Polska broń zawojuje świat? To możliwe!
Czy polska zbrojeniówka może pokonać konkurencję z zagranicy? Zdaniem eksperta - zdecydowanie tak!
Często można odnieść wrażenie, że polska zbrojeniówka nabrała wiatru w żagle dopiero po wybuchu konfliktu na Ukrainie. To mylne wrażenie - polski przemysł zbrojeniowy zawsze był konkurencyjny, jednak, istotnie, sukces takich systemów jak rodzime Pioruny na ukraińskim polu walki z pewnością pomogły naszym firmom PRowo.
Jak wskazuje na łamach „Polski Zbrojnej” Krzysztof Wilewski, polska zbrojeniówka ma sporo do zaoferowania, jednak warto zidentyfikować najbardziej obiecujące produkty. Jakie?
Systemy artyleryjskie, radary, pojazdy opancerzone, broń strzelecka, bezzałogowce, pociski przeciwlotnicze bardzo krótkiego zasięgu oraz rozwiązania optoelektroniczne i środki łączności. To produkty rodzimego przemysłu obronnego, które nie tylko nie odstają od zagranicznej konkurencji, lecz w wielu obszarach są od nich najzwyczajniej w świecie lepsze. Dlatego uważam, że to właśnie na nich powinna się skoncentrować rodzima branża obronna, budując wokół nich swoją globalną markę. Tak, aby za jakiś czas wojskowi z innych armii zapytani o najlepszą 155-mm armatohaubicę wskazywali na kolejną generację Kraba, a o najnowocześniejszego bwp – wymieniali oczywiście Borsuka. Chciałbym, aby w dyskusjach o najlepszym przenośnym zestawie przeciwlotniczym wspominali Pioruna 2, a do ścisłej czołówki najlepszych radarów pasywnych czy aktywnych zaliczali polskie systemy radiolokacyjne
Czy taki scenariusz jest w ogóle możliwy? Zdaniem eksperta - jak najbardziej! Przywołuje on przy tym doświadczenia historyczne. Polska zbrojeniówka nie narodziła się bowiem w 1989 roku. Jej korzenie sięgają doby międzywojnia!
Dlaczego akurat teraz warto przypomnieć historię polskiego przemysłu obronnego z lat dwudziestych ubiegłego wieku? Ponieważ pokazuje, że w kraju odbudowywanym po latach zaborów mogła powstać nowoczesna i konkurencyjna branża, która za rywali miała europejskich ówczesnych gigantów dysponujących wielokrotnie większymi zasobami finansowymi. Sekret sukcesu tkwił w specjalizacji. Polski rząd wiedział bowiem, że nie jest w stanie rozwijać przemysłu obronnego we wszystkich obszarach – od artylerii poprzez wojska pancerne, na marynarce wojennej skończywszy. Postawił na lotnictwo i czas pokazał, że zrobił bardzo słusznie.
Sam pisałem jeszcze w roku 2019 tekst na temat polskich konstrukcji strzeleckich - „Od Visa do GROTa”. Dziś wyraźnie widać, że polska zbrojeniówka nie musi być budowana na nowo, a jedynie potrzebuje wsparcia, inwestycji i reklamy, zwłaszcza za granicą.
Czy polską zbrojeniówkę czeka nowa era? Warto mieć na to nadzieję!
Polska Zbrojna/ as/