TYLKO U NAS
Polski kapitał narodowy – silnik spektakularnego wzrostu gospodarczego
W świecie, w którym wszystko jest walką polityczną, uczciwa analiza modelu rozwojowego Polski, który został przyjęty w ostatnich latach, zawsze będzie etykietowana jako element tejże walki. Nie oznacza to jednak, że należy zaprzestać prób obrony mechanizmów, których skuteczność weryfikują twarde dane ekonomiczne - wskazuje Henryk Uzdrowski ekonomista, członek zarządu Fratria Sp. z o.o. na łamach rocznika „Polski Kompas 2023”.
Opiewany przez zatwardziałych akolitów liberalizmu model wolnorynkowy budował potęgi gospodarcze państw zachodnich głównie w XIX i początkach wieku XX.
Przekładanie tamtych realiów, w których kariery w stylu „od pucybuta do milionera” były dosyć często spotykane, na dzisiejsze uwarunkowania w światowej gospodarce jest podobne wspomnieniom osób starszych o bezpowrotnie utraconej młodości. W świecie, któremu ton nadają dysponujące nieograniczonymi zasobami potężne korporacje, budowa mocnych struktur gospodarczych i finansowych, przynoszących korzyść konkretnemu społeczeństwu, musi uwzględniać współczesne zasady gry.
Dominacja kapitału zagranicznego
W Polsce, która we wspomnianym XIX w. nie istniała jako suwerenny byt państwowy, a w wieku XX, w dwudziestoleciu międzywojennym, ledwie otarła się o możliwości rozwojowe, którymi dysponowały najbogatsze dziś państwa świata, trudno o potężne prywatne podmioty przyczyniające się do powszechnego wzrostu stopy życiowej. Tworzone od lat dziewięćdziesiątych XX w. i rozpalające wielkie emocje społeczne listy najbogatszych Polaków pokazywały, że ich właściciele nie tworzą wcale podmiotów biznesowych, które miałyby jakiekolwiek istotne znaczenie poza rynkiem wewnętrznym. Wraz ze wzrostem ich firm nie rosły w Polsce pensje, nie kurczyło się bezrobocie, ich kapitał zawsze przegrywał z dużym zagranicznym przedsiębiorstwem mającym niższe koszty jednostkowe, co jest naturalne w procesie globalizacji, który następuje. Nieudolne próby zaistnienia przez kilku z nich na rynkach międzynarodowych zazwyczaj także kończyły się fiaskiem. Wciąż Polska nie ma swojej marki takiej jak Nokia (producent telefonów komórkowych z Finlandii, który zdobył globalną popularność na początku XXI w. – przyp. red.), choć nasze społeczeństwo, a zwłaszcza mali przedsiębiorcy zasługują na słowa najwyższego uznania za proces bardzo szybkiej adaptacji do zmieniającego się otoczenia rynkowego.
Z drugiej strony największymi graczami na polskim rynku stały się wielkie koncerny zagraniczne. Po pierwsze, dzięki fali wyprzedaży polskich państwowych przedsiębiorstw, często prowadzonej w skandaliczny sposób bez rzetelnej analizy rynkowej, ale przy początkowej aprobacie wymęczonego komunizmem społeczeństwa. Po drugie, po otwarciu naszego rynku na oścież w zamian za przyjęcie do Unii Europejskiej. Sektory medialny, bankowy czy handlowy zostały niemal w całości zdominowane przez zagraniczne podmioty, które zyski wypracowywane na polskim rynku transferowały do swoich krajów macierzystych. Zamiast szybkiego wzrostu pensji polskich pracowników mieliśmy zatem przez wiele lat status quo, w którym niskie płace w Polsce były jednym z najważniejszych wabików dla zagranicznych inwestorów.
Budowa narodowych podmiotów gospodarczych
Rok 2015 i przełom, który dokonał się wówczas na polskiej scenie politycznej, przyniósł także głębokie przewartościowanie modelu gospodarczego. Przede wszystkim postanowiono maksymalnie wykorzystać potencjał, który wciąż tkwił w – niemal cudem – ocalonych przed dziką prywatyzacją podmiotach, w których pakiet kontrolny udziałów wciąż zachowało państwo. Mimo rozdzierania szat i wymyślania np. polskiemu premierowi od „Gierków 2.0” przez wspomnianych zatwardziałych wyznawców liberalizmu postanowiono pracować w Polsce na rzecz stworzenia naszych własnych, narodowych podmiotów gospodarczych, które byłyby na tyle silne, by skutecznie rywalizować na światowych rynkach zdominowanych przez wielkie korporacje. Nie ulega wątpliwości, że wynikająca z wielu uwarunkowań historycznych i gospodarczych sytuacja naszego kraju sprawiała, że tylko państwowe koncerny były i są w stanie tej roli podołać. Polska jako kraj prawie 38-milionowy ma duży potencjał, by w wielu dziedzinach gospodarki stać się liderem w Europie Środkowo-Wschodniej. Oczywiście warunkiem sine qua non satysfakcjonującego wywiązywania się przez państwowe koncerny z tej roli jest powierzenie ich zarządów w ręce ludzi, którzy będą swoją misję rozumieli i fachowo ją wypełniali. I tutaj, po ośmiu latach od wspomnianego przełomu roku 2015, możemy już, opierając się na twardych danych, których uznanie jest dobrym weryfikatorem uczciwości wszystkich krytyków, stwierdzić, że realizowany model gospodarczy się sprawdził, podobnie jak ludzie, których zaangażowano do jego wdrożenia w spółkach Skarbu Państwa. Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie, gdyż błędy też się zdarzyły, ale każdy, kto choć przez chwilę prowadził firmę, wie, że nie da się za każdym razem trafić z decyzją.
Budowa wokół Orlenu wielkiego multienergetycznego koncernu już przynosi bezprecedensowe korzyści. Orlen w ostatnich latach nie tylko wielokrotnie zwiększył swoje zyski, stając się poważnym graczem na rynkach eksportowych, ale też całkowicie przemodelował strukturę przychodów, uzyskując aż 50 proc. z nich poza Polską. Przejęcie w połowie 2023 r. sieci stacji benzynowych w Austrii jest kolejnym dowodem na rosnącą pozycję Orlenu i, co warte podkreślenia, nie mówimy tu o repolonizacji, lecz o transakcji dotyczącej rynku austriackiego. Wszystko to dzieje się także dzięki zakończeniu wieloletniej, bezsensownej w tak małym kraju jak Polska rywalizacji z Orlenu z Lotosem, a po fuzji obydwu firm można wreszcie wykorzystać potencjał, który od dawna był do dyspozycji.
Jednocześnie nie sposób zauważyć najlepszego okresu w historii działalności KGHM, który notuje najwyższe od lat wskaźniki produkcji srebra i miedzi. Kopalnia „Sierra Gorda” w Chile w ostatnich latach bije rekordy wydajności wydobywczej i przerobowej, systematycznie poprawia wyniki operacyjne oraz finansowe.
Proces repolonizacji
Co istotne, największe polskie podmioty realizują bardzo aktywną politykę z obszaru CSR, hojnie dotując polski sport – zarówno na poziomie profesjonalnym, jak i masowym – amatorskim, w tym dziecięcy oraz polską kulturę, obejmując swoim mecenatem najważniejsze instytucje i wydarzenia służące pielęgnowaniu naszej polskiej tożsamości.
Jednocześnie bardzo szybko rozpoczęto proces tzw. repolonizacji w tych obszarach, w których było to możliwe. Bank Pekao SA nie tylko odzyskał żubra w swoim logo, ale też stał się ważnym ogniwem wspierającym zapotrzebowanie Polaków na kapitał zarówno firm, jak i osób fizycznych (kredyty hipoteczne). PGE odkupiła od francuskiego EDF aż osiem elektrociepłowni, sieci ciepłownicze w czterech miastach i Elektrownię „Rybnik”. W polskie ręce powróciła także PKP Energetyka, spółka tak bardzo potrzebna w realizacji planów budowy sieci szybkiej kolei w naszym kraju. Wszystkie te działania sprawiły, że obecnie Polska jest jednym z najszybciej rozwijających się krajów w Europie i na świecie, na dodatek krajem odpornym na kryzysy. Nigdy nie należy zapominać, że wcześniej w przypadku licznych tąpnięć gospodarczych w strefie euro mieliśmy do czynienia z ucieczką kapitału zagranicznego z Polski, mimo iż pozornie owe kryzysy nas nie dotyczyły. Tak było m.in. w latach 2008–2009, gdy europejskie banki działające w Polsce zastopowały akcję kredytową dla polskich firm, aby ratować podmioty w swoich macierzystych krajach.
Kazus prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej
Zatem zanim komukolwiek w Polsce przyjdzie do głowy kolejna fala prywatyzacji polegająca na wyprzedaży polskich firm zagranicznym inwestorom, niech przeanalizuje przypadek Telekomunikacji Polskiej. Jej nowym właścicielem również stała się firma państwowa, tylko że francuska! Co się stało po latach od sprzedaży? Wspierający wcześniej polski sport i kulturę francuski Orange dziś wyjątkowo skromnie angażuje się już w sponsoring i mecenat w Polsce, mimo że wciąż czerpie gigantyczne zyski w naszym kraju, płacąc przy tym minimalne podatki. Jak zauważa w swoim raporcie ZPP, przychody Orange Polska SA w latach 2015– 2019 wyniosły 63 766 932 393,20 zł, zaś wniesiony podatek CIT to kwota 77 325 645,00 zł, stanowiąca 0,12 proc. przychodów.
Gdy zestawimy powyższe fakty dotyczące takich podmiotów jak Orlen czy KGHM i Orange, powinny ustać dyskusje o tym, jaką drogą Polska ma podążać, by utrzymać się w dynamicznym trendzie wzrostu. Z przytoczonych przez ekonomistę Tomasza Wyłudę danych wynika, że od 2007 r. Parytet Siły Nabywczej Polaków wzrósł o 62,9 proc.! Dosyć płaska w latach 2007–2015 krzywa PKB PPP idzie znacznie mocniej w górę w latach 2016–2021. Zostawiliśmy w pokonanym polu największe gospodarki europejskie – w tym samym okresie Niemcy zwiększyli swoje PPP o 12,9 proc., a Francja zaledwie o 4,9 proc. Rosnące problemy gospodarcze Niemiec po odcięciu od rosyjskich węglowodorów i masowe protesty we Francji połączone z niszczeniem własności prywatnej sprawią zapewne, że w najbliższych latach wskaźniki te drastycznie spadną w obydwu tych krajach. Czy zatem Polska powinna kopiować model rozwojowy Niemiec i Francji, czy podążać dalej teraz realizowaną drogą?
Polityczny znak zapytania
Niestety rok wyborczy 2023 rodzi poważne obawy o to, czy przyjęty i realizowany, jak widać po danych z sukcesem, model gospodarczy zostanie utrzymany. W hałasie politycznej awantury zbyt wielu polskim obywatelom umyka to, że w przypadku przejęcia władzy przez tzw. liberałów rojących o własności prywatnej jako jedynym źródle ekonomicznej siły i snujących bajania o „kapitale bez narodowości” realizowany od 2016 r. wzrost zostanie wyhamowany. Czy znów będzie trzeba drżeć o najcenniejsze polskie srebra rodowe, takie jak Orlen, KGHM czy PGE, a nawet Lasy Państwowe? Czy nie zostaną wypełnione plany, by się ich pozbyć w zamian za doraźne korzyści?
Życzyłbym sobie, by ten wypracowywany przez pokolenia Polaków majątek, zgromadzony dziś pod szyldami największych polskich firm, był zawsze bezpieczny wobec zakusów używania go w doraźnych rozgrywkach politycznych. By polskie podmioty gospodarcze były zawsze zarządzane z Polski i przez ludzi, którym będzie zależało na ich rozwoju i ekspansji zagranicznej. Wreszcie, by to polskim firmom zawsze stwarzano jak najlepsze warunki rozwoju w ich własnym kraju bez względu na to, kto w danym momencie sprawuje w nim władzę.
Henryk Uzdrowski ekonomista, członek zarządu Fratria Sp. z o.o.
Tekst został opublikowany w elektronicznym wydaniu „Polskiego Kompasu 2023” dostępnym bezpłatnie do pobrania na stronie www.gb.pl a także w aplikacji „Gazety Bankowej” na urządzenia mobilne
»» Pobierz teraz bezpłatnie PDF „Polskiego Kompasu 2023”:
APPLE APP STORE - KLIKNIJ TUTAJ
Polecamy i zachęcamy do lektury tego wyjątkowego rocznika