Przypadek Pendolino – jak wiele musi się zmienić, by zostało tak jak jest
Po wielu wpadkach w dziewiczy rejs ruszył - najsłynniejszy pociąg III RP – Pendolino. Miała to być dla PKP i Polaków podróż cywilizacyjna w nadprzestrzeń. Ale wyszło jak wyszło.
Pierwszy skład ruszył w niedzielę po 6 rano z Krakowa. Pociąg Pendolino, który wyruszył o godzinie 6.05 z Krakowa do Trójmiasta przez Warszawę wjechał na dworzec Warszawa Centralna o godzinie 8.33 - zgodnie z rozkładem jazdy. Po godz. 6.30 z Warszawy wyjechał Pendolino do Krakowa; w tym składzie było ok. 100 osób, choć może on pomieścić 402 pasażerów.
PKP Intercity dmie w fanfary, że idzie na wojnę z przewoźnikami autobusowymi. Podróż z Warszawy do Krakowa i Katowic będzie trwała ok. 2,5 godziny, do Trójmiasta blisko 3 godz. Pendolino mają jeździć powyżej 160 km/h. Tyle, że na pasażerach PKP sięgających pamięcią trochę dalej takie czasy połączeń i rozwijane prędkości nie robią wrażenia. Bo tyle osiągały „normalne” składy ekspresowe jeżdżące rozkładowo wiele lat temu po Centralnej Magistrali Kolejowej, czyli co najwyżej Pendolino nadrabia utracony przez polską kolej dystans: komunikacyjny i biznesowy.
Ale za jaką cenę?
Unia Europejska, która zadeklarowała dofinansowanie kontraktu opiewającego na 400 mln euro, uznała ostatecznie, że Polska przepłaciła 60 mln (to prawie 250 mln zł). Bruksela cofnęła dotację i teraz w PKP Intercity księgowi łamią sobie głowy, jak zjeść tę żabę.
Taryfowo też jest to dla przewoźnika podróż z dreszczykiem. Choć PKP zapewnia, że Penolino to pociąg dla każdego, to w istocie celuje wysoko, w segment pasażerów z wypchanym portfelem. Średnia cena biletu ze stolicy do Krakowa i Katowic wynosi 129,2 zł, a z Warszawy do Trójmiasta 128,8 zł. Najdroższymi połączeniami są te z Krakowa i Katowic na wybrzeże. Najtańsze bilety kosztują 98 zł, a najdroższe 189 zł. Już teraz na pytanie reportera PAP pasażerowie dziewiczego rejsu komentowali, że Pendolino mogą jeździć, ale tylko przy promocyjnych cenach biletów. Ale PKP im nie daje wyboru. Od niedzieli obowiązuje bowiem nowy rozkład jazdy. Wprowadzenie Pendolino na tory ograniczyło kursowanie pociągów regionalnych, a także kursowanie składów TLK, a które bilety są o wiele tańsze, a tak jest np. na obleganym szlaku Warszawa-Kraków.
Wizerunkowo debiut Pendolino też wypadł skromniej niż można się było spodziewać. Wszyscy pamiętamy przecież, jak fetę urządził we Wrocławiu w 2013 roku minister Sławomir Nowak, odpowiedzialny za kupno tych składów, gdy pierwszy z nich sprowadzono do Polski. Tym razem obyło się bez przecinania wstęgi przez Pierwszą Damę i uroczystości za milion złotych. Czyżby władza bała się, że z Pendolino będzie jak z Dreamlinerem? 14 grudnia od dziś zapewne stanie się bardzo ważną datą dla koalicji PO-PSL. Pendolino chociaż troszkę przykrywa brak II linii metra w stolicy, które wedle przedwyborczych obietnic wiceprzewodniczącej PO i prezydent Warszawy także miało ruszyć 14 grudnia…
wPolityce.pl, PAP, sek