"Wagner" jednak pozostaje na Białorusi
Analiza najnowszych zdjęć satelitarnych dowodzi, że najemnicy z rosyjskiej Grupy Wagnera, którzy jakoby mieli rozpocząć odwrót z Białorusi do Rosji, wciąż pozostają na białoruskim terytorium, a nawet zwiększają tam liczebność swoich sił - zauważył w najnowszym raporcie amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wobec prawdopodobnego zakazu udzielania informacji, nałożonego przez Kreml na szefa wagnerowców Jewgienija Prigożyna, dalsze plany najemników są trudne do odgadnięcia i wiarygodnego zweryfikowania. Sytuacja jest niejasna, ponieważ pojawiają się dowody świadczące zarówno o wycofywaniu tych formacji do Rosji, jak też rozmieszczaniu kolejnych bojowników Grupy Wagnera w białoruskich obwodach mohylewskim i brzeskim - przyznał ośrodek analityczny.
CZYTAJ TEŻ:
Jest wniosek o upadłość biznesu Palikota
Prezydent: Rosja musi być powstrzymana na Ukrainie teraz
Jak dodał, media internetowe powiązane z wagnerowcami opublikowały w czwartek filmik, który świadczy o tym, że rosyjscy najemnicy nie zaprzestali szkolenia białoruskiej armii.
W poprzednim raporcie ISW przekazał doniesienia, że wagnerowcy mają jakoby wracać do Rosji, ponieważ autorytarny lider Białorusi Alaksandr Łukaszenka odmówił ich finansowania. Think tank powołał się na rosyjskie źródła, według których siły Grupy Wagnera prowadzą pierwszy etap odwrotu z Białorusi, rzekomo przemieszczając grupy po 500-600 najemników do Kraju Krasnodarskiego, obwodu woroneskiego i rostowskiego. Drugi etap wycofania miałby - według tego źródła - rozpocząć się po 13 sierpnia.
Spekulacje na temat wagnerowców wyjeżdżających do Rosji, a także m.in. zapowiedź „aktywizacji” tej formacji pod koniec sierpnia mogą wskazywać na to, że ustalenia z czerwca, na podstawie których najemnicy przemieścili się na Białoruś, straciły już aktualność - zauważył wówczas ISW.
24 czerwca wagnerowcy zajęli sztab rosyjskich wojsk w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Prigożyn, od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego dowodzącą inwazją na Ukrainę, domagał się „przywrócenia sprawiedliwości” w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu.
CZYTAJ TEŻ:
Jest wniosek o upadłość biznesu Palikota
Prezydent: Rosja musi być powstrzymana na Ukrainie teraz
Tego samego dnia wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by „uniknąć rozlewu krwi”. Było to rezultatem układu Łukaszenki z szefem najemników, zawartego w porozumieniu z Władimirem Putinem. Zgodnie z tymi ustaleniami część bojowników Grupy Wagnera i sam Prigożyn mieli przemieścić się na Białoruś.
Jak powiadomiło 30 lipca brytyjskie ministerstwo obrony, od połowy lipca do bazy wojskowej we wsi Cel w środkowej Białorusi przybyło co najmniej kilka tysięcy wagnerowców, ale pozostaje niejasne, co stało się z ich ciężkim sprzętem. Białoruskie media informowały w ostatnich tygodniach, że z Rosji do sąsiedniego kraju wjechało już kilkanaście kolumn najemników.
PAP/ as/