Kasa Stefczyka wygrała z TVP. Mimo wyroku telewizja nie chce sprostować swej manipulacji!
Wygląda na to, że Telewizja Polska (czasami dla żartu nazywana jeszcze „publiczną”) wzięła na siebie rolę głównego łowczego w polowaniu na SKOK-i. Dowodzeni przez Juliusza „Superwiktora” Brauna dziennikarze i publicyści, do spółki ze starannie dobieranymi komentatorami, codziennie z bliska „przyglądają się” tym polskim instytucjom finansowym. Z telewizorów wylewa się potok inwektyw i zmanipulowanych niby-newsów. Złapani na nierzetelności panowie z Placu Powstańców Warszawy mają gdzieś wyrok sądu i nie zamierzają niczego prostować…
SKOK-i nigdy nie miały dobrej prasy w mediach „publicznych”, a więc zależnych wprost od władzy oraz większości mainstreamowych mediów prywatnych, futrowanych pieniędzmi z reklam spółek skarbu państwa czy rozmaitych rządowych agend. To, co dzieje się w ostatnich tygodniach przekracza jednak wszelkie granice. Trudno znaleźć program, w którym nie mówi się o rzekomej „aferze” w SKOK-ach. Równocześnie sztabowcy Platformy Obywatelskiej niemal otwarcie przyznają się do inspirowania kolejnych medialnych ataków, co rusz zapowiadając kolejną „bombę atomową” albo „granaty” w sprawie SKOK. Dziennikarzom i publicystom w ogóle to nie przeszkadza. Czyżby na dobre pogodzili się oni z rolą żołnierzy walczących na froncie propagandy?
Rzeczywiście, publiczna telewizja powinna pilnować standardów znacznie staranniej, niż prywatni nadawcy. Niestety, wydaje się, że w sprawie SKOK te standardy schowano głęboko do szafy. TVP atakuje na oślep, a gdy zostanie przyłapana na fałszowaniu rzeczywistości, nie zamierza nawet respektować wyroków sądu!
Oto dowód. W czerwcu 2013 roku w głównym wydaniu telewizyjnych „Wiadomości” ukazał się materiał o rzekomo „złej sytuacji finansowej SKOK-ów”. Każdy, kto ma choćby dostęp do internetu wie, że w Polsce działa wiele spółdzielczych kas i że są to oddzielne, niezależne od siebie podmioty. Najwyraźniej nie wiedzą tego (albo nie chcą wiedzieć) dziennikarze „publicznej”, którzy wrzucili wszystkie SKOK-i do jednego worka, a materiał zilustrowali obrazkami przedstawiającymi Kasę Stefczyka – największej z kas, od lat notującej doskonałe wyniki. Kasa Stefczyka zażądała sprostowania nierzetelnej relacji. Sąd prawomocnym wyrokiem nakazał Tomaszowi Sandakowi, szefowi Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, opublikowanie sprostowania w głównym wydaniu „Wiadomości”. Sandak został zobowiązany do podania w nim danych wskazujących na prawdziwą kondycję Kasy Stefczyka, obrazujących dodatni wynik finansowy oraz wskaźniki kapitałowe wyższe, niż wymagane przez nadzór. Sąd dał Sandakowi 7 dni na wykonanie wyroku i obciążył go kosztami procesu.
Co zrobił szef TAI? Nic. Sandak do dzisiaj (niebawem minie rok) nie opublikował sprostowania. Nie pomagają wezwania, monity pozostają bez odpowiedzi. Ważny redaktor z telewizji publicznej nie będzie przecież zaprzątał sobie głowy jakimiś wyrokami. Ciekawe, czy wie o tym jego szef, Juliusz Braun, który odbierając wczoraj statuetkę Superwiktora („za całokształt twórczości”) powiedział:
- To jest nagroda zespołowa, bo telewizja to praca zespołowa. To nagroda dla wszystkich, którzy codziennie otwierają nam świat i budują emocje.
Szkoda, że zamiast otwierać świat i budować emocje zespół Brauna nie zabierze się wreszcie za rzetelne, zgodne z prawdą przedstawianie rzeczywistości…