Paliwa uderzą po kieszeni! Ropa droższa o 40 proc.?
Przecena na rynku hurtowym na razie nie przełoży się na obniżki na stacjach; na przełomie lutego i marca paliwa będą dalej drożeć, choć skala wzrostów powinna być niewielka - przewidują analitycy e-petrol.pl. Zwrócili jednak uwagę na niepokojący trend, jeśli chodzi o ropę m.in. w kontekście Bliskiego Wschodu.
Eksperci portalu zwrócili uwagę, że paliwa drożeją nieprzerwanie od ponad miesiąca, a kierowcy obawiają się powrotu cen na poziomie siedmiu złotych za litr diesla. „Na szczęście maleje ryzyko, że taki czarny scenariusz zrealizuje się w najbliższych dniach, bo na świecie produkty naftowe tanieją, a złotówka umacnia się w relacji do amerykańskiego dolara” - podkreślono.
Jak zauważono, krajowi producenci paliw w reakcji na sytuację na rynkach bazowych w Europie zaczęli obniżać ceny i w hurtowych notowaniach w Polsce pojawiły się pierwsze od dłuższego czasu spadki.
Analitycy e-petrol.pl wskazali, że mimo obniżki cen w hurcie na stacjach na razie tego nie widać. „W mijającym tygodniu na detalicznym rynku paliw obserwowaliśmy dalszy wzrost cen. Najmocniej, bo aż o 9 groszy, podrożał olej napędowy, którego średnia cena wyniosła 6,72 zł/l. Tankowanie diesla ostatni raz tak drogie było w połowie listopada ubiegłego roku. Benzyna 95-oktanowa, która na przestrzeni tygodnia podrożała o 5 groszy, kosztuje aktualnie 6,47 zł/l. Więcej za tankowanie płacą też kierowcy samochodów z instalacją na LPG. Autogaz podrożał o 2 grosze i jego aktualna średnia cena to 2,94 zł/l” - zwrócono uwagę.
Eksperci dodali, że na razie kierowcy mogą oczekiwać jedynie wyhamowania podwyżek na stacjach. „Nasza prognoza detalicznych cen paliw na przełom lutego i marca zakłada dalsze podwyżki, ale ich skala powinna być już niewielka. Szacowane przedziały cenowe dla poszczególnych gatunków paliw wyglądają następująco: 6,44-6,56 zł/l dla 95-oktanowej benzyny, dla diesla 6,69-6,81 zł/l a dla autogazu 2,91-2,98 zł/l” - prognozują analitycy.
Prognozy dla cen ropy naftowej
Odnośnie cen ropy wskazano, że w ostatnich dniach Amerykański Instytut Finansów Międzynarodowych (IIF) zasugerował, iż może ona drożeć. Za taki scenariusz miałyby odpowiadać zakłócenia handlowe i logistyczne związane z konfliktem zbrojnym na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza na Morzu Czerwonym. „Agenda sugeruje, że skutkiem zaburzeń tranzytu może być podwyżka cen ropy nawet o 40 proc., a to przyczyni się do spowolnienia światowego PKB w 2024 r. Jak dotąd prognozy zdają się potwierdzać, bo od początku roku surowiec podrożał już o blisko 8 dol.” - podkreślono.
E-petrol.pl przywołuje też ostatnią wypowiedź dyrektora Aramco Ziada Al-Mursheda, który oszacował, że ze względu na naturalny proces starzenia się złóż eksploatacyjnych co roku traci się aż 6 milionów baryłek dziennie światowej produkcji ropy naftowej. „Przy braku odpowiednich inwestycji globalną gospodarkę może czekać deficyt surowca z oczywistym odzwierciedleniem w cenach” - zauważono.
„Na razie na rynku widać sprawdzanie się mniej optymistycznych scenariuszy - w ostatnim tygodniu co najmniej kilka statków zostało uszkodzonych wskutek ataków Huti na Morzu Czerwonym, a o jakiejkolwiek stabilizacji sytuacji w regionie trudno mówić - tym samym wiele tankowców wybiera dłuższe trasy do Europy, co powoduje, że przewożona ropa staje się droższa dla odbiorców. Najbliższe dni raczej nie rokują na jakąkolwiek pozytywną zmianę w tym zakresie” - podsumowano.
PAP/kp
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Tak Tusk usunie rolników? „Infrastruktura krytyczna”