Informacje

Moskwa - zdjęcie ilustracyjne  / autor: Pixabay
Moskwa - zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay

WYWIAD

Sankcje wobec Rosji nie działają

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 14 września 2023, 11:37

  • Powiększ tekst

Od początku agresji Rosji na Ukrainę twierdziłem, że sankcje wobec Rosji w proponowanej, a później wielokrotnie „ulepszanej” formie nie będą skuteczne – mówi dr inż. Andrzej Sikora, prezes zarządu Instytutu Studiów Energetycznych w Warszawie.

Agnieszka Łakoma: Ropa coraz droższa, Rosja ma powody do zadowolenia. Nie dość, że sprzedaje swój surowiec po prawie 75 dolarów za baryłkę czyli o co najmniej 20 proc. drożej niż nałożony przez Zachód limit, to jeszcze wpływa na światowe ceny, bo ogłosiła wespół z Saudyjczykami, ze ograniczy wydobycie. Dlaczego tak się dzieje?

Andrzej Sikora: Rosjanie po prostu mogą sobie na to pozwolić. Sprzedają ropę drożej niż wynosi limit, który w ramach sankcji nałożył Zachód, bo jest zapotrzebowanie na świecie i mają mnóstwo klientów, dla których wojna nie jest przeszkodą do robienia lukratywnych interesów. Okazuje się, że szok wojenny sprzed roku definitywnie minął i rosyjskie koncerny eksportują nawet 3-4 razy więcej surowca niż rok temu.

-Czy to znaczy, że świat nie może obejść się bez ropy z Rosji, która jest w gronie światowych liderów w wydobyciu? I dlatego choć limit cenowy jest przekroczony, to Zachód i tak go nie będzie zmieniał.

-Prawda jest taka, że obecnie nikt nie jest zainteresowany - za wyjątkiem Ukrainy oczywiście - by zmieniać poziomy cen. Wiele osób zdaje sobie sprawę z faktu, że raczej w ogóle należałoby myśleć o innym sposobie embarga. Ale na to się nie zanosi, mimo że limit jest nieefektywny. Gdyby świat chciał, to mógłby obyć się bez rosyjskiej ropy, w tym także i Europa.

-Ostatnio pojawiła się informacja, że Niemcy sprowadzają rekordowe ilości paliwa z Indii, które przynajmniej w części jest wytwarzane z rosyjskiej ropy. Indie obok Chin to kluczowi nabywcy rosyjskiego surowca, a w zeszłym roku korzystały - z powodu embarga Zachodu – z dużych upustów przy zakupie. Czy należało się spodziewać, że do Europy prędzej czy później popłynie paliwo na bazie rosyjskiej ropy, bo Stary Kontynent musi importować zwłaszcza olej napędowy?

-Teoretycznie od złodzieja i mordercy się nic nie kupuje, ale rynek jest bezwzględny. W Europie podaż na paliwo jest duża i import konieczny. Więc płynie nie tylko z Indii, ale i z Chin, a także z Arabii Saudyjskiej, o której pojawiły się informacje, że po prostu reeksportuje rosyjski olej napędowy.

-Czy należy uznać, że Rosja wyszła z sankcji „obronną ręką”? Zapewniła sobie zbyt na ropę, zorganizowała flotę cieni i nawet przez pośredników – odkupiła m.in. od Greków część starych tankowców, a limitem cenowym się nie przejmuje, bo świat znów boi się, że będzie płacić po 100 dolarów za baryłkę.

-Obecne wysokie notowania ropy – około 92 dolary za baryłkę to typowa reakcja rynku na decyzje Arabii Saudyjskiej i Rosji o obniżeniu wydobycia do końca roku w sumie o 1,3 miliona baryłek dziennie. Rynek nie mógł inaczej zareagować. Z drugiej strony warto pamiętać, że największym producentem ropy są USA i dla amerykańskich koncernów obecne - wysokie ceny też są korzystne. A co do samej Rosji, to przecież dziś już wiemy, że przygotowywała się energetycznie do wojny co najmniej rok wcześniej. Sprzedaż statków przez pośredników krajom objętym sankcjami to nic nowego, przećwiczyły to i Wenezuela, z która Rosja maja bardzo dobre relacje i Iran. Od początku agresji Rosji na Ukrainę twierdziłem, że sankcje wobec Rosji w proponowanej, a później wielokrotnie „ulepszanej” formie nie będą skuteczne Ale jak zwykle politycy wiedzą lepiej, niż eksperci, co należy zrobić…

-Co zatem mogłoby zmienić sytuację?

-Teraz pole manewru nie jest duże. Były propozycje konkretnych rozwiązań finansowych, które rzeczywiście uderzyłyby w dochody Kremla. Wystarczyło należności za ropę zdeponować na rachunkach tak, by tylko część z nich trafiła do Moskwy, a reszta została zamrożona i posłużyła do odbudowy Ukrainy. Mamy zadziwiająca sytuację – po półtora roku wojny okazuje się, że można Ukrainie przekazać nawet samoloty F16 i specjalną amunicję ze zubożonym uranem, ale w pierwszych tygodniach wojny przywódcy wielu krajów głównie opowiadali o pomocy. Stad skutki takie a nie inne.

Rozmawiała Agnieszka Łakoma

Czytaj też: Soboń o stabilizacji kursu złotego

Czytaj też: Prezydent Duda spotka się z premierem Republiki Korei

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.