TYLKO U NAS
Podstawą dla biznesu stają się wartości
Żyjemy w niespokojnych czasach. Liczba wyzwań gospodarczych, ekologicznych, społecznych i politycznych, przed jakimi stają społeczeństwa krajów rozwiniętych, rośnie lawinowo. Wyzwania te są wzajemnie powiązane, długofalowe i w dużym stopniu niezależne od nas. W obliczu ich złożoności i kompleksowości tym większe znaczenie ma pogłębiona refleksja ekonomiczna i społeczna, poparta wieloletnim doświadczeniem i wiedzą – ocenia prof. Piotr Wachowiak rektor Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie na łamach rocznika „Polski Kompas 2022”
Szkoła Główna Handlowa w Warszawie, której stery powierzono mi w 2020 r., stara się tę refleksję wzbogacić rzetelną analizą i stałym monitorowaniem procesów zachodzących w gospodarce. Przedstawiona w niniejszym tekście ocena aktualnych problemów gospodarczych bazuje na ustaleniach badawczych środowiska naukowego uczelni, którą mam zaszczyt reprezentować.
Po doświadczeniach pandemii COVID-19 wiemy już, że mimo wszystkich podejmowanych przez nas wysiłków nasz wpływ na negatywne procesy, jakich doświadczamy – na katastrofę zdrowotną, jaką była epidemia, na nieodwracalne zmiany klimatyczne czy na procesy inflacyjne – jest ograniczony. Już od marca 2020 r. żyjemy w warunkach stałej niepewności i są one o wiele gorsze niż warunki ryzyka, w których można określić prawdopodobieństwo wystąpienia pewnych zjawisk. Zasięg pandemii koronawirusa jest zatrważający, gdy chodzi o statystki. Na całym świecie liczba zakażeń koronawirusem wyniosła w połowie sierpnia 590 mln (w Polsce – 6,2 mln), a w związku z COVID-19 zmarło łącznie 6,44 mln osób (w Polsce – 117 tys. zgonów). Pandemia ma jednak również poważne skutki społeczne, gospodarcze i psychologiczne, w tym dotyczące relacji międzyludzkich.
Warto o tym pamiętać, bo epidemia koronawirusa, choć okresowo osłabła, wcale jeszcze się nie skończyła. W związku z gwałtownym wzrostem nowych zakażeń w sierpniu 2022 r. władze w Polsce i eksperci medyczni zaczęli mówić o szóstej fali epidemii. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak długo ta wyjątkowa sytuacja w sferze zdrowia publicznego jeszcze potrwa ani jaki będzie miała wpływ na zdrowie społeczeństwa i w jaki sposób będzie funkcjonowała sfera gospodarcza po całkowitym wygaśnięciu epidemii. To, że gospodarka będzie wracała do równowagi przez długi czas, jest rzeczą niemal pewną. Tak samo pewne jest to, że coraz więcej osób, które znalazły się w trudnej sytuacji materialnej i których zdrowie poważnie ucierpiało, będzie potrzebowało długookresowej pomocy.
Wsparcia będą też potrzebować zagrożone egzystencjalnie po okresie zamknięcia czy półuśpienia przedsiębiorstwa. Niestety nadal brak długofalowej strategii państwa dotyczącej uwarunkowań działalności przedsiębiorstw gwarantujących stabilizację i rozwój ich funkcjonowania.
„Czarny łabędź” na wschodzie
Szanse na odbicie gospodarki, jakie rysowały się w związku z przyjęciem przez kraje Unii Europejskiej Planu Odbudowy, zakładającego inwestycje rzędu 806,9 mln euro przeznaczone na transformację gospodarek krajów członkowskich, tworzenie miejsc pracy w bardziej ekologicznej, zaawansowanej cyfrowo i odporniejszej na wstrząsy Europie, oddalają się z każdym dniem w związku z kwestionowaniem systemu wartości UE. Wciąż brak decyzji o uruchomieniu środków z KPO, a polska gospodarka potrzebuje ich dziś bardziej niż kiedykolwiek, bo pojawił się kolejny „czarny łabędź” – wojna, przekształcając nasz kraj w państwo przyfrontowe.
Trwająca już od ponad pół roku wojna na terytorium ukraińskim pociągnęła za sobą co najmniej 5,4 tys. ofiar cywilnych oraz 7,4 tys. ciężko rannych, jak oszacowało 7 sierpnia 2022 r. Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka (UNHCHR). W swym raporcie Biuro zastrzegło, że liczba ofiar może być faktycznie znacznie wyższa. Informacje z niektórych części Ukrainy, w których toczą się intensywne działania wojenne lub które są kontrolowane przez Rosję, są bowiem weryfikowane z opóźnieniem. MSW Ukrainy twierdzi, że w wyniku ataków rosyjskich sił zbrojnych życie straciło ponad 12 tys. cywilów, co zostało udokumentowane przez policję.
Jeśli chodzi o straty wojenne Rosjan, według danych CIA rzeczywista liczba ofiar po stronie rosyjskiej przekroczyła 15 tys. żołnierzy i oficerów, a liczba rannych 41 tys. Takie dane przekazał pod koniec lipca 2022 r. dyrektor CIA William Burns.
Nic nie wskazuje na to, by proces niszczenia przez Rosję ukraińskiej infrastruktury przemysłowej uległ w najbliższym czasie zahamowaniu. Analitycy wojskowi coraz częściej mówią o wojnie pozycyjnej, która może przeciągnąć się na wiele miesięcy, jeśli nie na lata. Niektórzy z nich porównują sytuację we wschodniej części Ukrainy do wielomiesięcznego ostrzeliwania się z okopów na frontach I wojny światowej. Wojny, która – o czym warto pamiętać – nie przyniosła trwałych rozstrzygnięć, lecz jedynie przygotowała grunt pod jeszcze straszniejszy konflikt, jaki rozegrał się w Europie w latach 1939–1945.
Rosja, która wraz początkiem operacji militarnej podjętej 24 lutego powróciła do zachowawczego i w dużej mierze anachronicznego nastawienia do zagadnień polityki międzynarodowej oraz siłowego potwierdzania swej pozycji, chce dziś, na wzór XIX i XX stulecia, przymuszać inne kraje do pokoju i egzekwować ich posłuszeństwo, stosując wobec nich brutalną siłę. Wyraża się to m.in. wyniszczaniem tkanki społecznej i degradacją struktury gospodarczej przy jednoczesnym szantażu wobec Zachodu z wykorzystaniem instrumentów gospodarczych (energetyka, dostawy zbóż) i militarnych (potencjał strategiczny).
W sierpniu 1991 r. Rosja wybrała wolność, niwecząc próbę antyliberalnego puczu. To, czego jesteśmy świadkami dziś, pokazuje, że w swym wychodzeniu z komunizmu Rosja krążyła wokół osi, by na koniec zamknąć krąg i ponownie znaleźć się tam, skąd wyruszyła. Stała się nie tylko państwem świadomie naruszającym prawo międzynarodowe, co zademonstrowała, anektując Krym w 2014 r., ale również outsiderem, gdy chodzi o międzynarodową wymianę handlową. Nałożone na ten kraj sankcje gospodarcze i finansowe zaczynają w coraz większym stopniu oddziaływać na sytuację w kraju rządzonym przez Władimira Putina i jego krąg. Uczestnictwo Rosji w międzynarodowych formach zintegrowanej współpracy gospodarczej stanęło pod znakiem zapytania.
Trudno zakładać, że nie wpłynie to na przyszłe losy Rosji. Kierowany przez znanego politologa, prof. Ivera Neumanna, Instytut Fridtjofa Nansena, norweska placówka badawcza, przedstawił w sierpniu prognozy, zgodnie z którymi rosyjska gospodarka skurczy się o 15 proc. w tym roku i o 3 proc. w przyszłym. Jako rzecz zdumiewającą prof. Neumann ocenił przy tym bagatelizowanie przez Kreml czynników gospodarczych.
Zdaniem innych ekspertów polityka samowystarczalności i zmiany kierunków dostaw będzie pogłębiać zacofanie gospodarcze Rosji, prowadząc do jeszcze większego uzależnienia technologicznego i w końcowym efekcie – politycznego od Chin. A to jeszcze bardziej skomplikuje międzynarodowy ład gospodarczy. Elementem dominującym przestanie być na długo chęć komplementarnej współpracy. Codziennością stanie się za to ostra rywalizacja, bezpardonowa walka o wpływy i generowanie konfliktów.
