Praca dla obcokrajowców? Resorty skaczą sobie do oczu!
Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej przygotowało projekt ustawy o dostępie cudzoziemców do rynku pracy, zakładający odgórne ustalanie limitów obcokrajowców zatrudnionych na terenie Polski. Ostry sprzeciw zgłasza m.in. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, ale nie tylko ono. W rządzie wrze, bo nie ma mowy o konsensusie w tej sprawie.
Resort rodziny już trzy miesiące temu informował, że jest na finiszu prac nad nowym projektem. Zakłada on m.in. wprowadzenie konieczności uzyskania dodatkowych pozwoleń dla nowych podmiotów, które szukają pracowników za granicą czy ograniczenie możliwości udostępniania pracowników na zasadzie outsourcingu. Nie będzie trzeba też sprawdzać czy na miejsce obcokrajowca da zatrudnić się bezrobotnego Polaka.
Ponadto, sankcje za nielegalne zatrudnienie mają być dużo wyższe, a procedury administracyjne obejmą złożenie wniosku o wydanie zezwolenia na pracę lub złożenie oświadczenia oraz gromadzenie dowodów w sprawie. Decyzja może być jednak odmowna, przez co pracodawca nie będzie mógł zatrudnić obcokrajowców.
Limity na obcokrajowców
W planach jest też wprowadzenie ograniczeń w zatrudnieniu obcokrajowców. Maksymalna liczba zezwoleń miałaby być określana w rozporządzeniu Rady Ministrów na konkretny rok kalendarzowy. W projekcie widnieje zapis, że ich wejście w życie byłoby możliwe, o ile będzie to niezbędne ze względu na „zagrożenie bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego lub ryzyko, że wysoka liczba wydanych zezwoleń na pracę utrudni zatrudnienie obywateli polskich lub cudzoziemców, o których mowa w art. 1 ust. 3 pkt 6 lub art. 3 ust. 1.”.
W przypadku tych ostatnich chodzi o obywateli UE, państw Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu (EFTA) oraz Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG), a także członków ich rodzin. O stanie wykorzystania limitów informowano by co miesiąc w Biuletynie Informacji Publicznej, a pełne wykorzystanie w formie obwieszczenia ministra ds. pracy w „Monitorze Polskim”.
Wystarczy rozporządzenie
Ponadto Rada Ministrów (również w drodze rozporządzenia) będzie mieć możliwość określenia limitów zatrudnienia cudzoziemców przez rodzimy podmiot. Może on przybrać formę procentowego minimalnego udziału polskich obywateli i cudzoziemców czy w konkretnej liczbie osób wykonujących pracę na rzecz danego podmiotu.
Tu limity mogą dotyczyć poszczególnych województw, powiatów, sektorów lub zawodów, ale można je będzie wprowadzić tylko w sytuacji, jeżeli będzie istniało ryzyko odebrania pracy obywatelom polski i krajów UE/EOG. Podobny mechanizm zastosowano w przypadku liczby oświadczeń o zatrudnieniu cudzoziemca (ma to zastosowanie w przypadku pracowników niesezonowych z Armenii, Białorusi, Gruzji, Mołdawii lub Ukrainy).
Ostry konflikt
W Ocenie Skutków Regulacji czytamy, że „wejście w życie nowej ustawy o dostępie cudzoziemców do rynku pracy jest częścią kamienia milowego nr A51G dla reformy A4.1 przewidzianej w Krajowym planie odbudowy i zwiększania odporności (KPO)”. Nowe regulacje mają zmniejszać bariery administracyjne przy zatrudnianiu cudzoziemców, ale cały proces będzie mocniej kontrolowany ze strony publicznych służb zatrudnienia. Projekt znajduje się obecnie na etapie uzgodnień, a jego ostateczny kształt może się zmienić.
Bardzo chcą tego niektóre ministerstwa, zwłaszcza Ministerstwo Rozwoju i Technologii oraz Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. „Rolnicy chcą zatrudniać cudzoziemców i musi to mieć prosty charakter, np. nie może być opłat dla tych, których wniosek o zatrudnienie obcokrajowca został rozpatrzony negatywnie” – mówi Stefan Krajewski, wiceminister rolnictwa.
Gospodarka centralnie planowana?
Z kolei wiceszef resortu rozwoju Krzysztof Paszyk stwierdził, że pomysł wprowadzenia limitów to „dowód na gospodarkę centralnie planowaną”. Zwrócił też uwagę, że kary za przekroczenie limitów będą bardzo wysokie – nawet do 30 tys. zł. Już sam brak pracowników może przynieść rolnikom i przedsiębiorcom ogromne problemy. Za przykład weźmy sobie typowego sadownika spod Grójca. Upały sprawiły, że wszystkie odmiany jabłek dojrzały w zasadzie w tym samym czasie. Jeśli nagle taki przedsiębiorca zostanie bez pracowników i bez środków, które zapłacił za złożenie wniosku, zostaje postawiony pod ścianą.
Tak być nie może. W imieniu resortu rozwoju i technologii wnieść swoje zastrzeżenia do tego projektu. Myślę, że przedsiębiorcy z tych branż, które potrzebują pracowników sezonowych, naprawdę oczekują wsparcia państwa, a nie stwarzania im problemów – powiedział minister Paszyk. Dodał, że tylko w sektorze owoców i warzyw do zbioru potrzeba około 150 tys. pracowników rocznie, z kolei w przetwórstwie liczba ta waha się od 30 do 50 tys. osób.
Oprac. GS
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje.
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
W Polsce wybudujemy najdłuższy most linowy na świecie