Czy będą dodatkowe sankcje na Rosję?
Europarlament w tym tygodniu może przyjąć uchwałę wzywającą do zaostrzenia sankcji wobec Rosji, by zmniejszyć jej przychody z eksportu ropy i gazu. Nie ma jednak pewności, że dokument będzie skuteczny, bo sytuacja na rynku naftowym z powodu wojny w Strefie Gazy jest niepewna, co sprzyja polityce Kremla.
Unia Europejska wraz z partnerami z G7 czyli grupą najbardziej uprzemysłowionych państw świata nałożyła już embargo na import ropy a także limity cenowe zarówno na ten surowiec (60 dolarów za baryłkę), jak i gotowe paliwa z rosyjskich rafinerii. Ale skuteczność tych działań jest co najmniej ograniczona, zaś nabywcy ropy rosyjskiej płacą znacznie drożej niż wynosi limit, bo obecnie nawet po 75-80 dolarów za baryłkę. Uchwała Parlamentu Europejskiego ma dać sygnał do jeszcze większych ograniczeń. Ale nie wiadomo, w jakiej formie zostanie ostatecznie przyjęta, ani jaka będzie reakcja Komisji Europejskiej. Państwa nadbałtyckie z Polską na czele w tym roku wielokrotnie apelowały o dalsze zmniejszenie limitu cenowego a także o zakaz sprowadzania do Europy rosyjskiego gazu skroplonego (LNG). Jak dotąd apele te nie przyniosły efektu, choć formalnie co trzy miesiące miał odbywać się tzw. przegląd sytuacji czyli ocena, na ile sankcje są skuteczne, a i sam limit miał być zmieniany. Jeden z pomysłodawców uchwały – były premier Litwy, obecnie europoseł Andrius Kubilius, sugeruje kilka radykalnych rozwiązań. Jego zdaniem należy „zmniejszyć o połowę górny limit cen na ropę naftową, ograniczyć import paliw produkowanych na bazie rosyjskiej ropy, wprowadzić górny pułap cenowy na eksport rosyjskich nawozów amonowych”. Postuluje również embargo na import LNG. Ta propozycja może wywołać wiele kontrowersji, bo gaz skroplony z Rosji trafia do Belgii, Francji i Hiszpanii.
Litewski polityk proponuje również „ograniczenia dla europejskich tankowców i usług ubezpieczeniowych, jeśli są one wykorzystywane do eksportu rosyjskiej ropy”. Andrius Kubilius przypomina, że Rosja nadal jest zdolna do finansowania wojny na Ukrainie i zapowiedziała nawet zwiększenie budżetu obronnego o prawie 70 procent.
Parlament planuje głosowanie nad uchwałą w najbliższy czwartek czyli zaledwie w kilka dni po tym, jak Ministerstwo Finansów Rosji poinformowało, że przychody (m.in. za sprawą wzrostu podatku, płaconego przez eksporterów) z ropy i gazu w październiku wyniosły 17,6 mld dolarów, podczas gdy we wrześniu było to 8 mld dolarów. Natomiast w całym okresie od stycznia do października dochody osiągnęły poziom 77,7 mld dolarów, co oznacza spadek w porównaniu z zeszłym rokiem o ponad jedną czwartą.
Równocześnie władze w Moskwie poinformowały o przedłużeniu do końca roku decyzji o obniżeniu o 300 tys. baryłek dziennie eksportu ropy (produkcja jest niższa o pół miliona baryłek dziennie). To efekt współpracy z Arabia Saudyjska, która od kilku miesięcy ogranicza swój eksport o milion baryłek dziennie. (Oprócz Saudów pozostali członkowie kartelu OPEC oraz współpracujące z nim kraje także limitują swój eksport; a Rosja należy właśnie do tej grupy.)
Sytuacja na naftowym rynku nie jest stabilna, m.in. z powodu trwającej wojny Izraela z Hamasem. Choć gdy wybuchł konflikt giełdy zareagowały zwyżką notowań, to obecnie na przykład w Londynie baryłka Brent, stanowiąca wyznacznik cen światowych, wyceniana jest poniżej 90 dolarów.
Agnieszka Łakoma (oilprice.com)