Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Socjalista z Francji mówi, że będzie dobrze pilnował budżetu UE

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 2 października 2014, 12:32

  • Powiększ tekst

Francuski kandydat na komisarza UE Pierre Moscovici przekonywał dziś w Parlamencie Europejskim, że nie będzie pobłażać żadnym krajom UE, które złamią zasady dyscypliny budżetowej. Dotyczy to również Francji - zapewniał.

"Wszystkie kraje UE - i małe i duże - muszą przestrzegać reguł budżetowych - oświadczył Moscovici w trakcie przesłuchania w komisjach Parlamentu Europejskiego. - Jeśli jakieś państwo, obojętnie czy małe, czy duże nie dotrzyma reguł dotyczących deficytu i nie wprowadzi reform, nie zawaham się podjąć działań w ramach procedury" nadmiernego deficytu.

Moscovici, były minister finansów w socjalistycznym rządzie Francji, ma w nowej Komisji Europejskiej odpowiadać za sprawy gospodarcze i walutowe, podatki i unię celną. Od czasu kryzysu finansowego jest to jeden z najważniejszych resortów w KE, który czuwa m.in. nad przestrzeganiem zasad dyscypliny finansowej przez kraje Unii.

Kłopoty z redukcją deficytu ma Francja, za której finanse do końca marca tego roku odpowiadał Moscovici. W środę rząd francuski ogłosił, że zamierza zbić deficyt poniżej wymaganego przez UE poziomu 3 proc. PKB dopiero w 2017 roku, czyli o dwa lata później niż nakazała Komisja Europejska.

W czwartek w europarlamencie Moscovici musiał odpierać zarzuty chadeckich i konserwatywnych eurodeputowanych, że nie będzie wiarygodny jako komisarz ds. gospodarczych i walutowych, biorąc pod uwagę jego dorobek na stanowisku francuskiego ministra finansów.

"Jestem Francuzem i jestem socjaldemokratą (...) Ale nie zamierzam wykorzystywać roli komisarza, aby być ambasadorem jednej partii czy jednego kraju. Będę bezstronnie i niezależnie działać w interesie europejskim" - zapewnił. "Francja potrzebuje reform. Jeśli ich nie przeprowadzi, to Komisja będzie musiała podjąć odpowiednie działania" - dodał Moscovici.

Przekonywał też, że jako minister finansów Francji zdołał ograniczyć deficyt z ponad 5 proc. PKB w 2012 roku do 4,2 proc. PKB w 2013 roku. "Jako minister nie podjąłem żadnej decyzji, która nie zostałaby zaakceptowana przez Komisję Europejską i Radę UE" - powiedział.

Według Moscoviciego kraje UE nadal muszą dbać o stabilność finansów, ale jednocześnie powinny zadbać o wzrost gospodarczy i zapewnienie miejsc pracy. "Nie ma wzrostu gospodarczego bez stabilności finansów, ale stabilności finansów nie można zapewnić bez wzrostu" - ocenił. "Nie wolno nam zaakceptować scenariusza z zerowym wzrostem na kolejny rok" - podkreślił Moscovici. Dodał, że wraz z innymi nowymi komisarzami chce pracować nad wdrożeniem ogłoszonego przez nowego szefa KE Jean-Claude'a Junckera planu inwestycyjnego o wartości 300 mld euro.

Od wyników prowadzonych od poniedziałku w Parlamencie Europejskim przesłuchań kandydatów na nowych unijnych komisarzy zależy to, czy 22 października nowa Komisja Europejska zostanie zatwierdzona przez eurodeputowanych.

Moscovici jest jednym z kilku budzących kontrowersje kandydatów. W środę eurodeputowani postanowili wezwać na ponowne przesłuchanie Brytyjczyka Jonathana Hilla, który w KE odpowiadać ma za usługi finansowe. To ważna dziedzina dla Wielkiej Brytanii ze względu na interesy londyńskiego City. Podczas przesłuchania w PE zarzucano Brytyjczykowi potencjalny konflikt interesów i wytykano pracę oraz posiadanie w przeszłości udziałów w firmie zajmującej się m.in. lobbingiem.

Socjaliści i Demokraci w PE zażądali też dodatkowych wyjaśnień od hiszpańskiego kandydata na komisarza ds. klimatu i energii Miguela Ariasa Canete przed głosowaniem nad zatwierdzeniem jego nominacji. Również jego dotyczyły obawy o konflikt interesów, bo do niedawna miał on udziały w firmach naftowych.

Dodatkowe pytania na piśmie ma też otrzymać Węgier Tibor Navracsics, kandydat na komisarza ds. edukacji, kultury, młodzieży i obywatelstwa. Jego nominacja na komisarza wzbudziła kontrowersje, bo Navracsics wywodzi się z rządzącej na Węgrzech partii Fidesz i był do niedawna ministrem spraw zagranicznych w rządzie premiera Viktora Orbana, któremu europejska lewica i liberałowie zarzucają naruszanie demokratycznych zasad, w tym wolności mediów.

(PAP)

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych