LOT dobiły ryzykowne decyzje zarządu
Największy polski przewoźnik lotniczy poprosił państwo o wsparcie finansowe. W pierwszej transzy ma to być 400 mln złotych, jednak media spekulują, że cała suma ma wynieść 1,5 mld złotych. Jeśli PLL LOT nie dostanie tych pieniędzy, może upaść. Paweł Szałamacha, były wiceminister transportu, opowiada o tym co doprowadziło do tak fatalnej sytuacji linii.
Czego Prawo i Sprawiedliwość żąda od polskich władz w sprawie LOTu?
Po pierwsze żądamy, aby został przedstawiony program naprawczy w spółce, który nie polegałby na „cięciu do kości”. Po drugie, że odejdzie obecny zarząd, który pozbawił LOT wielu aktywów. Ewentualne 400 mln transzy pomocy publicznej nie może trafić pod zarządzania przez osoby, które już dowiodły przez półtora roku, że nie znają się na tej branży, po prostu nie są kompetentni.
Kto według pana doprowadził do takiej sytuacji, jaka ma miejsce w PLL LOT?
Do tej sytuacji przyczynił się przede wszystkim obecny zarząd. Natomiast w kontekście tego trzeba wspomnieć o decyzji z 2008 r., pierwszych zarządzie pod władzą Platformy Obywatelskiej, kiedy została położona spółka opcjami paliwowymi i kiedy strata za 2008 rok wyniosła 730 mln złotych. Po prostu ci ludzie przyszli do spółki nie znając się na jej działalności i biznesie, podjęli ryzykowne decyzje. Od tego czasu spółka nie stanęła już na nogi.
Jak są wasze propozycje, aby doprowadzić do naprawy w PLL LOT i podobnych spółkach?
Nie ma drugiej takiej sytuacji w innych spółkach, to sytuacja "sui generis" – jedyna w swoim rodzaju. A co można zrobić w PLL LOT? Trzeba przenegocjować całą sieć kontraktów, całą sieć umów z dostawcami. Należy doprowadzić do obniżenia stawek przez Lotnisko Chopina w Warszawie i stawek pobieranych przez Agencję Żeglugi Powietrznej. Trzeba pozalepiać mnóstwo dziur, którymi wyciekają pieniądze. Jest bardzo duży rozziew pomiędzy zarządem i prokurentami spółki, a całą rzeszą pracowników.
Czy „kontrolowane bankructwo”, o którym wspomina się w kontekście trudnej sytuacji ekonomicznej LOTu, wchodzi – zdaniem PiS – w rachubę?
Tego niestety nie można wykluczyć. To co się dzieje w ostatnich tygodniach każe brać pod uwagę ten scenariusz. Mamy oczywiście nadzieję, że da się tego uniknąć.
ROZM. Slaw
Stefczyk.info