TYLKO U NAS
Drżyjcie pracodawcy! Pracownicy mają potężny oręż
Jeszcze kilka dni temu o firmie Giftpol z Radomia produkującej gadżety reklamowe, słyszała zapewne tylko grupa jej klientów i pracownicy. Teraz za sprawą reakcji internautów, użytkowników mediów społecznościowych, którzy żywo zareagowali na wpis zwolnionej z firmy graficzki, o radomskim producencie gadżetów reklamowych dowiedziała się cała Polska. Nie jest to jednak sława, z której ktoś powinien się cieszyć i o jaką zabiegać.
„Nieważne, czy mówią o tobie dobrze czy źle, ważne, żeby mówili”, tak kilka godzin po fali postów użytkowników portali X i Facebook cieszył się administrator facebookowego profilu przedsiębiorstwa, najprawdopodobniej sam właściciel – Dariusz Jabłoński.
Post był odpowiedzią, na aferę, która rozpętała się na portalach społecznościowych po opublikowaniu przez jego byłą pracownicę - graficzkę podpisującą się na portalu X jako Petrichor (@samoniniko), screenów z rozmowy na komunikatorze Skype, podczas, której szef zwolnił ją z pracy.
Zwolnienie
„Szef mnie zwolnił na SKYPE XDDDDD, bo zrobiłam 9 wizualizacji do produkcji, a nie 15 jak grafik co pracuje od początku tutaj (drugi dzień pracy) XDDD” – napisała (pisownia oryginalna -przyp. red.) na portalu X użytkowniczka o nicku @samoniniko, zamieszczając pod postem screenshoty z przebiegu tej rozmowy.
Właścicielowi firmy nie spodobało się, że graficzka drugiego dnia pracy (pierwszy był poświęcony wdrożeniom) wykonała zaledwie 9 wizualizacji, podczas, gdy jej starszy kolega zrobił ich 15. Na sugestię pracowniczki, że wciąż uczy się nowego programu, szef odpowiedział, że firma „nie płaci za naukę” i że „opadają mu ręce”.
Na nic nie pomogły tłumaczenia, że graficzka nigdy wcześniej nie pracowała w programie Corel (który przez grafików uważany jest za anachroniczny), z którego korzysta firma Giftpol. Co więcej, podczas rozmowy kwalifikacyjnej nie stanowiło to problemu dla osób ją zatrudniających, ponieważ wykazała się znajomością innych programów i gotowością nauki pracy „na dostępnych narzędziach”.
Jabłoński bezceremonialnie na otwartej służbowej grupie na Skypie zarzucił jej brak profesjonalizmu i wyrzucił z pracy, łaskawie oświadczając, że „zapłaci za tę edukację”. Choć już sam fakt takiego potraktowania pracownika jest oburzający, to słowa, jakich użył, dodatkowo rzutują na jego kulturę osobistą i profesjonalizm.
Z twittów @samoniniko dowiedzieliśmy się, że w ogłoszeniu o zatrudnieniu było jasno napisane, że osoba ubiegająca się o stanowisko, otrzyma umowę o pracę. Ona jednak otrzymała umowę-zlecenie.
Kiedy screeny z rozmowy zaczęły krążyć po portalu X, firma próbowała je bagatelizować i drwić z nich na Facebooku. To tylko dolało oliwy do ognia i zwiększyło zasięg wcześniejszych postów (niektóre zanotowały nawet kilka milionów wyświetleń).
Trendujący temat
Informację szybko podchwyciły konta o wysokich zasięgach, a temat znalazł się w trendujących na X. W różnej maści serwisach oceniających pracodawców, jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się negatywne opinie dotyczące firmy Giftpol. Było ich tak dużo, że właściciel zdecydował się usunąć swoje przedsiębiorstwo z katalogu Google Maps, Facebooka i z Instagrama. Co więcej, poinformował graficzkę, że skieruje sprawę do kancelarii prawnej.
„Właściciel firmy do mnie napisał, że skieruje moje screeny do ich kancelarii prawnej. Że mają teraz hejt na firmę przeze mnie, a ja nawet nie podałam nazwy firmy oraz napisałam samą prawdę, by pokazać to, jak się traktuje pracownika” – czytamy na profilu graficzki.
Najwyraźniej jednak cała sprawa przerosła wszelkie wyobrażenia o zasięgu „skargi” zwolnionej graficzki, która od innych użytkowników mediów społecznościowych otrzymała propozycje wsparcia w poszukiwaniu nowej pracy, pomocy prawnej i wiele słów poparcia dla podjętych działań.
Giftpol się tłumaczy
Firma Giftpol zareagowała ostatecznie obszernym oświadczeniem na stronie internetowej, w którym właściciel próbował tłumaczyć swoje postępowanie:
„Jako właściciel serwisu internetowego Giftpol.pl postanowiłem odnieść się na naszej stronie do sprawy, która rozlała się szerokim echem w dniu dzisiejszym po falach polskiego Internetu. / 14.03.2024/ Zatrudniliśmy nową osobę w dziale graficznym, nasze wymagania były od początku jasne, mianowicie dobra znajomość programu graficznego Corel , na którym pracuje nasza firma. Osoba ,która zgłosiła się do nas i została wybrana do pracy na tym stanowisku zadeklarowała, iż ma kwalifikacje i szybko opanuje program. Pierwszy dzień był dniem szkolenia, zasad funkcjonowania firmy, współpracy grafików z działem handlowym etc. Zaliczyliśmy ten dzień jako płatny dzień pracy , pomijając fakt że był to dzień typowo wdrożeniowy. Wystawiliśmy rachunek płatny wg obowiązujących stawek godzinowych umowy zlecenie zawartej na okres jednego próbnego miesiąca” (pisownia wszystkich wpisów oryginalna – przyp. red.).
W dalszej części Jabłoński żali się, że nowego pracownika trzeba wdrażać do pracy. „Okazało się w kolejnych dwóch dniach pracy, że w/w osoba wymaga wydatnej pomocy innych osób z działu graficznego, nie pracuje samodzielnie. Niestety nie mamy czasu na dodatkową pracę nad nową osobą i angażowania innych pracowników w jej zadania”.
W kolejnych akapitach swojego oświadczenia Jabłoński tłumaczy się, że zwolnił graficzkę przez Skype, bo często przebywa poza biurem, dodatkowo chwali się sukcesami firmy i opowiada, że jest to firma „społecznie użyteczna”, bo wspiera różne fundacje. Co więcej, Jabłoński wymienia imię zwolnionej pracowniczki, chociaż w mediach społecznościowych nie było ono podawane. Deklaruje jednak, że szanuje i zaangażowanie swoich podwładnych.
Plamy na wizerunku firmy
Jakkolwiek oceniać decyzję właściciela Giftpolu, którego internauci zdążyli już dogłębnie „prześwietlić” – z pewnością warto zwrócić uwagę na nowe zjawisko na rynku pracy.
Drżyjcie pracodawcy, chcący zwalniać lub debatować z pracownikami na publicznych komunikatorach – pracownicy zyskali nowy oręż: media społecznościowe. A te, jak widać, bardzo szybko stają po stronie użytkowników, pomagając, wspierają i obracając w pył wizerunek firmy. Kto jeszcze tego nie zrozumiał, może przekonać się boleśnie, jak silna to broń, tak jak przekonał się właściciel Giftpolu.
Piotr Filipczyk
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Koniec chińskiego cudu gospodarczego
Fatalne perspektywy dla posiadaczy kredytów