Naznaczeni własnym doświadczeniem historycznym życzylibyśmy sobie, ażeby Ukraina, wykorzystując dostawy zachodniego uzbrojenia i moralne wsparcie ze strony wolnego świata, zaczęła odzyskiwać utracone terytoria i zwyciężać nie tylko w sferze wizerunkowej, lecz i militarnej Niezależnie jednak od dalszego przebiegu działań wojennych w Ukrainie trudno nie dostrzec opłakanego położenia, w jakim znalazło się to państwo, gdy chodzi o sytuację wojskową. Po 2014 r. okupowane przez Rosję ziemie ukraińskie obejmowały ok. 7 proc. terytorium całego kraju. Obecnie Rosjanie kontrolują ponad 20 proc. Ukrainy, a są to obszary kluczowe, gdy chodzi o infrastrukturę przemysłową i transportową, w tym porty nad Morzem Czarnym. Rosyjskie siły zbrojne nadal pięciokrotnie przekraczają ukompletowanie armii ukraińskiej.
Ukraina, która w 2014 r. – po tzw. rewolucji godności – podjęła wielki wysiłek przebudowy gospodarczej i społecznej, jest dziś systematycznie niszczona przez rosyjskie bomby. Odbudowa Ukrainy zajmie dziesięciolecia. Według premiera tego państwa Denysa Szmyhala całkowity koszt odbudowy będzie musiał wynieść 750 mld dolarów. Po zakończeniu wojny – na co się na razie nie zanosi – ukraiński porządek gospodarczy trzeba będzie budować od podstaw. Konieczna będzie odbudowa infrastruktury, zdolności wytwórczych przedsiębiorstw, domów i mieszkań oraz usług publicznych (szkolnictwo i opieka społeczna). Dochodzi do tego infrastruktura energetyczna. Będzie to zatem proces rozciągnięty na wiele lat.
Wyzwania na dekady
Nie pozostanie to bez wpływu na sytuację gospodarczą Polski. Wojna w Ukrainie i jej konsekwencje stanowią dziś największe wyzwanie gospodarcze, społeczne i polityczne dla naszego kraju. Trwająca rosyjska agresja znacząco zmieniła otoczenie, w jakim funkcjonują polskie przedsiębiorstwa. Działania wojenne spowodowały dalsze pogłębienie problemów podażowych na rynku surowców i materiałów, który zaczął właśnie wychodzić z zapaści wywołanej konsekwencjami pandemii. Wojna stała się źródłem nowych turbulencji, a kolejne pakiety sankcji i ograniczenia w zakupach surowców energetycznych z Rosji powodują ogromne wzrosty i wahania cen. Z kolei na polskim rynku pracy coraz wyraźniej dają o sobie znać luki spowodowane powrotem do ojczyzny dużej części ukraińskich mężczyzn pracujących w Polsce. Wyzwanie stanowi również asymilacja na rynku pracy dużej części z ponad 3 mln uchodźców, głównie kobiet.
Ponadto wojna w Ukrainie i nałożenie w jej konsekwencji na Federację Rosyjską całego pakietu sankcji głęboko zdestabilizowało sektor energetyczny w krajach Unii Europejskiej. Za część tych destabilizujących działań odpowiedzialność ponosi wprost Rosja, część wynika jednak ze splotu czynników, jakie skumulowały się w okresie po wyhamowaniu, jakiego doświadczyły gospodarki w związku z pandemią. Wzrost cen energii jest odnotowywany we wszystkich krajach. W Polsce wyraża się on 25-procentowym wzrostem cen energii elektrycznej i 40-procentowym wzrostem cen gazu ziemnego, co przyczynia się do znaczącego wzrostu kosztów działalności przedsiębiorstw. Zjawisko to występuje w naszej gospodarce mimo wdrażanych przez rząd programów osłonowych typu „tarcze” czy okresowe stosowanie zerowej stawki VAT. Kroki te jednocześnie drenują budżet i wzmagają procesy inflacyjne.
Agresja Rosji na Ukrainę doprowadziła do dużej zmienności cen surowców energetycznych ropy naftowej, gazu i węgla. Globalna duża zmienność oznacza również wzrost cen energii wymienionych powyżej surowców. Kluczowym problemem jest obecnie w UE dostosowanie gospodarek do tej sytuacji. Dostosowanie dotyczy zarówno kwestii popytu na surowce, czyli zmian w miksie energetycznym, które są wymuszane przez ceny, jak i ograniczania popytu poprzez poprawę efektywności energetycznej oraz zastępowania innymi źródłami energii gazu (przez węgiel i atom) – twierdzi znawca tej problematyki dr Krzysztof Księżopolski z Katedry Polityki Publicznej SGH. Po stronie podaży problemem nie jest brak surowców, lecz ich dostępność wynikająca obecnie z zamrożenia części inwestycji w czasie pandemii oraz problemów infrastrukturalnych w transporcie. Tym samym obecnie infrastruktura odgrywa kluczową rolę w zapewnieniu dostaw surowców energetycznych do UE.
Jak zauważa dr Księżopolski, w Polsce w ostatnich miesiącach i latach nastąpił bardzo szybki rozwój energetyki prosumenckiej opartej na fotowoltaice oraz realizowane są inwestycje w Morskie Farmy Wiatrowe o mocy 5,9 GW do 2030 r. W zakresie atomu nie zwiększono dynamiki realizacji tego projektu, jednak pojawiło się zainteresowanie ze strony dużych przedsiębiorstw w Polsce małymi reaktorami jądrowymi SMR, które być może będą realizowane równolegle lub szybciej niż duże reaktory jądrowe. Jednak jest to technologia nowa, przez co okres jej zastosowania w praktyce może być odległy.
Niezwykle istotnym elementem jest rozwój infrastruktury energetycznej sieci przesyłu, które mają umożliwić odbiór energii elektrycznej zainstalowanej na Bałtyku oraz dalszy rozwój energetyki odnawialnej w Polsce zarówno tej prosumenckiej, jak i większej.
Brak adekwatnego rozwoju biogazu oraz małej retencji stanowi poważne wyzwanie na przyszłość – ostrzega dr Krzysztof Księżopolski. Są to źródła energii sterowalne, jeśli produkują energię elektryczną lub produkcję biogazu będącego substytutem importowanego surowca. Potencjał biogazu w Polsce jest oceniany na 7 mld m3 gazu, czyli jedną trzecią całkowitej konsumpcji tego surowca w Polsce.
Z perspektywy transformacji sektora energetycznego oraz negatywnych impulsów wynikających z agresji Rosji na Ukrainę ważnym elementem jest finansowanie tego procesu. Dotychczasowy brak środków z KPO, obejmującego reformy i inwestycje, które rozpoczęły się po 1 lutego 2020 r. i zakończą do 31 sierpnia 2026 r. oraz konieczność wykorzystania środków z europejskiego Funduszu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności na Wstrząsy (RRF) do roku 2026, powodują, iż część inwestycji nie będzie mogła być zrealizowana, a inne będą opóźnione, co zwiększy koszty tego procesu.
Poziom zatłoczenia gazu w zbiornikach w Polsce wynosi 99,4 proc. (stan na 11 sierpnia 2022 r.) przy średniej unijnej 72,78 proc.; z tej perspektywy oraz dostępnej i rozbudowywanej infrastruktury możemy patrzeć w przyszłość pozytywnie, jednak ceny będą dla nas bardzo wysokie. Tym bardziej że w świetle ostatnich doniesień prasowych negocjacje w sprawie dostaw gazu z Norwegii nie zostały jeszcze uwieńczone sukcesem, a pełne wykorzystanie dostaw z kierunku duńskiego za pośrednictwem Korytarza Bałtyckiego (Baltic Pipe) będzie możliwe dopiero w 2024 r.
W tym kontekście konieczna wydaje się rozbudowa infrastruktury przesyłowej energii elektrycznej, ropy naftowej oraz w mniejszym stopniu gazu. A także – poszukiwanie oszczędności na wszystkich polach konsumpcji – kompleksowa termomodernizacja budynków, która zmniejsza o 4,4 proc. zapotrzebowanie na energię w całej gospodarce. Problem w tym, że działania te zakładają dłuższy okres realizacji, a przed nami zima, która może być sroga, co może spowodować niedobory w dostawach energii.
Negatywny wpływ inflacji
Innym poważnym zagrożeniem, z jakim przychodzi się nam mierzyć, jest zdecydowany wzrost inflacji. Na świecie zwiększona inflacja jest głównie wywołana cenami ropy, gazu, żywności oraz innych surowców. W Polsce dochodzi do tego jeszcze kilka istotnych czynników kosztotwórczych, które mają duże znaczenie dla funkcjonowania przedsiębiorstw. Są to: ceny wody, gospodarki odpadami, energii elektrycznej oraz dodatkowe daniny (nowe), powiększone daniny już istniejące, koszty pracy i kurs walutowy. Eksperci uważają, że wysoka inflacja będzie się utrzymywała przez dłuższy czas również z powodu wojny w Ukrainie. Według przewidywań pod koniec trzeciego kwartału 2022 r. przekroczy 15,6 proc.
Główny Urząd Statystyczny (GUS) poinformował w połowie sierpnia, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych w lipcu 2022 r. wzrosły w skali roku o 15,6 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem wzrosły o 0,5 pkt. proc. Prof. Mariusz Próchniak, kierownik Katedry Ekonomii II SGH, którego analizy i znawstwo niezwykle cenię, wymienia kilka niekorzystnych kanałów oddziaływania inflacji na gospodarkę.
Po pierwsze, wysoka inflacja negatywnie wpływa na wielkość realnych dochodów gospodarstw domowych. Przy wyższych cenach ludzie mogą pozwolić sobie na zakup mniejszej liczby dóbr i usług, co prowadzi do obniżenia poziomu życia. Po drugie, w przypadku szybkiej inflacji rosną zwykle nominalne stopy procentowe, co zwiększa koszt obsługi zadłużenia. Dla osób, które mają kredyt hipoteczny, oznacza to wzrost rat kredytowych, a to powoduje zmniejszenie kwoty, która może być przeznaczona na pozostałe wydatki. Po trzecie, wysoka inflacja zwiększa ogólną niepewność w kraju, gdyż perspektywy rozwoju gospodarczego stają się bardziej nieprzewidywalne. Zniechęca to ludzi do inwestowania i podejmowania wielu nowych inicjatyw w gospodarce. Po czwarte, przy szybko zmieniających się cenach ludzie tracą czas i ponoszą dodatkowy wysiłek związany z chęcią zakupu produktów po niższych cenach i realizacji transakcji przy utrzymywaniu mniejszej ilości gotówki (tzw. koszty zdzieranych zelówek), a przedsiębiorcy ponoszą dodatkowo koszty związane z nieustannymi zmianami cenników (tzw. koszty zmienianych jadłospisów). Po piąte, inflacja powoduje, że pracownicy żądają wyższych wynagrodzeń nominalnych. W sytuacji wzrostu płac nominalnych przy niezmienionych przedziałach dochodowych w systemie progresywnego podatku dochodowego osoby te mogą wpaść do wyższych przedziałów opodatkowania, charakteryzujących się wyższą stawką podatku PIT (tzw. drenaż podatkowy).
Aby obniżyć inflację, państwo może wykorzystać narzędzia polityki fiskalnej lub pieniężnej – twierdzi prof. Mariusz Próchniak. Zahamowaniu inflacji służy restrykcyjna polityka fiskalna, polegająca na zmniejszeniu wydatków państwa lub wzroście podatków. Również restrykcyjna polityka pieniężna, przejawiająca się przede wszystkim w podniesieniu przez bank centralny stóp procentowych (chociaż bank centralny ma także inne narzędzia polityki pieniężnej), powoduje obniżenie inflacji. Trzeba jednak dodać, że w przypadku stagflacji, czyli sytuacji, gdy inflacja jest wywołana przez czynniki podażowe i inflacji, towarzyszy stagnacja gospodarcza – zastosowanie polityki restrykcyjnej może wywołać spadek produkcji. Zgodnie z teorią ekonomii, gdy występuje stagflacja, państwo nie może w krótkim okresie jednocześnie doprowadzić do obniżenia inflacji i do wzrostu produkcji (spadku bezrobocia) – władze państwowe stoją zatem przed dylematem wyboru, który cel jest ważniejszy.
Jak na razie jesteśmy świadkami kolejnych podwyżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej dla okiełznania inflacji. W drugim kwartale 2022 r. stopy procentowe zostały podwyższone do 6,5 proc. RPP podniosła 7 lipca 2022 r. (ze skutkiem od 8 lipca br.) wszystkie stopy procentowe o 0,50 pp (50 punktów bazowych). Stopa referencyjna, główna stopa NBP, wzrosła z 6,0 do 6,50 proc. W świetle prognoz Banku Gospodarstwa Krajowego w trzecim kwartale stopy mogą wzrosnąć o kolejnych 0,25 pp do 6,75 proc. Pozyskiwanie finansowania zewnętrznego staje się jeszcze droższe.
Z podniesieniem stóp procentowych nieuchronnie związana jest sytuacja na rynku kredytów i pożyczek dla gospodarstw domowych, która obecnie jest zróżnicowana. Z jednej strony mamy wysokie dynamiki zarówno w ujęciu liczbowym, jak i wartościowym na rynku pożyczek pozabankowych, których firmy pożyczkowe udzieliły w pierwszym półroczu na kwotę 4,6 mld zł, i jest to wartość wyższa niż w 2019 r., czyli roku przed wybuchem epidemii COVID-19.
Niepewność uczestników działalności gospodarczej
Jak wskazuje prof. Waldemar Rogowski, kierownik Zakładu Zarządzania Ryzykiem w Instytucie Finansów Korporacji i Inwestycji SGH, zapaść, i to zarówno popytu, jak i akcji kredytowej, mamy natomiast w kredytach mieszkaniowych. Główną przyczyną tego zjawiska jest spadek zdolności kredytowej w wyniku wzrostu stóp procentowych, poziomu inflacji przewyższającej wzrost wynagrodzeń czy zaostrzenia przez Komisję Nadzoru Finansowego wymogów, które banki muszą uwzględniać przy liczeniu zdolności kredytowej. Skutkuje to praktycznie załamaniem popytu; w lipcu 2022 r. liczba osób wnioskujących o kredyt była najniższa w historii.
Według Waldemara Rogowskiego na spadek popytu musiała zareagować akcja kredytowa. Banki w pierwszym półroczu 2022 r. udzieliły kredytów mieszkaniowych na kwotę 31,6 mld zł, to jest mniej o jedną czwartą w porównaniu z rokiem 2021. Lekkie wzrosty odnotowały kredyty ratalne i gotówkowe. Prognozy na drugie półrocze nie są zbyt optymistyczne. Prognozuje się dalsze spadki na rynku kredytów mieszkaniowych. W zakresie jakości obsługi kredytów nie widać w tej chwili pogorszenia jakości spłaty kredytów, a Polacy spłacają je lepiej niż przed pandemią.
Z badań koniunktury przeprowadzonych w kwietniu i maju 2022 r. przez Instytut Rozwoju Gospodarczego SGH wynika, że gospodarka polska jest w fazie spowolnienia aktywności gospodarczej.
Jak podaje NBP, tempo wzrostu gospodarczego obniżyło się z 8,5 proc. w pierwszym kwartale 2022 r. do 5,5 proc. w drugim kwartale, podczas gdy prognoza na trzeci kwartał przewiduje wzrost na poziomie 4,7 proc. Z kolei Komisja Europejska, stosującą nieco inną metodologię, podwyższyła prognozę tempa wzrostu PKB w 2022 r. z 3,7 proc. do 5,2 proc. W 2023 r. zaś – jak ostrzega KE – tempo wzrostu obniży się z 3 proc. do 1,5 proc. Jednocześnie – co warto podkreślić – sytuacja finansowa przedsiębiorstw zaczęła się stopniowo poprawiać, a sami przedsiębiorcy zaczęli się stopniowo przyzwyczajać do działalności w „turbulentnym” otoczeniu, starając się dostrzec szanse i nowe możliwości. Notowane wcześniej pesymistyczne nastroje wśród przedsiębiorców uległy poprawie, co zostało potwierdzone badaniami Instytutu Rozwoju Gospodarczego SGH w publikowanym przezeń Barometrze Instytutu Rozwoju Gospodarczego SGH (BARIRG).
Wśród uczestników działalności gospodarczej utrzymuje się wciąż niepewność, co zagraża poprawie koniunktury podobnie jak w pierwszym kwartale – wskazali autorzy raportu. Jak zaznaczyli, zmiany koniunktury w gospodarce polskiej w pierwszej połowie drugiego kwartału 2022 r. były zróżnicowane. Zarówno barometr koniunktury IRG SGH (BARIRG), jak i wskaźniki koniunktury w handlu, gospodarstwach domowych i sektorze bankowym zmniejszyły swoje wartości. Poprawę koniunktury odnotowano w przemyśle przetwórczym i budownictwie. Dodatnie wartości przyjęły zaś wskaźniki: dla przemysłu, budownictwa i sektora bankowego.
Głównym źródłem niepewności wśród polskich przedsiębiorców są ciągłe zmiany w systemie podatkowym. Przedsiębiorcy doświadczają wciąż ogromnych trudności w odnalezieniu się w gąszczu zmienianych przepisów.
Przyjęcie niektórych, postulowanych wcześniej przez biznes, rozwiązań nieznacznie uspokoiło nastroje. Widać to na przykładzie danych Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. W pierwszym kwartale 2022 r. – poinformowano w maju – do rejestru CEIDG wpłynęło o 42 proc. więcej wniosków o zamknięcie jednoosobowych firm niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Uważa się, że był to jeden ze skutków nowych obciążeń fiskalnych i zmian w warunkach prowadzenia działalności gospodarczej. W świetle danych obejmujących całe półrocze, a opublikowanych w sierpniu 2022 r., od stycznia 2022 r. do końca czerwca do rejestru CEIDG wpłynęło o blisko 26 proc. więcej wniosków dotyczących zamknięcia działalności gospodarczej niż w analogicznym okresie 2021 r., natomiast liczba wniosków o zawieszenie działalności wzrosła rok do roku o przeszło 39 proc. Zdaniem ekspertów na te zjawiska wpływają różne czynniki. Nie brakuje prognoz, że w drugiej połowie 2022 r. będzie jeszcze więcej zamykanych firm.
