Zuber: rozwiązanie problemu frankowego nie zdestabilizuje systemu
- Po co cały czas wyciągać argument, który powoduje, że wiarygodność banków jeszcze bardziej spada? - zastanawia się ekonomista Marek Zuber
Narodowy Bank Polski poinformował niedawno, że zysk banków po pierwszym półroczu 2023 r. wyniósł 15,63 mld zł. W stosunku do końca maja, kiedy zysk baków wyniósł nieco ponad 16,9 mld zł, oznacza to spadek, ale w stosunku do czerwca 2022 r. zysk banków wzrósł o ponad 49 proc. Zyski banków w pierwszej połowie 2022 r. wyniosły bowiem niecałe 10,5 mld zł.
Te dane i sytuację systemu bankowego w mediach społecznościowych skomentował Marek Zuber.
System bankowy pełni wiele bardzo ważnych ról w gospodarce rynkowej. Na przykład taką, że banki są instytucjami zaufania publicznego - zauważa na wstępie.
Mimo to banki kojarzone są bardzo często z czymś nie do końca dobrym. Krwiopijcy działający na granicy etyki, albo często tę granicę przekraczający. I jest to obraz funkcjonujący nie tylko w Polsce. Po części wynika to z tego, że dobrze prowadzona działalność bankowa w normalnym kraju jest po prostu dochodowa. A właściciele banków często lubią się efektami tej dochodowości chwalić. Ale główny problem to to, że rzeczywiście banki potrafią także „iść po bandzie”. Było to aż nadto widoczne choćby w związku z kryzysem finansowym 2008 - 2009. Wystarczy popatrzeć jakie kary w związku ze swoją działalnością płacili przedstawiciele sektora choćby w Stanach Zjednoczonych, gdzie element kontroli nad systemem, wyłapywania nadużyć i egzekwowania konsekwencji jest bardzo efektywny. Ale i w Polsce mamy tego przykłady. Choćby za sprawą wielu umów kredytów „frankowych”, czego potwierdzeniem są nie tylko decyzje polskich sądów ale także, a może przede wszystkim to, co mówi Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, czyli TSUE - zaznacza Zuber.
Zwraca uwagę, że część przedstawicieli banków w Polsce przyjęła zasadę, że wszystko co oznacza wskazanie winy systemu bankowego jest przejawem nieuczciwości.
Ostatni wyrok TSUE wzbudził jeszcze więcej emocji niż ten przełomowy sprzed trzech i pół roku. Ten z października 2019 roku dotyczył tego, co zrobić z umową kredytową, w której pojawiają się klauzule niedozwolone. TSUE było jednoznaczne: unieważnić. Banki znalazły jednak sposób na to, żeby z jednej strony zmniejszyć koszty związane z rozwiązanymi umowami, a z drugiej zniechęcić klientów do występowania przeciwko nim do sądów. Straszyły bowiem, i straszyły biorąc pod uwagę formę wysyłanych pism jest adekwatnym określeniem, że wystąpią o nakazanie zapłaty za korzystanie z kapitału. Wysyłając do klientów tego typu pisma skutecznie zniechęcały część z nich do podejmowania kroków prawnych. I wiem coś o tym także z najbliższego swojego otoczenia, kilku znajomych nie zdecydowało się bowiem na sądową batalię - podkreśla Zuber.
Zwraca przy tym uwagę, iż to wobec klientów przepisy są coraz korzystniejsze. Na przykład to, że w trakcie przewodu sądowego nie można zgłaszać nowych dowodów. A to oznacza, że przeciąganie spraw będzie trudniejsze.
Ja rozumiem, że po pierwsze przedstawiciele banków, nie wszyscy to też jasno podkreślam, nadgorliwie walczą o swoje, albo walczą o swoje dla właścicieli. Po drugie może też być tak, że faktycznie w ich przekonaniu sądy, w tym TSUE, poszły za daleko i naprawdę, zgodnie z własną wiedzą z tymi decyzjami się nie zgadzają. Ale nie zmienia to faktu, że wyciągają argumenty, które w rzeczywistości jeszcze bardziej szkodzą. Od początku słyszymy przede wszystkim, że rozwiązanie problemu frankowego zdestabilizuje system bankowy. Nie zdestabilizuje. Zagrożeniem jest tylko sytuacja, w której cały koszt próbowano by rozliczyć na przykład w ciągu jednego kwartału. Ale tak nie było i nie jest. A nawet jeśli to NBP ma możliwości, żeby system bankowy w takiej sytuacji wspomóc - pisze Zuber.
Zobacz cały wpis:
Czytaj też: Nie tylko Bezpieczny Kredyt – o hipotekę łatwiej jest dziś wszystkim
KG