Gdy lichwa pożera ludzkie życia
Dramaty jednostek i rodzin. Domy przejęte za bezcen. Depresje, samobójstwa. To skutki panoszącej się lichwy
To efekt działalności tych, którzy żerują na ludzkim nieszczęściu. Przez lata polskie prawo patrzyło na lichwę przez palce, a w 2011 r. rząd PO złagodził jeszcze przepisy penalizujące to zjawisko. Dziś pojawia się szansa na ucywilizowanie krajowego rynku finansowego. Projekt zmian przegłosowany przez Sejm trafił do Senatu. Jak zachowają się senatorowie, ważąc na szali ludzkie życia i zyski potężnych korporacji finansowych mających w garści również media?
Choć słowo „lichwa” w dzisiejszym języku polskim wydaje się archaiczne i poniekąd zapomniane, z pewnością jego praktyczny wymiar Polacy odczuwają każdego dnia. Bo lichwa i działalność lichwiarzy pozostają żywe, choć są sprytnie kamuflowane pod płaszczykiem kolorowego marketingu promującego drakońsko oprocentowane pożyczki. Kryją się pod zawiłymi umowami, które stają się przyczyną ludzkich dramatów.
Ucywilizowanie krajowego rynku pożyczkowego to zadanie, z którym polscy politycy mierzą się od lat. A przynajmniej mierzą się z nim ci, którzy mają odwagę przeciwstawić się potężnemu lobby pożyczkowemu.
Resort sprawiedliwości zaostrza kurs
Do Senatu trafił rządowy projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu przeciwdziałania lichwie. Projekt został przegłosowany przez Sejm 6 października, a za jego przyjęciem głosowało 303 posłów, w tym 224 z PiS. 119 posłów Koalicji Obywatelskiej wstrzymało się od głosu, a przeciw zagłosowali politycy Konfederacji i 7 z 8 zasiadających w poselskich ławach polityków Polski 2050.
Nowe przepisy zakładają określenie maksymalnych kosztów pozaodsetkowych pożyczek i obniżenie tych kosztów dla kredytów konsumenckich, zapobieganie „rolowaniu kredytów” oraz nadzór Komisji Nadzoru Finansowego nad instytucjami pożyczkowymi.
Przede wszystkim chcieliśmy ukrócić bezkarność lichwiarzy, skończyć z ich żerowaniem na krzywdzie ludzi tracących domy, mieszkania na skutek przepisów, które w 2011 r. przyjęła Platforma Obywatelska – mówi Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.
Zmiany zakładają m.in. uzależnienie udzielenia pożyczki konsumenckiej od pozytywnej oceny zdolności kredytowej oraz wprowadzają konsekwencje za udzielenie takiego kredytu w przypadku oceny negatywnej. Dodatkowo Komisja Nadzoru Finansowego otrzymuje nadzór nad instytucjami pożyczkowymi.
Wprowadzamy nadzór KNF i możliwość nakładania sięgających 15 mln zł kar na lichwiarzy. Nakładamy obowiązki na notariuszy, komorników i sędziów, żeby odmawiali ochrony prawnej lichwiarskim pożyczkom. Notariusz nie będzie mógł już w formie aktu notarialnego zatwierdzić poddania się przez dłużnika egzekucji dochodzonej z tytułu lichwy. Ten brak ochrony prawnej jest bardzo ważny. Tylko do postępowania w sprawie mafii lichwiarskiej prowadzonego przez Prokuraturę Regionalną w Gdańsku dołączono 150 postępowań podjętych przez ministra Zbigniewa Ziobrę, a wcześniej umarzanych. W 2016 r. minister Ziobro powołał zespół prokuratorów do zbadania nieprawidłowości lichwiarskich i okazało się, że po zmianach wprowadzonych w 2011 r. w Polsce mieliśmy do czynienia z falą uniewinnień lichwiarzy. Setki postępowań było umorzonych lub odmawiano ich wszczęcia – to skutki likwidacji lichwy jako przestępstwa przez PO w 2011 r. – podkreśla Warchoł.
Opozycja nie chce przepisów antylichwiarskich
Zmiany te są potrzebne, bo w obecnym stanie prawnym ewidentne luki przepisów umożliwiały drenowanie portfeli osób, a nawet instytucji znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej przez obciążanie ich nieproporcjonalnie (w stosunku do ponoszonego przez firmę pożyczkową ryzyka) wysokimi kosztami pozaodsetkowymi – mówi ekonomistka prof. Grażyna Ancyparowicz, były członek Rady Polityki Pieniężnej.
Przepisy opracowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości spotkały się z krytyką Koalicji Obywatelskiej.
Tak naprawdę ta ustawa lichwę wzmacnia. […] Ten bubel prawny wypchnie ludzi w czarną strefę i tak naprawdę wpędzi najuboższych w łapy bandziorów. Czy klienci firm pożyczkowych, które znikną z rynku, pójdą do banków? Nie, będą pożyczać w bramie, a jak nie oddadzą pieniędzy na czas, to w ruch pójdą kije bejsbolowe – mówiła w trakcie wrześniowej debaty nad ustawą Izabela Leszczyna, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
W podobnym tonie wypowiada się Związek Banków Polskich, a media piszące o opinii ZBP na temat nowych przepisów przytaczają dokładnie te same argumenty i frazy, którymi posługuje się Izabela Leszczyna.
Jako Ministerstwo Sprawiedliwości od wielu lat walczymy o to, aby te przepisy zostały wprowadzone w życie. Niestety, napotykamy na przeszkody, czasami zupełnie nieoczekiwane. Środowisko lichwiarskie ma ogromne wpływy, dysponuje wielkimi pieniędzmi i ma wpływ na działanie niektórych przedstawicieli polskiego parlamentu. Stąd te problemy, te cuda nad tą ustawą i dziwne wydarzenia, które sprawiają, że tej ustawy nie udało nam się uchwalić – mówił z kolei minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro podczas konferencji prasowej poświęconej tym przepisom.
Trudna historia przepisów antylichwiarskich
To kolejny raz, kiedy Izabela Leszczyna i jej koledzy z Platformy Obywatelskiej usiłują ograniczyć ochronę państwa polskiego przed lichwą. Jeszcze w 2004 r. z inicjatywy posłanki Aldony Michalak (SLD) w Sejmie ruszyły pełną parą prace nad ustawą o kredycie konsumenckim, zwaną popularnie antylichwiarską.
Do podjęcia prac nad ustawą zmobilizował mnie artykuł w „Rzeczpospolitej”, w którym rzecznik praw obywatelskich podawał przykłady kuriozalnych odsetek, którymi są obciążani pożyczkobiorcy. Kuriozalne były również wyroki sądów w tych sprawach. Sędziowie wydawali wyroki, zasądzali na rzecz kredytodawców odsetki ustawowe, licząc je dziennie. Była to sytuacja niesłychana. Byłam wówczas w sejmowej komisji finansów publicznych, a Polska była w procesie przedakcesyjnym do Unii Europejskiej. Było przyjmowanych mnóstwo ustaw, by przystosować nasze prawodawstwo do wejścia do Unii. Poprosiłam o weryfikację, jak wygląda sytuacja odsetek od pożyczek w krajach unijnych. Informacja dotycząca ustalania tych odsetek była wręcz powalająca. Regulacje ustawowe i bankowe na Zachodzie obligowały kredytodawców do trzymania się określonych limitów: maksymalnie w okolicach 10 proc. Pożyczki oprocentowane powyżej tej wartości były uznawane za lichwę i niedopuszczalne – opowiada Aldona Michalak.
Była posłanka wspomina, że wówczas na nowe przepisy niechętnie patrzyły nie tylko instytucje finansowe, ale również wielu polityków.
Kiedy podjęłam prace nad ustawą, pojawił się ogromny opór. Lobby było bardzo silne, a naciski potężne, z zastraszaniem włącznie. To są ogromne pieniądze, a lobbyści byli bardzo aktywni i widać to było również wśród polityków poszczególnych klubów, które były zaangażowane w pracę nad przepisami – przypomina Michalak.
Interwencja ambasadora
Wrzawa, która wówczas podniosła się ze strony wielu środowisk, osiągnęła skalę międzynarodową. We wrześniu 2004 r. ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce Charles Crawford wysyła do polskich ministrów list z kopią raportu opublikowanego przez brytyjskie Ministerstwo Handlu i Przemysłu. Przestrzega w nim przed negatywnymi skutkami wprowadzenia antylichwiarskich regulacji. Negatywnymi jednak nie tyle dla społeczeństwa, ile dla największej firmy pożyczkowej na polskim rynku – brytyjskiego Providenta. Kolejny list – zawierający ten sam raport – trafia od Mirosława Gronickiego, ówczesnego ministra finansów w rządzie Marka Belki (SLD), do sejmowej komisji finansów publicznych.
Prace nad ustawą antylichwiarską podjął w 2005 r. śp. Przemysław Gosiewski (PiS), który zauważył, że coraz mocniej wchodzące na polski rynek firmy pożyczkowe narzucają swoim klientom odsetki i koszty kredytu, których wartość potrafiła sięgać nie setek, ale tysięcy procent pożyczonej kwoty. W przygotowaniu przepisów z 2005 r. Gosiewskiemu pomagał przyjaciel z czasów studenckich Grzegorz Bierecki.
Już wówczas na Biereckiego rozpoczęła się medialna nagonka. Bianka Mikołajewska, związana z Piotrem Niemczykiem z Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa, publikuje w tygodniku „Polityka” materiał, w którym usiłuje wywołać nastrój grozy związany z działalnością prowadzonych przez Biereckiego przedsięwzięć.
To fakt, który tylko pozornie nie jest związany ze zwalczaniem lichwy. Bo politycy Platformy Obywatelskiej i przychylne im media podnoszą larum za każdym razem, kiedy mają być naruszone interesy firm pożyczkowych. Podobnie było w 2021 r. Wówczas Izabela Leszczyna i Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050) rozpętały histerię wokół nowych przepisów. Zdaniem posłanek próba ograniczenia kosztów kredytu zaciąganego w firmach pożyczkowych to kolejne niecne działania Prawa i Sprawiedliwości.
Innego zdania są ekonomiści
Polski rynek pożyczkowy obsługiwany przez parabanki trudno uznać za ucywilizowany. Mógł się takim stać, gdyby z premedytacją nie niszczono dynamicznie rozwijającego się systemu spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych – SKOK. Tam, gdzie przed laty były oddziały SKOK, dziś często panoszą się parabanki. W moim przekonaniu ataki na system SKOK były prowadzone nie w trosce o bezpieczeństwo finansowe członków kas, ale po to, żeby stworzyć przestrzeń do ekspansji dla różnej maści parabanków. I to się udało. No, prawie udało. Na szczęście tylko „prawie” – zaznacza prof. Ancyparowicz.
Za lichwą stoją ludzkie dramaty
Jak wynika z informacji Ministerstwa Sprawiedliwości, tylko w Gdańsku toczą się postępowania w sprawach strat sięgających 35 mln zł. Strat zwykłych Polaków, którym odebrano domy i mieszkania. Prokuratura bada tam ponad 2 tys. aktów notarialnych, oskarżyła kilku notariuszy. Popełniono ponad 430 przestępstw na szkodę ponad 250 pokrzywdzonych. Skala naruszeń jest gigantyczna.
Prokuratorzy obok działań karnych podejmują też działania cywilne mające pomóc ofiarom lichwy, wnosząc o stwierdzenie nieważności pożyczek lichwiarskich i odszkodowania na rzecz pokrzywdzonych oraz stosowne wpisy w księgach wieczystych.
Ta pomoc często jest potrzebna, bo nieruchomości padały wielokrotnie łupem lichwiarzy – podkreśla Marcin Warchoł.
Kobieta, która pożyczyła 50 tys. zł, straciła pensjonat wart 2 mln zł. Mąż jednej z kobiet, która zgłosiła się do prokuratury, odebrał sobie życie po problemach z lichwiarzami. Takich dramatów jest wiele. Za każdym z nich kryją się zwykli ludzie – dodaje.
Wiceminister zaznacza, że naruszenie interesów firm lichwiarskich wiąże się z furiackimi atakami na twórców nowych przepisów.
Musieliśmy zmierzyć się z potężnym lichwiarskim lobby. Na każdym etapie ustawa napotykała problemy, na powielane na szeroką skalę fałszywe opinie medialne, na dezinformację. Firmy, które za tym stoją, dysponują dużymi pieniędzmi, mogły więc sobie pozwolić w mediach na wiele. Teraz nowe przepisy trafiły do Senatu. Posłowie PO nie zagłosowali w Sejmie za tą ustawą. Zobaczymy, jak zachowają się senatorowie. Liczę na refleksję – mówi Marcin Warchoł.