W Portugalii strajkują linie lotnicze
Pracownicy spółki TAP, największego przewoźnika lotniczego w Portugalii, ogłosili czterodniowy strajk pomiędzy świętami Bożego Narodzenia a sylwestrem. Protest może spowodować straty w budżecie kraju na sumę ponad 144 mln euro.
Jak powiedziała PAP Isabel Palma z biura prasowego spółki TAP, przewoźnik rozpoczął już rozmowy z pasażerami, którzy pomiędzy 27 a 30 grudnia mają zarezerwowane loty portugalskimi liniami.
"Do ogłoszonego przez związki zawodowe strajku nie pozostało już dużo czasu, dlatego informujemy o proteście naszych pasażerów, próbując zmienić terminy ich rejsów lub ustalić warunki zwrotu kosztów podróży. Dotyczy to również naszych polskich klientów z wykupionymi biletami na linii Warszawa-Lizbona" - poinformowała Palma.
Przedstawicielka TAP wyjaśniła, że protest będzie miał bardzo poważne konsekwencje, gdyż chce w nim wziąć udział personel naziemny, pokładowy, a także piloci. Zapewniła, że władze spółki próbują nakłonić pracowników do odstąpienia od protestu.
"Nie jest to jednak łatwe. Przeprowadzone w tym półroczu negocjacje zawsze kończyły się fiaskiem i organizowaniem strajków" - dodała.
9 sierpnia br. niezadowoleni z polityki władz spółki TAP piloci tych linii przeprowadzili protest na wszystkich portugalskich lotniskach. Strajk miał związek ze zwiększaniem przez przewoźnika liczby młodszych kolegów, słabo zdaniem strajkujących przygotowanych do profesji.
Z kolei na jesieni strajkował przez cztery dni personel kabinowy. Domagał się on poprawy warunków pracy, w tym m.in. zapewnienia jednego wolnego weekendu w ciągu siedmiu tygodni oraz krótszego dnia pracy dla matek karmiących piersią.
Tymczasem u podstaw zaplanowanego na koniec grudnia protestu leży żądanie odstąpienia rządu od planu rychłej prywatyzacji spółki TAP. W listopadzie br. gabinet Pedra Passosa Coelho zapowiedział wystawienie na sprzedaż 66 proc. udziałów portugalskiego przewoźnika.
Według szacunków związków zawodowych działających wewnątrz spółki TAP czterodniowy strajk zaplanowany na ostatnie dni grudnia utrudni lub uniemożliwi podróż 120 tys. pasażerów.
Przedstawiciele portugalskiej branży turystycznej nie szczędzą słów krytyki pod adresem załogi TAP, oskarżając ją o przedkładanie indywidualnych przywilejów nad dobro wspólne. Wskazują, że strajk w okresie licznych wizyt zagranicznych turystów w Portugalii doprowadzi do poważnych strat w budżecie kraju.
"Protest będzie miał bardzo poważne konsekwencje dla całej naszej gospodarki. Oceniamy, że Portugalia może na nim stracić ponad 144 mln euro" - napisał w komunikacie Luis Veiga, szef Portugalskiego Stowarzyszenia Hotelarzy (AHP).
Tymczasem w piątek od rana jednodniowy strajk prowadzi personel pokładowy linii lotniczych Portugalia, spółki zależnej TAP. W ciągu dnia odbędą się tylko cztery z 80 zaplanowanych rejsów tego przewoźnika, który nie obsługuje połączeń z Polską. Strajkujący, którzy zamierzają powtórzyć protest w niedzielę, domagają się poprawy warunków pracy.
(PAP)