Północna puszka Pandory - wieczna zmarzlina
Zmiany klimatyczne i ich konsekwencje można zaobserwować na całym świecie - coraz cieplejsze lata, częstsze powodzie, susze i huragany. Oprócz niebezpiecznych temperatur, zalanych miast oraz zniszczonych plantacji, naukowców martwi też topnienie wiecznych zmarzlin
Czym jest wieczna zmarzlina i gdzie występuje?
Wieczna zmarzlina to zjawisko trwałego utrzymywania się części skorupy ziemskiej poniżej 0 stopni Celsjusza. Powstaje w warunkach suchego i zimnego klimatu. Naukowcy szacują, że najstarsze zmarzliny mają ponad 2 miliony lat.
To zjawisko między innym obejmuje aż 80 proc. Alaski, większość północnej Kanady oraz 65 proc. Syberii.
Duże znaczenie ma wpływ ocieplenia na wieczną zmarzlinę, która od kilkudziesięciu lat coraz szybciej rozmarza - wzrost średniej temperatury powierzchni Ziemi jest najwyższy właśnie w okolicach wyższych szerokości geograficznych.
Dlaczego jej rozmarzanie jest niebezpieczne?
Rozmarzaniu wiecznej zmarzliny towarzyszą nieduże emisje gazów cieplarnianych takich jak dwutlenek węgla i metan - jednak są na tyle małe, że nie ma to większego wpływu na klimat.
W ubiegłym wieku naukowcy odkryli, że wieczna zmarzlina to świetna naturalna kapsuła czasu - jest zimna i uboga w tlen (niemalże beztlenowa). Większość zamrożonych mikroorganizmów, nasion, ciał zwierząt i wirusów w zmarzlinie jest prawie w perfekcyjnym stanie. Na przykład w 2012 roku rosyjscy naukowcy ożywili dziki kwiat z 30 000-letniej tkanki nasion znalezionej w zamarzniętej norze wiewiórki. Jednak to nie nasiona są zagrożeniem - są nim wirusy w zmarzlinie.
W 2014 roku Jean-Michel Claverie, emerytowany profesor medycyny i genomiki, obudził wirusa, który pochodził właśnie z wiecznej zmarzliny. Ze względów bezpieczeństwa zdecydował się zbadać wirusa, który mógł atakować tylko jednokomórkowe ameby, a nie zwierzęta czy ludzi. Po ponad 30 000 lat stał się znowu zaraźliwy.
Przeczytaj też: Minister klimatu: Nie zatrzymamy wydobycia w kopalni w Turowie
Zagrożenie dla człowieka
Claverie twierdzi, że w wiecznej zmarzlinie znajduje się wiele innych wirusów, które mogą wciąż być zdolne do infekowania innych żywicieli niż jednokomórkowce. Nawet takie, które mogą atakować ludzi.
Próbka płuc z ciała kobiety ekshumowanej w 1997 roku z wiecznej zmarzliny w wiosce na półwyspie Seward na Alasce zawierała materiał genomowy hiszpanki - grypy, która zabiła ok 25-50 milionów ludzi na początku XX wieku.
W 2012 roku naukowcy potwierdzili, że 300-letnie zmumifikowane szczątki kobiety pochowanej na Syberii zawierały ślady wirusa wywołującego ospę.
W przypadku tych dwóch odkryć, wirusy na szczęście nie były aktywne - w przeciwieństwie do laseczek wąglika, które ponownie się pojawiły na większą skalę kilka lat temu. W 2016 r. wirus dotknął dziesiątki ludzi i ponad 2000 reniferów na Syberii. Wybuch choroby od razu został powiązany z rozmrażaniem się wiecznych zmarzlin, ponieważ wirus nie pojawił się tam od wielu dekad, a pierwsze zakażenia miały miejsce w najcieplejszym okresie w roku.
Birgitta Evengård, emerytowana profesor na Wydziale Mikrobiologii Klinicznej Uniwersytetu Umea w Szwecji i członkini Nordic Centre of Excellence CLINF (grupy badającej wpływ zmian klimatu na występowanie chorób zakaźnych u ludzi w regionach północnych) powiedziała, że całą sytuację trzeba dokładnie obserwować.
„Należy pamiętać, że nasza odporność powstała w wyniku bliskiego kontaktu z otoczeniem mikrobiologicznym. Jeśli w wiecznej zmarzlinie ukryty jest wirus, z którym nie mieliśmy kontaktu od tysięcy lat, nasz układ immunologiczny może okazać się nie wystarczający” - wskazała
Może Ci się też spodobać: Tajemnicze zgony kotów. Co je zabija?
Źródła: PLOS ONE; Centers for Disease Control and Prevention; The New England Journal of Medicine; CNN; Wikipedia; Nature.com; ArcticToday
/$or