Kowalczyk: Wiem, kto zarobił na zamieszaniu ze zbożem
Minister rolnictwa w rozmowie dla Polsat News pytany był o protesty rolników w związku ze spadkiem cen zbóż
Rolnicy winią niekontrolowany napływ na polski rynek zboża z Ukrainy, które pierwotnie miało trafiać do krajów trzecich, ale część ziarna została w naszym kraju.
Ja już mówiłem, że przepraszam za to, że nie zrozumieli intencji mojej wypowiedzi. W czasie żniw nie powinno się w sposób paniczny sprzedawać zboża, bo cena spada, a ja nie dopowiedziałem, że po żniwach to nie obowiązuje, a niektórzy teraz mówią, że słuchali mnie przez pół roku czy rok. A powinni słychać tylko przez żniwa, bo to jest rzeczywiście najistotniejsze — wskazał wicepremier Henryk Kowalczyk.
Wskazał także, że do problemów rolników przyczyniły się m.in. UE i firmy, które nie kupują polskich zbóż.
Oczywiście mogę powiedzieć tak: wielu doradców w czerwcu, maju pisało do mnie, żebym - broń Boże - zamknął eksport. Trzymać zboże, bo będzie głód, bo jest niepewna sytuacja. Takie tylko głosy też były. Więc zupełnie inaczej mówi się po czasie, a zupełnie inaczej przed, dlatego też nie chcę komentować ocen, które są formułowane z perspektywy czasu do tyłu, bo to wtedy najłatwiej oceniać — mówił dalej.
Dopytywany o to, czy ma z zewnątrz partii sygnały, że powinien zrezygnować, Kowalczyk podkreślił, że jest zaniepokojony chłodnym podejściem do sprawy ze strony UE.
Wiem, kto zarobił na tym zamieszaniu, ale nie mogę tego powiedzieć ze względu na pewność prawną, by nie ujawnić tajemnicy skarbowej. Zastanawiamy się, w jaki sposób to ujawnić — dodał wicepremier Kowalczyk.
Czytaj też: Jest plan, by do lata zniknął problem nadmiaru ziarna
wPolityce/KG