Ropa: szansa na dłuższa stabilizację
Ministrowie państw należących do OPEC w poniedziałek zdecydują, czy utrzymać wydobycie ropy na dotychczasowym poziomie. Jeśli tak się stanie, to jest szansa na utrzymanie stabilnych cen na światowych giełdach, a paliwo nie zdrożeje.
Każde spotkanie – nawet wirtualne - szefów naftowego kartelu w Wiedniu wzbudza zrozumiałe zainteresowanie, bo od jego decyzji zależy w dużej mierze, ile kosztuje nas paliwo. Eksperci przewidują, że w najbliższy poniedziałek zmian w ustalonych wcześniej limitach wydobycia surowca nie będzie, zatem i sytuacja na giełdach powinna być stabilna. Tym bardziej, że ciągle obowiązuje decyzja OPEC z listopada ub.r. o ograniczeniu produkcji o 2 mln baryłek dziennie. W ubiegłym roku wszyscy producenci ropy – nie tylko państwa eksporterzy z kartelu ale także światowe koncerny paliwowe - zarobiły setki miliardów dolarów dzięki gwałtownie rosnącym – po agresji Rosji na Ukrainę – notowaniom ropy naftowej. Jej cena przekroczyła wiosną i latem 120 dolarów za baryłkę, co napędzało zyski. Mimo to OPEC nie zwiększył limitów wydobycia. Ale jesienią gdy zaczęły się spadki notowań, producenci z obawie o swoje dochody podjęli radykalną decyzję, by dostarczać mniej surowca właśnie o 2 mln baryłek dziennie.
Obecnie, gdy na giełdzie londyńskiej za baryłkę trzeba płacić ponad 84 dolary, a na amerykańskiej – ponad 70 dolarów, tym bardziej OPEC nie zamierza zwiększać produkcji i dostarczać światu więcej surowca. Choć 20 marca, gdy ropa staniała do 70 dolarów w Europie, pojawiły się na krótko nawet obawy o dalsze cięcia.
Cytowani przez agencję Reuters przedstawiciele kartelu przewidują, że zmiany w polityce wydobywczej OPEC nie nastąpią w poniedziałek. Jeden z delegatów na to spotkanie mówił nawet, że „ostatnie spadki cen nie były wystarczająco ważne, aby wpłynąć na ogólną ścieżkę polityki OPEC+ na 2023 rok”. I tego podejścia nie zmienią nawet ostatnie ograniczenia dostaw z Kurdystanu (w sprzedaży ropy wynikające z konfliktu z Turcją.
Kolejne spotkanie OPEC+ zaplanowano na czerwiec.
Agnieszka Łakoma
(Reuters)