To oni wybrali Trumpa! Zaskakujący elektorat
Głosy Latynosów oraz młodych mężczyzn w ogóle przeważyły szalę zwycięstwa w wyborach prezydenckich w USA na korzyść Donalda Trumpa – powiedział w rozmowie z PAP amerykanista z Uniwersytetu Warszawskiego dr Jan Smoleński.
Ekspert przyznał, że jest zaskoczony nie tyle zwycięstwem kandydata Partii Republikańskiej, co jego dużą przewagą nad kandydatką Demokratów Kamalą Harris.
Nie sądziłem, że Trump będzie miał przewagę we wszystkich siedmiu kluczowych stanach wahających się. Nie spodziewałem się także, że będzie miał on przewagę około 5 mln głosów w głosowaniu powszechnym. Wcześniejsze sondaże wskazywały na dużo bardziej wyrównany wyścig.
Zapytany przez PAP, czyje głosy zaważyły na zwycięstwie Trumpa, Smoleński podkreślił, że zyskał on w zasadzie wszystkich grupach elektoratu, ponieważ „udało mu się +zmobilizować lęki+ związane z kosztami życia, które mimo nie najgorszej sytuacji gospodarczej wciąż są wysokie, i imigracją”.
Kto głosował
W tym kontekście wskazał dwie najważniejsze grupy wyborców. Pierwsza z nich to Latynosi i czarni Amerykanie, przede wszystkim mężczyźni.
„Przekonanie Latynosów do głosowania na Trumpa może wydawać się nieracjonalne z uwagi na komentarze, jakie padały pod adresem Portorykańczyków na jednym z ostatnich wieców Trumpa, w tym porównanie ich do śmieci” - przypomniał ekspert. W jego opinii ewentualną niechęć latynoskich wyborców złagodziły kwestie ekonomiczne, ale też inne. „Po pierwsze, Latynosi to przede wszystkim katolicy i tutaj poglądy Trumpa na temat aborcji mogły wpłynąć na ich decyzję. Po drugie, Latynosi podobnie jak inne grupy są niechętni wobec nieudokumentowanej imigracji. Ostre stanowisko Trumpa (w tej sprawie), w tym zapowiedź wzmocnienia ochrony czy zamknięcia południowej granicy USA przed nieregularnymi migrantami, nie musiały działać zniechęcająco” - wyliczył.
Z kolei „czarni mężczyźni są bardziej konserwatywni w kwestiach światopoglądowych i nastawieni wolnorynkowo” niż Partia Demokratyczna – powiedział Smoleński. Jak zauważył, ci wyborcy mogą podzielać trumpowskie poglądy na temat gospodarki, a także obawiać się migrantów zza południowej granicy, którzy zwiększają konkurencyjność na rynku pracy, szczególnie w niskopłatnych zawodach. Jednocześnie rozmówca PAP zastrzegł, że czarni Amerykanie jako grupa demograficzna w przeważającej większości zagłosowali na Harris.
„Drugą grupą, którą udało się Republikanom zmobilizować do głosowania, są młodzi mężczyźni. Tu wyraźna większość zagłosowała na Trumpa – miał tam 14 punktów procentowych przewagi, choć osoby w wieku 18-29 lat najchętniej spośród wszystkich grup wiekowych głosowały na Harris” - wyjaśnia. „Co najmniej część tych wyborców to osoby kierujące się resentymentem i mające mniej lub bardziej uzasadnione poczucie porzucenia, osamotnienia i krzywdy z powodu odebrania im szans życiowych. Część z nich była też pod wpływem treści seksistowskich i mizoginistycznych różnych prawicowych influencerów, przez co mizoginia Trumpa i jego sojuszników ich nie zniechęciła” - zauważył rozmówca PAP.
Niepopularna jak Harris
Zdaniem eksperta Harris okazała się niepopularną kandydatką, na co nie wskazywały przedwyborcze sondaże. „Choć Demokraci stracili kontrolę nad Senatem, to kandydaci tej partii wypadli lepiej niż Kamala Harris. W Michigan i Wisconsin kandydatki Demokratów Elissa Slotkin i Tammy Baldwin wygrały z republikańskimi konkurentami, choć Harris wyraźnie tam przegrała. Wciąż czekamy na wyniki z Arizony i Nevady, ale tam kandydaci Demokratów też wypadają lepiej niż Harris” - zauważył Smoleński.
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje.
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Brakuje prądu! Na razie bez wpływu dla zwykłych odbiorców
Polski kadłub dla amerykańskiego myśliwca. „Znaczący sukces”
Skupują muchomory czerwone?! Płacą po 60 zł/kg
»» Daniel Obajtek o tym, czy Orlen zostanie sprywatyzowany - oglądaj na antenie telewizji wPolsce24
Jak dodał, ze względu na to, że w wyborach do Senatu wymienia się tylko jedną trzecią izby, w tym roku Demokraci mogli więcej miejsc w Senacie stracić niż zyskać, a większość najbardziej wyrównanych wyścigów odbyła się tam, gdzie Demokraci bronili dotychczasowego stanu posiadania. „Gdyby mapa (wyborcza) była bardziej sprzyjająca, to Demokraci mogliby nawet utrzymać kontrolę nad Senatem” – dodał.
Marta Zabłocka
PAP/ as/