Informacje

Zdjęcie ilustarcyjne. / autor: Pixabay
Zdjęcie ilustarcyjne. / autor: Pixabay

Zuber: To są recesyjne odczyty. Polska w zasadzie jest w recesji

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 5 maja 2023, 10:09

  • 1
  • Powiększ tekst

Sprzedaż detaliczna spadła w marcu tego roku o 7,3 proc. w stosunku do marca 2022 roku. Produkcja przemysłowa zmniejszyła się z kolei o 2,9 proc.. Jak by na to nie patrzeć są to odczyty recesyjne - pisze na FB ekonomista Marek Zuber.

W marcu sprzedaż detaliczna znowu spadła w ujęciu rocznym. Znowu, po spadek odnotowaliśmy też w lutym. Tym razem było jednak jeszcze gorzej, odczyt wyniósł bowiem minus 7,3 proc. W lutym było „tylko” minus 5 proc. W danych tych uwzględnione są zmiany cen, pokazują one zatem realnie ile kupujemy. Czyli kupujemy wyraźnie mniej niż rok temu. Nie może to być jednak zaskoczeniem. Wiemy przecież o tym, że od maja zeszłego roku spadają realne wynagrodzenia.

W marcu znowu spadły, w przypadku tych w sektorze większych przedsiębiorstw tym razem o 3,5 proc.To znaczy wzrost wynagrodzeń był o tyle mniejszy od wzrostu cen. Ale w rzeczywistości jest jeszcze gorzej. Pisałem kilka tygodni temu o tym, że w przypadku mniejszych firm i ponad połowy zatrudnionych spadek realnych wynagrodzeń jest od miesięcy prawdopodobnie dwucyfrowy. Na to nakłada się oczywiście wzrost stóp procentowych, czyli droższe kredyty i pożyczki.

Z jednej strony jak ktoś je ma, to mniej mu zostaje do wydania, niż choćby rok temu. A z drugiej trudniej nam się nowe kredyt i pożyczki zaciąga. Trudniej, bo są droższe i trudniej bo realnie mniej zarabiamy. No i w sumie mamy to co mamy, czyli mniej kupujemy. Już pół roku temu sygnalizowałem Państwu, że sieci handlowe informują o wybieraniu tańszych produktów i jeszcze intensywniejszym poszukiwaniu różnych promocji.

Prawda jest taka, że to nie od lutego, od lutego sprzedaż detaliczna jest formalnie na minusie, zaczęliśmy kupować mniej. To się zaczęło dużo wcześniej, moim zdaniem przynajmniej od października. Dane roczne były bowiem zaburzone efektem pojawienia się w Polsce nowych obywateli Ukrainy. Od końca lutego obserwowaliśmy oblężenie polskiej granicy na skutek eskalacji wojny. Miliony wcześniej niewidzianych konsumentów pojawiło się w Polsce i kupowało. Albo dla nich kupowaliśmy. Trzeba także uwzględnić efekt zakupowy związany z wysyłaniem pomocy na wschód. A zatem jeśli na przykład w październiku zeszłego roku odnotowaliśmy wzrost sprzedaży detalicznej o 0,7 proc. w ujęciu rocznym, to odnosząc te dane do samych Polaków oznaczało to już realny spadek naszych zakupów.

(…)

A zatem Polska w zasadzie jest w recesji i to tej prawdziwej, czyli w ujęciu rok do roku. W zeszłym roku mogliśmy mówić o recesji technicznej. Formalnie dotyczy ona sytuacji, w której mamy dwa kwartały spadku PKB w ujęciu kwartalnym. Co prawda na minusie były kwartał drugi i czwarty, w trzecim mieliśmy wzrost o jeden procent, ale nie zmienia to oceny sytuacji.

Teraz jest podobnie. Nie wiem, czy zarówno w pierwszym jak i w drugim kwartale gospodarka formalnie się zmniejszy w ujęciu rok do roku. Ale nawet jeśli będzie to odczyt zero plus, to i tak biorąc pod uwagę z jakiego poziomu zjeżdżamy możemy mówić o recesji. Recesji bez mocnego wzrostu bezrobocia. I to jedyny plus tej sytuacji. Ale recesji niestety z wciąż wysoką inflacją. Choć spadającą.

No właśnie. Jedyny dobry efekt tego wszystkiego to wpływ opisywanych procesów na inflację. Szczególnie spadku konsumpcji. Utrzymanie się tego trendu daje szanse na to, żeby wzrost cen systematycznie hamował.

Z FB/Marek Zubrer/gr

Powiązane tematy

Komentarze