Sejm znowelizował budżet na 2015 r. PiS: "Nie demolujemy budżetu. Pokazujemy, jaki on jest". Opozycja: „Psucie finansów publicznych”
Podniesienie deficytu budżetowego o 3,9 mld zł, przewiduje nowelizacja budżetu na 2015 r., którą uchwalił w środę Sejm. Znowelizował także tegoroczną ustawę okołobudżetową i tym samym ograniczył o ponad 209 mln zł wydatki obronne w tym roku. Za uchwaleniem nowelizacji tegorocznego budżetu głosowało 230 posłów, przeciw było 209, a wstrzymało się 3. Z kolei za uchwaleniem noweli ustawy okołobudżetowej głosowało 247 posłów, przeciw było 190, a wstrzymało się 6.
Sejm odrzucił poprawkę PO, która zwiększała tegoroczne dochody budżetu o kwotę 9,2 mld zł z tytułu aukcji LTE. Janusz Cichoń (PO) mówił, że zmierzała ona do obniżenia tegorocznego deficytu budżetowego o taką kwotę, co powadzi też do analogicznego zmniejszenia długu publicznego.
Minister finansów Paweł Szałamacha przekonywał jednak, że dochodów z LTE nie ma i nie będzie w tym roku.
"My musimy naprawić sytuację, którą zastaliśmy. Przez osiem solidnych lat została podmyta zdolność do finansowania państwa polskiego z własnych dochodów. Państwo sztukowaliście to poprzez dochody jednorazowe i prywatyzacje, typu Ciech" - mówił szef resortu finansów.
Wskazał na zastaną przez nowy rząd dziurę w dochodach z VAT rzędu 13 mld zł, w związku z czym - mówił - nowelizacja budżetu jest najbardziej konieczna.
Nowela budżetu przewiduje m.in. zwiększenie tegorocznego deficytu o 3,9 mld zł, do poziomu 49 mld 980 mln zł. Rząd tłumaczy to niższymi dochodami o 10,5 mld zł (o 3,5 proc.) względem planowanych na ten rok w ustawie budżetowej. Tym samym zakładane dotychczas w budżecie dochody w wysokości 297,2 mld zł zostaną zmniejszone do kwoty 286,7 mld zł.
Jako główny powód obniżenia prognozy dochodów wskazano niższe o 13,3 mld zł dochody z VAT oraz podatku akcyzowego o 0,6 mld zł - przy jednoczesnym wzroście prognozy dochodów z tytułu podatku CIT o 1,1 mld zł, z podatku PIT o 0,6 mld zł i dochodów niepodatkowych o 1,7 mld zł. Wydatki budżetu państwa obniżono o 6,6 mld zł w porównaniu do wydatków zaplanowanych w ustawie budżetowej na 2015 r., tj. do kwoty 336,7 mld zł.
Nowela ma umożliwić ministrowi finansów utworzenie rezerwy celowej z zablokowanych wydatków z przeznaczeniem na dotację celową dla Agencji Rezerw Materiałowych na realizację zadań związanych z rezerwami strategicznymi. Podobną regulację zawarto także w nowelizacji ustawy okołobudżetowej. Założono w niej ponadto ograniczenie tegorocznych wydatków obronnych o ponad 209 mln zł.
Wiceminister finansów Hanna Majszczyk przekonywała wcześniej, że tych 209 mln zł i tak by nie wydano. "Po prostu mniej niż planowano żołnierzy odeszło na emerytury, stąd ta kwota" - tłumaczyła.
Podała też, że środki te nie są przeznaczone na wykup węgla, a w ustawie okołobudżetowej stwarza się jedynie możliwość przeznaczenia tych pieniędzy dla Agencji Rezerw Materiałowych. "Nie wiadomo, czy rezerwa będzie utworzona i w jakiej wysokości, więc nie wiadomo, czy jakieś zakupy z rezerw strategicznych będą mogły być wykonane" - powiedziała.