Do wcześniej ujawnionych problemów ze znalezieniem pracowników, z zaopatrzeniem i ze wzrostem cen dochodzą nowe, wynikające z kolejnych rewizji programu „Polskiego Ładu” i wojny w Ukrainie. Wśród uczestników działalności gospodarczej utrzymuje się wysoka niepewność, co zagraża poprawie koniunktury.
Rośnie znaczenie wymogów ESG
W tym kontekście warto też przypomnieć o poważnych wyzwaniach, jakie stoją przed polskim biznesem w sferze zrównoważonego rozwoju. Do tej pory obszar CSR (ang. Corporate Social Responsibility – społecznej odpowiedzialności biznesu) postrzegany był przez wielu menedżerów jako element albo stricte marketingowy i wizerunkowy, albo jako element zaangażowania społecznego. Z biegiem czasu część firm zaczęła uwzględniać działania w zakresie społecznej odpowiedzialności w podejmowaniu kluczowych decyzji biznesowych. Takie nastawienie najczęściej miały duże firmy, nierzadko notowane na Giełdzie Papierów Wartościowych. Dziś coraz odważniej mówimy już nie o CSR, ale o ESG (ang. Environmental, Social and Governance). ESG to zupełnie nowa jakość w zakresie zrównoważonego rozwoju i koncepcja biznesu, w której czynniki takie jak środowisko naturalne, społeczeństwo i ład korporacyjny muszą w sposób spójny stanowić motor biznesu. Czynnikiem determinującym tych decyzji są względy ekonomiczne. Coraz więcej podmiotów zaczyna postrzegać zrównoważony rozwój nie jako koszt, ponieważ w działaniach CSR/ESG widzą drogę do poprawy efektowności kosztowej i zwiększenia swojej konkurencyjności.
Jednak przed polskim biznesem stoi kluczowe wyzwanie, do którego bardzo wiele podmiotów nie jest w ogóle przygotowanych – działanie na rzecz neutralności klimatycznej. Należy zadać sobie pytanie, czy biznes potrafi podjąć strukturalne, zarządcze i, dodajmy, kosztowne na początkowym etapie działania naprawcze na rzecz klimatu. Nie dostrzegamy tego, że świat stoi na granicy destabilizacji gospodarczej, co ma ścisły związek z katastrofą klimatyczną. Jeśli nie będziemy w szybkim tempie zmierzać w kierunku neutralności klimatycznej, nie będziemy w stanie powstrzymać fatalnych skutków tego zjawiska.
Warto dodać, że polski biznes czeka jeszcze jedno wyzwanie – nowe wytyczne Komisji Europejskiej dotyczące raportowania niefinansowego w zakresie kwestii ESG. Firmy, i już nie tylko te notowane na GPW, będą zobligowane do rzetelnego ujawniania informacji dotyczących m.in. emisji CO2 w ramach całego łańcucha wartości czy wpływu ryzyk klimatycznych na swój model biznesowy. Do tej pory niewiele z nich uwzględniało w raportach takie parametry. Zdaniem Piotra Glena, koordynatora ds. społecznej odpowiedzialności SGH, nieumiejętność mierzenia danych ESG, nierzetelne raportowanie tych danych lub, co gorsza, brak raportowania, może spowodować, że jakaś firma po prostu wypadnie z łańcucha B2B, nawet jeśli do tej pory z powodzeniem prowadziła swoją działalność. Warto zatem, aby polski biznes już dziś odpowiedział sobie na pytanie, czy jest gotów się zmierzyć z tymi wyzwaniami.
Uczynienie gospodarki bardziej zieloną i przyjazną względem środowiska, zwiększenie skali zaangażowania na rzecz najbliższego otoczenia w biznesie, dalsza cyfryzacja działalności gospodarczej są elementami przyszłościowego programu znanego jako #NextGenerationEU. Niezależnie od tego, jak potoczą się losy finansowania KPO, od niektórych wyzwań polska gospodarka nie ucieknie, bo wynikają one z potrzeby i właściwej analizy coraz trudniejszej sytuacji gospodarczej i społecznej, z jaką musimy się skonfrontować.
