Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

„Gazeta Bankowa”: Niepoważna polityka w kwestii wejścia do strefy euro

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 3 lutego 2013, 14:26

  • 3
  • Powiększ tekst

Sprawa euro oraz ingerencji ekonomicznej w polską gospodarkę wraca w ostatnich latach jak bumerang. Poszczególne wypowiedzi ludzi władzy pokazywały, że rząd sam nie jest pewien, jak zachować się wobec dalszej integracji europejskiej. W ustach Tuska sprawa przyjęcia euro po raz pierwszy pojawiła się na początku rządów PO. W 2008 roku zapowiadał przyjęcie przez nasz kraj wspólnej waluty. Początkowo datą finalizacji procesu integracji miał być 2011 rok. Jednak w 2010 roku zmienił już ton, wskazując m.in. w rozmowie z jedną z niemieckich gazet, że euro przyjmiemy, gdy spełnimy kryteria. Ta huśtawka nastrojów i deklaracji wynikała m.in. ze zmieniającej się koniunktury gospodarczej na świecie. Pokazuje ona jednak, jak dalece niepoważne jest podejście rządu do tak ważnej dla Polski sprawy, jak przyjęcie wspólnej waluty.

Rozchwianie ws. euro jest i było widoczne również w innych decyzjach rządu. W czerwcu 2012 roku, gdy rząd powoływał Jacka Dominika, dotychczasowego wiceministra finansów, na stanowisko pełnomocnika rządu ds. wprowadzenia euro, którego głównym zadaniem miało być przygotowanie Polski na przyjęcie wspólnej waluty, minister finansów Jacek Rostowski deklarował, że do strefy euro na siłę wchodzić nie będziemy. „Do strefy euro przystąpimy w momencie, kiedy będzie ona na tyle naprawiona, że będziemy uważali, że takie przystąpienie Polski byłoby bezpieczne” – mówił. Z kolei w styczniu 2012 roku Martin Schulz, szef Parlamentu Europejskiego, ujawnił, że Donald Tusk zapowiedział nieoficjalnie, że Polska będzie członkiem strefy euro w 2015 roku. Wypowiedź niemieckiego polityka spotkała się z szybką reakcją ministra Rostowskiego, który ripostował, że cała sprawa wynika z niezrozumienia słów Tuska. Tyle tylko, że jeszcze w 2010 roku publicznie datą 2015 roku posługiwał się wiceminister Ludwik Kostecki, poprzednik Jacka Dominika na obu piastowanych przez niego stanowiskach. Kostecki zapowiadał, że przyjęcie euro przez Polskę w roku 2015 jest nadal realne, ale data ta nie jest oficjalnym celem rządu. Oficjalny cel rządu ma dopiero zostać wyznaczony przez Ministerstwo Finansów, które już zapowiada aktualizację Narodowego Planu Wprowadzenia Euro. Sposób narracji władzy do niedawna pokazywał, że rząd sam nie ma spójnej koncepcji związanej z euro. Sytuacja się zmieniła, gdy na horyzoncie pojawił się pomysł wejścia Polski do unii bankowej oraz pakietu fiskalnego. Od tego czasu mamy do czynienia z graniem na jedną nutę.

Oba projekty zyskały szybko poparcie władz naszego kraju. I okazało się, że rządzący wracają do koncepcji szybkiego zwiększenia integracji Polski ze strukturami unijnymi, w tym wejścia do strefy euro. W takim duchu wypowiadała się m.in. Danuta Huebner. Europosłanka Platformy przyznała, że „przyszłością Polski jest wejście do strefy euro, dlatego musimy pilnować interesu państw, które będą wchodziły do eurolandu”. Jej zdaniem Polska powinna wejść do rdzenia Unii, ponieważ UE zaczęła się dzielić na trzon i peryferia. Jacek Dominik, zapowiadając zmiany w NPWE, zaznaczył z kolei, że dla rządu wejście Polski do strefy euro „stanowi strategiczny cel Polski”, a „rząd niezmiennie postrzega przyjęcie wspólnej waluty jako korzystne, uznając, że główną przyczyną obecnego kryzysu w strefie euro były instytucjonalne słabości strefy euro i sposób prowadzenia polityki gospodarczej przez niektóre państwa członkowskie, nie zaś samo wprowadzenie euro”. Dominik zaznaczał, że decyzja o konkretnej dacie wprowadzenia euro w Polsce to problem wtórny. (…)

Cały artykuł w lutowym wydaniu „Gazety Bankowej”

Stanisław Żaryn

Powiązane tematy

Komentarze