Informacje
Donald Trump / autor: PAP
Donald Trump / autor: PAP

Absurdalne importowe zobowiązania unii wobec USA

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 29 lipca 2025, 13:22

    Aktualizacja: 29 lipca 2025, 13:27

  • Powiększ tekst

Czy państwa unijne będą w stanie zwiększyć import amerykańskiej ropy, gazu i paliwa jądrowego trzykrotnie w najbliższych latach? Do tego Ursula von der Leyen jako szefowa Komisji Europejskiej zobowiązała się w zawartym z Donaldem Trumpem wielkim porozumieniu handlowym. Eksperci ostrzegają, że to nierealne.

Umowa handlowa między UE a USA wzbudza wiele kontrowersji, choć teoretycznie wszyscy w unii powinni być zadowoleni, skoro cła wynoszą „tylko” 15 proc, a nie 30 proc. – jak wcześniej obiecywał Donald Trump.

Oprócz głosów krytycznych z Francji czy Niemiec dotyczących ceł równie negatywne opinie wyrażają eksperci w kwestii możliwości radykalnego zwiększenia dostaw amerykańskich paliw kopalnych do państw unijnych. O zapisie w umowie zobowiązującym unię do wydawania co roku – do końca kadencji Trumpa - po 250 miliardów dolarów na import ropy naftowej, gazu i paliwa jądrowego – informują światowe media. The Wall Street Journal pisze wprost, że „spełnienie tej obietnicy będzie trudnym zadaniem”.

Ale cytowani przez media branżowi eksperci określają zobowiązanie unijne jako nierealistyczne, niewiarygodne czy nawet absurdalne. Zaś portal Politico wskazuje, że osiągnięcie celu będzie „diabelnie trudne”.

Komentarze te nie są zaskakujące, bo bazują na twardych danych. A te są jednoznaczne – w zeszłym roku kraje unijne sprowadziły z USA ropę i gaz o wartości 76 miliardów euro. W tej sytuacji zapewnienia unijnego komisarza ds. handlu Maroša Šefčoviča, że unia „jest gotowa na te zakupy” z USA brzmią wyjątkowo mało wiarygodnie.

Portal Market Watch cytuje wypowiedź Michaela Lyncha, prezesa Strategic Energy & Economic Research, który uważa, że – aby wypełnić warunki umowy - do Europy musiałby trafić „cały amerykański gaz skroplony” przeznaczony na eksport, a więc dostawy zostałyby podwojone, zaś import ropy amerykańskiej „musiałby wzrosnąć czterokrotnie” (obecnie to około 2 milionów baryłek dziennie).

Natomiast Homayoun Falakshahi analityk z firmy Kpler (cytowany przez Politico), wskazuje iż unia obecnie kupuje tylko 12 procent ropy i paliwa od Stanów Zjednoczonych i ich udział mógłby wzrosnąć zaledwie o dwa procent, bo tylko nieliczne unijne rafinerie są przystosowane do przerobu gatunków ropy amerykańskiej.

Na drodze do wykonania zobowiązania podpisanego przez przewodniczącą von der Leyen są jeszcze inne przeszkody. Decyzje o zakupie surowców i paliwa nie zależą od Komisji Europejskiej, lecz podejmują je konkretne firmy, biorąc pod uwagę szczególnie opłacalność dostaw, i zwykle za „cichym” przyzwoleniem swoich rządów - szczególnie gdy w grę wchodzą takie kwestie jak bezpieczeństwo energetyczne kraju. Zatem Bruksela nie może im nic nakazać. Nawet przyjmując strategię „odcięcia unii” od rosyjskich surowców po napaści Rosji na Ukrainę, władze unijne nie do końca są w stanie ją zrealizować, a opór stawiają nie tylko Węgry czy Słowacja ale także na przykład Hiszpania czy Francja, której flagowy koncern TotalEnergies współpracuje z rosyjską firmą Novatek i nie wyzbył się udziałów we wspólnym z nią projekcie LNG.

Inna kwestia to, czy i jak Administracja amerykańska będzie chciała wyegzekwować zobowiązanie unijne. Najpewniej przyszły rok będzie swoistym testem i pokaże, jak bardzo wzrosną dostawy ropy i gazu z USA do krajów członkowskich.

Cytowany przez MarketWatch analityk Price Futures Group Phil Flynn uważa, że „niektórzy nie doceniają zdolności Trumpa do forsowania umów, jakie wcześniej uważano za niemożliwe”. I zasugerował, że by wywiązać się z umowy z Prezydentem USA unia „mogłaby wycofać się z niektórych działań w sektorze energii odnawialnej – wiatrowej, słonecznej i wodorowej – i zastąpić je amerykańską ropą naftową i gazem ziemnym”. Ale taki scenariusz wydaje się wręcz niemożliwy, gdyż Komisja Europejska chce, by to unia była liderem polityki klimatycznej i przewodziła walce z globalnym ociepleniem.

Agnieszka Łakoma

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych