Informacje

Elektrownia na Florydzie (USA) / autor: Pixabay
Elektrownia na Florydzie (USA) / autor: Pixabay

TYLKO U NAS

Za Atlantykiem węgiel wraca do łask

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 26 stycznia 2025, 18:00

  • Powiększ tekst

Donald Trump stawia nie tylko na zwiększenie produkcji w USA ropy i gazu, ale także popiera wydobycie węgla. I nie bał się przedstawić tego przesłania na forum w Davos, które przez ostatnie lata skupiało się w dużej mierze na ratowaniu klimatu i walce z emisjami.

W wystąpieniu video na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos nowy prezydent USA stwierdzi, że „nic nie może zniszczyć węgla”.

Ani pogoda, ani bomba. To świetne wsparcie - dodał.

To kolejny sygnał - po decyzjach blokujących budowę choćby farm wiatrowych na morzu i udostępnieniu terenów federalnych dla wydobycia ropy i gazu – że amerykański przywódca stawia na paliwa kopalne w energetyce, na przekór trendom Zachodu obniżania globalnych emisji.

Pozytywna dla spółek węglowych reakcja rynku

Można spodziewać się więc, że w Stanach Zjednoczonych, w których jeszcze pół roku temu pojawiały się informacje o planach zamykania kolejnych elektrowni węglowych, teraz tendencja będzie odwrotna. Poprzednik Trumpa Joe Biden wprowadził przepisy, które miały przekonać właścicieli elektrowni węglowych, by w szybkim czasie – do 2031 roku zamykali je. (Bo tylko wówczas mogli uniknąć przed rygorystycznych wymogów środowiskowych w zakresie obniżenia emisji, które miały obowiązywać już w 2032 roku.)

Nowy szef w Białym Domu odrzuca proklimatyczną politykę Demokratów, a jego słowa z Davos niemal natychmiast wywołały pozytywną dla spółek węglowych reakcję rynku. Według portalu oilprice.com, akcje koncernu Peabody Energy Corp. wzrosły o ponad 7 proc., Core Natural Resources - o prawie 3 proc., a cały indeks podsektora węgla zyskał 4 proc. na wartości

W Stanach Zjednoczonych działa ponad 200 elektrowni węglowych, co daje temu krajowi trzecią pozycję na świecie, gdzie liderami są Chiny z ponad tysiącem (1100 elektrowni) i Indie (285). Choć te największe zakłady czyli z pierwszej dziesiątki w USA w większości działają od lat 70. XX wieku, zaś tylko dwie uruchomiono w latach 80, to właściciele zaledwie czterech zakładów zapowiedzieli ich zamknięcie jeszcze w tej dekadzie. Po nominacji i decyzjach Donalda Trumpa możliwe, że te decyzje zostaną odsunięte w czasie, podobnie jak w przypadku elektrowni węglowych o mniejszej mocy.

Energia z węgla w USA perspektywiczna

Według informacji opublikowanych na portalu Inside Climate News, w USA w ostatniej dekadzie drastycznie spadł udział węgla w produkcji energii elektrycznej i w 2023 roku pokrywały 16 proc. potrzeb kraju, a ich moc sięgała 176 GW, podczas gdy w 2014 roku było to 300 GW.

Stanowią jednak stabilne źródło wytwarzania i jako takie mogą być szczególnie istotne wobec przewidywanego – wraz z rozwojem sztucznej inteligencji – wzrostem popytu na elektryczność, i to nie tylko w USA. Firmy mające i planujące wielkie centra danych muszą bowiem bazować na stałych dostawach energii.

Tylko Europa chce szybkiej rezygnacji z węgla

Przypomnijmy też, że węglowa energetyka ma się dobrze nie tylko w Chinach, Indiach i Stanach Zjednoczonych, ale też również w Indonezji, Japonii i Australii, które to kraje nie są nastawione na radykalne zmniejszenie wydobycia ani na szybkie ograniczenie produkcji energii. Analitycy S&P Global w  grudniu ubiegłego roku napisali wręcz, że „wkraczając w 2025 r., Indonezja, Chiny i Indie aktywnie pracują nad tym, aby węgiel pozostał ważnym źródłem energii (…), a każdy kraj jest na dobrej drodze do osiągnięcia nowych rekordowych poziomów - około 70 proc. światowego zużycia węgla i handlu morskiego”. Natomiast według danych z października ub.r. (opublikowanych przez stowarzyszenie Global Energy) Australia i Turcja nie mają konkretnych planów stopniowego wycofywania węgla, ponieważ udział wytwarzania energii z węgla w obu krajach jest dość znaczący (odpowiednio 46 proc. i 37 proc. na koniec 2023 r.). Natomiast Japonia, gdzie jedną trzecią energii dostarczają elektrownie węglowe, stała się – według Global Energy – w ostatnich latach jednym z niewielu krajów OECD, nadal budujących tego typu źródła wytwórcze i w latach 2013–2023 uruchomiono tam 13,5 GW mocy węglowych. To szczególnie znaczące dane, skoro w tym kraju działają teraz bloki węglowe o łącznej mocy 54,8 GW.

W Unii Europejskiej, realizującej Zielony Ład, węgiel ma możliwie szybko zniknąć z miksu energetycznego. Jednak przykład Niemiec, gdzie dominują źródła odnawialne, pokazuje (także w ostatnich dniach i tygodniach), że elektrownie węglowe stanowią swoisty wentyl bezpieczeństwa.

W Polsce ok. 60 proc. energii dostarczają bloki węglowe, ale rząd w szybkim tempie chce to zmienić i na koniec tej dekady 56 proc. potrzebnej energii mają dostarczać odnawialne źródła.

Agnieszka Łakoma

»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje

»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:

Branża drzewna: w lasach „eksperyment na masową skalę”

Senator Bierecki alarmuje: lubelskie „CPK” wygaszane!

Zgłoś dach z eternitu, bo grozi ci więzienie!

»» Telewizja wPolsce24 się zmienia: Nowy poranek! Codziennie od 7 rano! A wcześniej od 6 Poranne Wiadomości

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych