TYLKO U NAS
Moskwa o rynku ropy: problemy "zostały rozwiązane"
Rosja podsumowuje mijający rok i już wiadomo, że wyeksportuje do końca grudnia o 7 procent więcej ropy niż przed napaścią na Ukrainę. To kolejny dowód na to, że sankcje nałożone przez Zachód które miały utrudnić finansowanie wojny, były skuteczne tylko częściowo.
Informacje o wzroście sprzedaży rosyjskiej ropy za granicą podał wicepremier Andriej Biełousow, cytowany przez Interfax, o czym informuje portal branżowy oilprice.com. Rząd szacuje, że w tym roku eksport sięgnie blisko 250 mln ton. Zdaniem Biełousowa, udało się rozwiązać „najpilniejsze problemy”.
Dotyczy to po pierwsze płatności i ubezpieczenia ładunku, a po drugie zapewnienia transportu węglowodorów drogą morską dzięki flocie tankowców – dodał.
Limit cen i flota cieni
Wypowiedź Biełousowa to sygnał, że Rosja lepiej – niżby chciał tego Zachód czyli Unia Europejska i kraje G-7 – poradziła sobie z sankcjami. A te obejmowały embargo unijne oraz limit cenowy na ropę i paliwa rosyjskie, które w przypadku jego przekroczenia nie mogły być transportowane (i ubezpieczane) przez zachodnie firmy.
Wicepremier Biełousow nie mówił o startach finansowych, jakie przyniosły sankcje Zachodu i limit cenowy. Ale – choć wiadomo, że wpływy z eksportu ropy i gazu były niższe, to jednak nie na tyle, by zahamować rosyjską agresję w Ukrainie. Choć według danych CREA (Centre for Research on Energy and Clean Air ) w listopadzie b.r. dzienne przychody z eksportu ropy były niższe niż miesiąc wcześniej, to jednak pozostały znaczące ok. 200 mln euro dziennie. Przez wiele miesięcy Rosjanie sprzedawali swoją ropę i paliwa drożej niż chciały tego kraje, które nałożyły sankcje i pułap cenowy. W opinii CREA, „brak odpowiedniego monitorowania i egzekwowania przepisów oraz rosnące ceny ropy naftowej zwiększyły dochody Rosji z eksportu, które pozwalają na finansowanie wojny z Ukrainą”.
Największym odbiorcą ropy naftowej były Chiny, kupując 45 proc. całej sprzedawanego za granicą przez Rosjan surowca, drugie miejsce przypadło Indiom (32 proc.) Oba kraje od czasu wprowadzenia sankcji rok temu wydały na zakup rosyjskiej ropy ponad 70 mld euro. Jednocześnie od czasu wprowadzenia przez UE zakazu importu rosyjskiej ropy naftowej to Turcja stała się największym klientem, kupując niemal jedną czwartą rosyjskich produktów naftowych, a na Chiny przypadło 12 proc.
Według CREA dwie trzecie rosyjskiej ropy przetransportowała tzw. flota „cieni”, co wskazuje na to że jej cena przewyższała ustalony przez Zachód (czyli 60 dol. za baryłkę) pułap cenowy. Tankowce będące własnością lub ubezpieczone w krajach zachodnich przewiozły tylko 35 proc. rosyjskiego surowca. W przypadku pozostałych produktów jak paliwo, chemikalia i gaz płynny (LPG), flota cieni obsłużyła 38 proc. wszystkich ładunków. Dlatego też CREA wskazuje, że „kary dla osób uznanych za winne naruszenia górnego pułapu cenowego muszą być znacznie surowsze” niż 90-dniowy zakaz zabezpieczania usług morskich. Centre for Research on Energy and Clean Air ocenia, że „statki powinny zostać ukarane grzywną i dożywotnim zakazem pływania, jeśli zostaną uznane za winne naruszenia sankcji”.
Polska i kraje bałtyckie wielokrotnie domagały się lepszego egzekwowania sankcji, ale bez skutku.
Niemcy i Austria dalej od Rosji?
Informacje o rosnącym eksporcie ropy zbiegły się w czasie z decyzją prezydenta Władimira Putina o przejęciu rosyjskich aktywów niemieckiej firmy Wintershall Dea (kontrolowana przez koncern BASF) i austriackiego OMV. Chodzi o warte miliardy dolarów ich udziały w projektach wydobywczych na złożu Jużno-Russkoje oraz Achimov w Arktyce, które zostały przejęte przez specjalnie powołane do tego celu rosyjskie podmioty. Formalnie dekret prezydencki nie jest zaskoczeniem, bo to już kolejny, jaki od agresji na Ukrainie spowodował przejęcie majątku firm zachodnich, które przez lata budowały swoją pozycję w rosyjskim sektorze naftowo-gazowym. Poza tym OMV i BASF informowały wcześniej o „wyjściu z Rosji”. Jednak znaczący jest fakt, że chodzi o dwie firmy z grona najbardziej zaangażowanych we współpracę i posiadających bardzo dobre relacje z Kremlem,i to trwające wiele lat, za co oba podmioty były ostro krytykowane.
Austriacki narodowy potentat – OMV tak jak i niemiecki Wintershall Dea zarobiły miliardy dolarów na wielu rosyjskich biznesach. Ale już półtora roku temu było wiadomo, że nie unikną problemów. Podsumowując wyniki za 2022 rok BASF informował o koniecznych odpisach , w sumie na ponad 7 mld euro z tytułu „działalności w Rosji” i ten światowy potentat zakończył zeszły rok ze stratą (blisko 1,4 mld euro) zamiast kilku miliardów euro zysku. Przez wiele lat szefowie tak niemieckiej jak austriackiej firmy zapewniali, że współpraca w sektorze naftowo-gazowym z Rosją jest konieczna, by Europie zapewnić bezpieczeństwo energetyczne.
Agnieszka Łakoma (na podst. oilprice.com)