Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Resort Arłukowicza dąży do katastrofy - przez opieszałość ministerstwa pracę może stracić kilkaset tysięcy osób

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 23 stycznia 2015, 08:34

    Aktualizacja: 23 stycznia 2015, 08:44

  • Powiększ tekst

Jak to zrobić by o ważną strategicznie i gospodarczo dla Polski kwestie najpierw walczyć na forum europejskim a potem kompletnie ją utopić na poziomie krajowym? Ministerstwo Zdrowia pod wodzą Bartosza Arłukowicza wie jak to się robi.

W ubiegłym roku rząd, polska dyplomacja i eurodeputowani wszystkich partii bardzo ofiarnie negocjowali w sprawie dyrektywy tytoniowej. Jej pierwotne brzmienie drastycznie pogarszało sytuację polskich zaś opór UE wobec zmian był potężny. To ważne, ponieważ Polska jest największym producentem tytoniowym w Europie - uprawa, sprzedaż i produkcja daje pracę tysiącom osób w kraju, co więcej fakt, iż większość (70 proc.) produkcji krajowej kierowany jest na eksport daje to wymierne zyski dla budżetu państwa. To 36 proc. ogólnego salda polskiego obrotu produktami rolno-spożywczymi a wpływy z akcyzy tylko w 2013 roku wyniosły dla budżetu 18,2 mld złotych.

Tytoń w naszym kraju uprawia 14 tys. gospodarstw rolnych zaś zakłady tytoniowe dają pracę ponad 6 tysiącom osób. Gdy dodamy do tego dystrybucję, uprawy i przetwórstwo to mamy pół miliona osób (500 tys. - to nie pomyłka) zatrudnionych w tym sektorze.

Po co zanudzam Państwa tymi liczbami? Ponieważ bez względu na stosunek do branży pokazują one wyraźnie jak istotna jest ona dla gospodarki krajowej i sytuacji indywidualnej zatrudnionych w niej osób.

I tutaj zmierzamy do sedna - negocjacje z UE w sprawie dyrektywy tytoniowej zakończyły się w ubiegłym roku dla Polski sukcesem i przyjęciem dyrektywy o treści bardzo kompromisowej. Jednak teraz zapisy dyrektywy wymagają ustawy implementacyjnej, która pozwoli "zainstalować" jej zapisy do polskiego systemu prawnego.

I tutaj pojawiają się schody - odpowiedzialne za implementację Ministerstwo Zdrowia zasnęło: a ustawa implementacyjna powinna była wpłynąć do Sejmu już na jesień 2014 roku! Szybkie wprowadzenie zmian oznacza dla zakładów tytoniowych potrzebę odpowiedniego przygotowania technicznego - część maszyn należy wymienić na nowe przy jednoczesnym utrzymaniu produkcji. Wszelka zwłoka lub przerwa w pracy oznacza realnie pozbawienie zatrudnienia sporej liczby osób. Jakie byłyby społeczne i gospodarcze reperkusje takiej sytuacji - nie trzeba chyba wspominać.

Co ważne - rok 2015 to rok wyborczy, a więc Sejm RP pracował będzie tylko do czerwca. Tymczasem zapisy ustawy implementacyjnej powinny być obradowane już teraz.

Zespół wGospodarce.pl wysłał w tej sprawie oficjalne zapytanie prasowe do Ministerstwa Zdrowia, jednak do dziś nie otrzymał na nie odpowiedzi. Sprawę będziemy monitorować. Zakładamy, że resort zdrowia nie chce być tym, który za kilka miesięcy "wyprowadzi" na ulicę już nie górników, ale pracowników, dostawców i plantatorów?

Arkady Saulski

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych