyżek czy otwarcia sklepów w niedzielę – mówi naszemu portalowi Piotr Adamczak, przewodniczący „Solidarności” w Jeronimo Martins Polska S.A.
Sprawa otwierania sklepów w niedzielę (chodzi oczywiście o tzw. niedziele niehandlowe), co jest niezgodne z prawem była ostatnio bardzo głośna.
Portal wgospodarce.pl też o tym pisał. TUTAJ
Tekst mówił o tym, że według pracowników sieci w lipcu tego roku chciano otwierać sklepy, ponieważ „miałyby stać się również placówkami medycznymi”.
W ten sposób popularny dyskont miał szukać nowego sposobu na ominięcie zakazu handlu w niedziele i święta. M.in. „Głos Wielkopolski” podawał, że część placówek otrzymywała grafiki z zaplanowanymi w lipcu wszystkimi pracującymi niedzielami, chociaż zgodnie z prawem nie było żadnej „niedzieli handlowej”
W sierpniu natomiast głośne stało się planowanie uruchomienia wypożyczalni książek, które (tak się składa) są działalnością, której zakaz handlu nie dotyczy.
Pierwsze regały z książkami nawet pojawiły się w wybranych placówkach. Na stronie internetowej dyskontera pojawił się natomiast regulamin „Dziecięcej Biblioteki Biedronki”. Czytaliśmy w nim m.in. o tym, że biblioteka miałaby działać 7 dni w tygodniu. Początkowo dyskonter nie komentował tych doniesień – podawały z kolei „Wiadmości handlowe”.
Piotr Adamczak, szef Solidarności podkreśla, że pracownicy nie mają dodatkowego wynagrodzenia za pracę w niedzielę, a jedynie dzień wolny w tygodniu, co może w wielu sytuacjach jeszcze pogłębiać braki w zatrudnieniu. Co ciekawe mało kto wie, że praca w niedzielę w Biedronce się odbywa, ale przy zamkniętych drzwiach – są to prace związane np. z rozkładaniem towarów.
Biedronka wczoraj, po długim milczeniu ws. otwierania placówek w niedziele niehandlowe, oficjalnie zaprzeczyła, aby planowała takie działania.
Szef związkowców w Jeronimo Martins Polska wyraża swoje zdziwienie tym wczorajszym oświadczeniem.
Nawet pracownicy na forach internetowych pisali, że otrzymywali pocztą elektroniczną wiadomości ws. pracy w niedziele niehandlowe, mieli ustalane grafiki. Firma kłamie, że nie miała takich planów – mówi naszemu portalowi.
Grupa Jeronimo Martins, właściciel m.in. sklepów Biedronka, osiągnęła w ub.r. 20,889 mld euro przychodów (wzrost o 8,3 proc.). Zysk netto jednostki dominującej wyniósł 463 mln euro (wzrost o 48,3 proc.) - podaje strona NSZZ Solidarność Komisja Krajowa.
Czytaj także: „Biedronka” znów konkuruje o miano najgorszego pracodawcy?