Informacje

Fot.Saxo Bank
Fot.Saxo Bank

Jędrzejak: Na Ukrainie sednem konfliktu nie jest aspekt militarny. O polskiej walucie: Myślę, że historia oceni, czy my potrafiliśmy, czy też nie obronić się

zz zz

  • Opublikowano: 11 lipca 2014, 15:52

    Aktualizacja: 11 lipca 2014, 18:54

  • 4
  • Powiększ tekst

Czy prezes NBP Marek Belka swoimi wypowiedziami dał sygnał spekulantom do ataku na polską walutę – mówi o tym w wywiadzie dla wGospodarce.pl dr Maciej Jędrzejak, dyrektor zarządzający Saxo Bank.

Czy jesień dla złotówki będzie ciężkim okresem?

Niestety nie tylko dla złotego. Generalnie cały trzeci kwartał może być ciężki dla rynków finansowych. Dlaczego? Zawirowania na rynku energetycznym będą czynnikiem dyktującym dynamikę. Z drugiej strony widoczne są pozytywne zmiany w gospodarce USA. Oczywiście można dyskutować czy 2 proc. PKB to jest doskonała liczba w przypadku Stanów Zjednoczonych, ale już fakt, że przybywa średnio miesięcznie 200 tys. nowych miejsc pracy jest dowodem na odbicie w amerykańskiej gospodarce. Z kolei Europa dotknięta jest depresją psychologiczną. Próbuje wyjść z tego dołka. Jednoprocentowy wzrost cieszy, ale nadal nie jest to wartość satysfakcjonująca. Dodatkowo optymizmowi nie sprzyja świadomość istniejących ryzyk geopolitycznych.

Jedno z takich ognisk znajduje tuż za naszą granicą, na Ukrainie. O co w tej wojnie chodzi?

W tym konflikcie, bynajmniej nie chodzi o czystą politykę i wiążący się z tym aspekt militarny. Sednem jest energetyka. Trzeba być świadomym, że genezą i źródłem tego konfliktu jest gaz. W kontekście tego sytuacja Polski nie jest komfortowa. Na to nakłada się ryzyko związane z konfliktem trwającym w Iraku, który ma bezpośredni wpływ na ceny ropy naftowej. Wskutek nowych działań militarnych z rynku zniknęło 3 mln baryłek ropy dziennie. Gdy weźmiemy pod uwagę, że konflikt energetyczny nabiera dynamiki właśnie w okresie letnim, kiedy w wielu krajach klimatyzatory są głównym sprzętem pochłaniającym energię, to widać jak ważna jest zmiana cen surowców energetycznych. Nic dziwnego, że wywołuje niepokój, a nawet nerwowość inwestorów.

A czy ta nerwowość inwestorów może skutkować atakiem spekulacyjnym na złotówkę?

Polski złoty jest walutą płynną, która ma mocne podstawy. Do chwili ujawnienia rozmowy prezesa NBP Marka Belki z ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem polityka banku centralnego stanowiła swego rodzaju kotwicę. Tymczasem po ujawnieniu nagrań powstały znaki zapytania. Pewne słowa zostały powiedziane i nawet, jeśli padły one w rozmowie prywatnej, to dla inwestorów był to bardzo jasny sygnał świadczący o tym, że polityka banku centralnego nie jest polityką niezależną. Wręcz przeciwnie istnieje możliwość „targowania się”, a nawet „kupowania” zachowania banku centralnego. I to jest bardzo zły sygnał z punktu widzenia stabilności waluty w dłuższym terminie.

Czy należy rozumieć, że Polska jest obecnie bardzo atrakcyjna do ataku spekulacyjnego, tak jak to miało już miejsce w 2009 roku?

Odpowiedź zawarta jest w pytaniu. Skoro już raz coś miało miejsce, to jest możliwe, że wydarzy się po raz kolejny. Wielka Brytania nie potrafiła się obronić, więc myślę, że historia oceni, czy my potrafiliśmy, czy też nie.

Czy są jeszcze inne niepokojące sygnały, których nie dostrzegamy bądź lekceważymy?

Nad gospodarką globalną ciążą dwa problemy, które oddziaływają na nasza „zieloną wyspę”, a z czego nie wszyscy zdają sobie sprawę. Jednym z nich są Chiny. Gospodarka chińska bardzo spowalnia. Ze względu na odległość, a także brak, ścisłych relacji gospodarczych pomiędzy Polską a Chinami – jak to jest w przypadku USA czy Francji – w naszej świadomości ten problem praktycznie nie istnieje. Tymczasem jesteśmy ściśle powiązani z Chinami poprzez gospodarkę niemiecką. Jeśli więc w Chinach ma miejsce spowolnienie, to odczuwa je gospodarka niemiecka, a my z kolei czujemy spowolnienie gospodarki niemieckiej. Druga sprawa to całkowite rozwarstwienie się Unii Europejskiej, zarówno pod względem politycznym jak i gospodarczym. Zwycięstwo eurosceptyków w wyborach do Parlamentu Europejskiego nie jest nic nie znaczącym wypadkiem. Ci ludzie są już w parlamencie, mogą się wypowiadać i wpływać na kształt stanowionego prawa. Nie jest dobrze dla jedności Europy, że tak silna grupa eurosceptyków jest w Parlamencie Europejskim, gdyż ich działania mogą zmierzać w kierunku rozbicia Unii od środka. Nie wykluczone, że za kilka lat, w następnych wyborach, mogą zyskać jeszcze więcej głosów stając się już realną siłą polityczną. Dla Polski to ma o tyle znaczenie, że nasz kraj jeszcze przez najbliższe siedem będzie biorcą środków unijnych.

Czy jest sens aby Polska zdywersyfikował swój portfel walutowy?

Nie powinniśmy wyważać otwartych drzwi. Nie mamy też za dużo alternatyw. Nie jesteśmy mocarstwem ekonomicznym jak Chiny. Nasza polityka walutowa winna się opierać na tej walucie, która najbardziej rzutuje nasz rozwój. Dolar i euro wydają się optymalnym rozwiązaniem, choć nie wykluczam, że w przyszłości może się pojawić inna waluta.

Dziękuję za rozmowę.

Powiązane tematy

Komentarze