Resort finansów napisał w uzasadnieniu nowelizacji budżetu, że naturalne oszczędności w wydatkach, które mogą powstać w grudniu 2015 r., mogą spowodować, że tegoroczny deficyt będzie jednak niższy od przewidzianych 49,98 mld zł. "Przyjęty poziom zmniejszenia wydatków przy jednoczesnym zwiększeniu poziomu deficytu o 3 mld 900 mln zł ma na celu prawidłową realizację budżetu oraz zapewnienie wykonania zadań państwa w obliczu znacznie mniejszych niż prognozowano dochodów budżetu państwa z tytułu podatku VAT" - głosi uzasadnienie.
MF przyznało też, że deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych może w tym roku przejściowo nieznacznie przekroczyć 3 proc. PKB (3-3,2 proc. PKB), wobec szacowanych 2,8 proc. PKB w jesiennej notyfikacji fiskalnej.
"Nie demolujemy budżetu. Pokazujemy, jaki on jest" - tak nowelizację tegorocznego budżetu skomentował Jerzy Żyżyński (PiS). I dodał: "Po dokładnym policzeniu wydatków i dochodów okazuje się, że deficyt będzie poniżej 3 proc. Wiarygodność Polski na tym nie ucierpi. Wzrost 3,5 proc. będzie zachowany".
Jak powiedział PAP, dzięki nowelizacji tegorocznego budżetu urealnione zostają dochody budżetowe. Zwrócił też uwagę, że w budżecie na 2015 rok wzrosły pozycje, takie jak opłaty, grzywny czy mandaty. "Państwo od drobnego obywatela ściąga więcej, a od dużych mniej, przymykając oczy na pewne ubytki w dochodach" - wskazał Żyżyński.
Innego zdania są posłowie PO. Były wiceminister finansów Janusz Cichoń powiedział na konferencji prasowej po głosowaniach w Sejmie, że nowelizacja budżetu jest działaniem psującym fundamenty finansowe państwa. Ocenił, że nowelizacja ta nie była w ogóle potrzebna.
"Mało tego, możliwe było (...) zmniejszenie, a nie zwiększenie deficytu" - powiedział. Wskazał na aukcję LTE, z której dochody zmniejszyłyby deficyt o 9,2 mld zł.
"To bardzo niebezpieczny sygnał dla rynków finansowych w Europie i na świecie, a także dla Polaków, bo to jest przyczynek do tego, aby inwestorzy się od Polski zaczęli odwracać. Mamy tego namacalne dowody, wystarczy zobaczyć, co dzieje się z polską giełdą (...) oraz wystarczy spojrzeć na rentowność naszych obligacji" - mówił.
Wskazał też na zmianę reguły wydatkowej, która poluzowała znacznie gorset nałożony na wydatki publiczne. "To jest kolejny przykład psucia finansów publicznych w Polsce, a skutki będą się odkładały w czasie i muszą budzić nasz niepokój. To się będzie mściło na kosztach obsługi zadłużenia" - ostrzegł.
Obecna na konferencji wiceminister finansów w rządzie PO-PSL, posłanka Platformy Izabela Leszczyna określiła nowelizację jako decyzję nieodpowiedzialną, która ma dwa cele. Pierwszy to polityczny - jej zdaniem PiS chce stworzyć nieprawdziwy obraz poprzedniego rządu. Drugi cel to wykreowanie dodatkowej przestrzeni dla przyszłorocznych wydatków, które rząd będzie chciał "skonsumować na swoje populistyczne obietnice wyborcze".
Leszczyna poinformowała, że przez osiem lat rządów PO-PSL budżet był nowelizowany dwa razy. Wskazała, że miało to miejsce np. w 2009 r., kiedy prognozowano, że PKB wzrośnie o 4,8 proc., a okazało się, że wzrósł o 1,8 proc., co stanowiło ok. 45 mld zł. Zdaniem Leszczyny wtedy nowelizacja budżetu była rzeczywiście konieczna. "Każdy inny przypadek, a już na pewno taki, który wypycha dochody na przyszły rok jest po prostu działaniem na szkodę państwa i wbrew polskiej racji stanu" - podsumowała.
PAP, sek