Kosiniak-Kamysz twierdzi, że jego odejście do PE wzmocni rząd - pełna zgoda
Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że zdecydował się na kandydowanie do PE m.in. po to, by umocnić pozycję PSL w rządzie. Startuję w wyborach, aby wygrać - powiedział pytany, czy jeśli zdobędzie mandat zrzeknie się go, by pozostać w rządzie.
Kosiniak-Kamysz, lider podkarpackiej listy PSL w eurowyborach, podkreślił na dzisiejszej konferencji prasowej w Rzeszowie, że wybory do PE będą trudne dla Stronnictwa.
"Zdecydowałem, że jako jeden z liderów PSL muszę w tych w wyborach wystartować, żeby też umocnić pozycję PSL w rządzie. Jeżeli PSL zdobędzie mandat na Podkarpaciu to znaczy, że w kraju powinno zdobyć pięć mandatów (w kończącej się kadencji PE ludowcy mieli 4 europosłów). Nie wybrałem jakiegoś komfortowego okręgu dla PSL, gdzie od lat jest mandat, i gdzie ten mandat jest łatwo dostępny" - zauważył.
Pytany przez dziennikarzy, czy po ewentualnym zdobyciu mandatu zrzeknie się go i pozostanie w rządzie odpowiedział, że startuje po to, aby wygrać.
"Przez 10 lat PSL nie miało na Podkarpaciu europosła i chcemy to zmienić, zrobimy wszystko, żeby to nam się udało. Chcieliśmy też pokazać różnorodność w PSL. Na listach jest Stanisław Żelichowski, od wielu lat poseł, są młode osoby jak ja, Dariusz Dziadzio (poseł z Rzeszowa) czy Justyna Piekut (szefowa wojewódzkiego Związku Młodzieży Wiejskiej na Podkarpaciu)" - dodał.
A więc Kosiniak-Kamysz startuje, a jak się dostanie to jego odejście wzmocni rząd? Przyznamy, że musimy się w pełni zgodzić z tym myśleniem.
PAP/ as/