Działaniom w sferze polityki klimatycznej i zdrowia publicznego będą musiały towarzyszyć zdecydowane kroki rządu w ramach efektywnej walki z rosnącą inflacją. Konieczne wydaje się też zwiększenie osłony przedsiębiorców przed negatywnymi skutkami antyrosyjskich sankcji i zamknięcia rynków dla polskiego biznesu. W świetle przedstawionych wyżej aktualnych wyzwań w sektorze energetycznym nieodzowne wydaje się także przyspieszenie dywersyfikacji źródeł pozyskiwania surowców energetycznych i działanie na rzecz stabilizacji ich cen. Konieczne będzie również wprowadzenie ułatwień związanych z zatrudnieniem pracowników pochodzących z innych krajów. I to jest kolejna lekcja, jaką musimy wyciągnąć z kryzysu wywołanego wojną w Ukrainie i niezwykle alarmujących danych demograficznych z ostatniego spisu ludności, które jednoznacznie potwierdzają starzenie się społeczeństwa. Przeprowadzony w 2021 r. cenzus wykazał przecież, że liczba osób w wieku poprodukcyjnym: mężczyzn, którzy ukończyli 65 lat, i kobiet, które mają więcej niż 60 lat i więcej, wzrosła w stosunku do 2011 r., kiedy ostatnio przeprowadzono spis, o 28 proc.
Jak powinniśmy sobie radzić w czasach tak wielkiej niepewności? W moim odczuciu zarówno jednostki, jak i instytucje, w tym przedsiębiorstwa, powinny się skupić na kluczowych wartościach, których przestrzeganie umożliwia skuteczną działalność i społeczne funkcjonowanie.
Jak nigdy dotąd podstawą egzystencji każdej jednostki i firmy stają się wartości. Do nich zaliczam: profesjonalizm, współpracę, uczciwość, szacunek i prawdę. Przez profesjonalizm rozumiem oparte na ciągłym rozwoju, wysokiej jakości odpowiedzialne działanie we wszystkich obszarach funkcjonowania przedsiębiorstwa. Szczególnie w sytuacji kryzysowej reagowanie w sposób profesjonalny może zapewnić sukces. Istotne jest dążenie do wysokiego poziomu sprawności organizacyjnej. Współpraca to budowanie dobrych relacji opartych na zaufaniu i wzajemnym wsparciu między pracownikami oraz podmiotami znajdującymi się w otoczeniu przedsiębiorstwa. Ważną kwestią jest wspieranie się pracowników w wykonywaniu zadań i służenie pomocą. Współpraca powinna również obejmować budowanie partnerskich relacji z otoczeniem. W tym obszarze przede wszystkim ważna jest następna wartość, którą jest uczciwość rozumiana jako transparentne i sprawiedliwe postępowanie, zgodne z powszechnie przyjętymi w społeczeństwie zasadami. Szacunek to życzliwe, godne i równe traktowanie pracowników i innych osób, przestrzeganie praw każdego człowieka i dbanie o równowagę między życiem zawodowym a osobistym. Szacunek implikuje odpowiedzialność wobec środowiska naturalnego i przyszłych pokoleń. Przejawia się to w dążeniu do zrównoważonego rozwoju.
A o tym, jak ważna w funkcjonowaniu społeczeństw i przedsiębiorstw jest prawda, mogliśmy najdobitniej się przekonać w trakcie pandemii, gdy niezatajanie prawdy o własnej chorobie mogło uratować ludzkie życie. Coraz trudniej walczyć z dezinformacją, przeniesioną do internetu, a więc mającą powszechne oddziaływanie nie tylko na poszczególne jednostki, ale i całe społeczeństwa. Takie treści można weryfikować i dementować, lecz jest to coraz trudniejsze, bo rozchodzą się błyskawicznie i padają na podatny grunt w wypadku społeczności już to pogrążonych w zwątpieniu, rozczarowanych rzeczywistością, już to mających kryzys tożsamości. Z racji pojawienia się zarówno przesadzonych, jak i niedocenionych zagrożeń żyjemy w warunkach szumu komunikacyjnego i dezinformacji, w czasach niestabilnych i nieprzewidywalnych, których rychłego końca nie widać.
Prof. Piotr Wachowiak rektor Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie
Tekst został opublikowany w elektronicznym wydaniu „Polskiego Kompasu 2022” dostępnym bezpłatnie do pobrania na stronie www.gb.pl a także w aplikacji „Gazety Bankowej” na urządzenia mobilne
»» Pobierz teraz bezpłatnie PDF „Polskiego Kompasu 2022”:
APPLE APP STORE - KLIKNIJ TUTAJ
Polecamy i zachęcamy do lektury tego wyjątkowego rocznika