Informacje

Dla części inwestujących w kryptowaluty ostatnie dni były bardzo nerwowe / autor: Pixabay
Dla części inwestujących w kryptowaluty ostatnie dni były bardzo nerwowe / autor: Pixabay

„Cyfrowe złoto”. Przykra niespodzianka dla inwestorów

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 8 marca 2025, 10:47

  • Powiększ tekst

Rynek był zaskoczony decyzją Donalda Trumpa, że rząd nie będzie kupował kryptowalut, zwłaszcza, że kilka dni wcześniej prezydent zapowiedział stworzenie rezerwy obejmującej oprócz bitcoina również kilka innych kryptoaktwów - powiedział PAP prof. Krzysztof Piech. W rezultacie ceny kryptowalut spadły.

Prezydent USA Donald Trump podpisał w czwartek rozporządzenie ustanawiające „strategiczną rezerwę bitcoinów” oraz rezerwę innych cyfrowych aktywów. Rezerwę mają stanowić kryptowaluty skonfiskowane od przestępców. Oznacza to, że wbrew wcześniejszym sugestiom, rząd federalny nie będzie skupował kryptowalut, lecz nie będzie też ich sprzedawał.

Tym samym wyjaśniła się tajemnica, skąd rząd amerykański weźmie 200 tys. bitcoinów, co już parę tygodni temu zapowiedział Trump” - skomentował dla PAP prof. Krzysztof Piech, ekspert w dziedzinie rynków finansowych i kryptoaktywów.

Decyzja o zatrzymaniu bitcoinów racjonalna

Ekspert zwrócił uwagę, że wcześniejsze zapowiedzi sugerowały, że rząd amerykański zamierza skupować kryptowaluty. Przypomniał, że kilka dni temu prezydent Trump opublikował w mediach społecznościowych informację, że w strategicznej rezerwie oprócz bitcoina znajdą się jeszcze inne kryptowaluty.

Po tej zapowiedzi cena jednej z nich - Cardano wzrosła o 50 proc. W czwartek Trump ostatecznie temu jednak zaprzeczył - zakupów kryptoaktywów na razie nie będzie, a w rezerwie znajdą się tylko bitcoiny. W reakcji na to ceny kryptowalut spadły” - dodał profesor.

W ocenie Piecha, z punktu widzenia interesów państwa oraz samego rynku, decyzja o niekupowaniu kryptowalut przez rząd jest słuszna, bo oczekiwania rynku napędzały wzrosty cen, co mogło doprowadzić do poważnych reperkusji. „Przede wszystkim powstałoby ryzyko różnych przecieków informacyjnych, a tym samym oskarżeń o manipulację cenową, co w przyszłości mogłoby zaowocować oskarżeniami o oszustwo rynkowe” - zauważył ekspert.

Ekonomista zwrócił również uwagę, że decyzja o zatrzymaniu przejętych bitcoinów i niesprzedawaniu ich jest racjonalna. „Rząd amerykański miał już wcześniej w posiadaniu bitcoiny, chociażby zarekwirowane na tzw. rynku darknetowym i sprzedawał je w cenie, która z dzisiejszego punku widzenia wydaje się absurdalnie niska. Rząd nie ma tak pilnych potrzeb finansowych, żeby sprzedawać aktywa kilka miesięcy po ich przejęciu. +Cyfrowe złoto+ można spokojnie potrzymać kilka lat albo więcej, w oczekiwaniu, że jego wartość wzrośnie” - powiedział.

Prof. Piech przytoczył przykład błędnej - w jego ocenie - decyzji rządu Niemiec, który latem ubiegłego roku sprzedał przejęte bitcoiny pochodzące z nielegalnego biznesu. „Od tego czasu cena tej kryptowaluty wzrosła dwukrotnie, zatem budżet państwa na tej operacji stracił. Działanie rządu spotkało się więc z ostrą krytyką ze strony niektórych deputowanych w Bundestagu” - dodał.

Bitcoin wchodzi do finansowego mainstreamu

W opinii eksperta mamy do czynienia z trendem polegającym na wchodzeniu bitcoina do mainstreamu. „Niektóre państwa, takie jak Salwador czy Bhutan mają już po kilka tysięcy bitcoinów w swoich zasobach i zapowiedziały kupowanie kolejnych. Bitcoin będzie również obiektem zainteresowania różnych funduszy inwestycyjnych - prywatnych, ale również tych związanych z rządami. Za kilka, może kilkanaście lat zapewne wejdzie również do rezerw banków centralnych. Pod koniec stycznia prezes Narodowego Banku Czech zapowiedział zakup bitcoinów za 5 proc. posiadanych rezerw, to jest 8 mld euro. Rada banku nie poparła jednak tej decyzji” - zauważył.

Prof. Piech odniósł się również do opinii, wedle których rozchwianie kursów kryptowalut reagujących na sprzeczne zapowiedzi obecnej administracji USA, jest wywoływane celowo. Jak zauważył, rynek kryptowalut nie jest regulowany przez amerykański nadzór finansowy, więc nie sprawdza on, czy nie dochodzi do jakichś manipulacji.

Jednak kryptowaluty opierają na blockchainie - rejestrze transakcji, który jest jawny. Jestem więc absolutnie pewien, że firmy, które zajmują się śledzeniem transakcji blockchainowych, sprawdzą, na których portfelach doszło do szczególnie dużych zarobków. Jeśli uda się ustalić, że należały one do osób korzystających z informacji przekazywanych przez ludzi z administracji Trumpa, SEC - amerykańska komisja papierów wartościowych i giełdy będzie mogła wszcząć śledztwa” - zaznaczył.

Ekspert dodał jednak, że zapewne nie dojdzie do tego za czasów obecnej administracji.

Ale na blockchainie nic nie ginie, wszystkie transakcje będą tam odnotowane już na zawsze” - podkreślił.

Utworzony w 2008 roku bitcoin spopularyzował koncepcję zdecentralizowanych finansów. Początkowo cyfrowa waluta nie miała realnej wartości, potem jej cena była groszowa. Po raz pierwszy transakcję w tej walucie, której stroną była firma wytwarzająca fizyczne towary, zawarto wiosną 2010 r. - amerykański programista nabył dwie pizze, płacąc za nie dolarami, ale bitcoinami. Wówczas danie kosztowało 10 tys. bitcoinów, czyli nieco ponad 40 dolarów.

PAP, sek

»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje

»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:

PGE inwestuje w magazyn energii. Gigant na skalę europejską

Tania ropa, mocny złoty. Jaki rezultat na stacjach?

Opłaty w górę! Drogo, drożej… przejazd autostradą A2

»»Minister finansów Andrzej Domański milczy jak zaklęty. W jakiej sprawie? – oglądaj na antenie telewizji wPolsce24

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych