Informacje

Fot. FreeImages/Erik Araujo
Fot. FreeImages/Erik Araujo

NIK: instytuty badawcze wdrażają tylko 20 proc. swoich patentów

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 24 lutego 2016, 15:34

  • 0
  • Powiększ tekst

Choć liczba wynalazków opatentowanych przez instytuty badawcze w latach 2010-2013 wzrosła dwukrotnie, to tylko 20 proc. z nich znalazło zastosowanie w praktyce - wynika z raportu NIK o instytutach badawczych, przedstawionego w środę w Sejmie.

W środę podczas posiedzenia sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży przedstawiciele Najwyższej Izby Kontroli przedstawili wyniki raportu o efektach działalności instytutów badawczych.

Obecnie w Polsce obecnie działa 115 tego rodzaju instytutów. Ze względu na swoje zadania statutowe i kierunki prowadzonych prac badawczo-rozwojowych nadzorują je poszczególni ministrowie. Najwięcej z nich - aż 53 - Minister Gospodarki, pozostali ministrowie nadzorują od 1 do 16 instytutów.

"Skontrolowane instytuty w znikomym stopniu prowadziły działalność wdrożeniową, która jest ich obowiązkiem ustawowym. Odnotowujemy dwukrotny wzrost opatentowanych wynalazków, co niestety nie przekłada się na analogiczny wzrost ich wykorzystania, który jest na poziomie 20 proc., przy ogólnie przyjętym poziomie 50 proc. wdrożenia wynalazków - jako pozwalającego na efektywne ich wykorzystanie" - mówił w środę podczas posiedzenia komisji wiceprezes NIK, Jacek Uczkiewicz.

Z raportu NIK wynika, że w 2010 roku instytuty badawcze zdobyły 27 patentów, w 2011 roku - 88, w 2012 roku - 54, a w 2013 roku - 46 patentów. Liderem we wdrażaniu patentów był Instytut Ciężkiej Syntezy Organicznej "Blachownia", który wdrożył 40 wynalazków. Jednak i tak w porównaniu do innych jednostek naukowych instytuty badawcze najefektywniej wdrażały uzyskane patenty. Praktyczne zastosowanie znalazło 14 proc. patentów instytutów naukowych Polskiej Akademii Nauk oraz 4 proc. patentów szkół wyższych.

Przewodniczący Rady Głównej Instytutów Badawczych, prof. Leszek Rafalski zwrócił uwagę, że Uniwersytet Stanforda dzieli patenty na dwie części: DNA (procedury związane z identyfikowaniem kodów DNA) oraz non-DNA. "Jeśli chodzi o DNA to mają wdrożonych 7 proc. patentów. Jeśli chodzi o resztę - mają 11 proc. W całych Stanach Zjednoczonych wskaźnik wdrożenia jest poniżej 5 proc. Dobrym wskaźnikiem jest poziom 10-15 proc. Poziom 20 proc. w przypadku naszych instytutów jest całkiem przyzwoity" - powiedział w środę prof. Rafalski.

Wiceprezes NIK podkreślił, że wszystkie skontrolowane placówki badawcze w znikomym stopniu zdobywały patenty zagraniczne - zaledwie 11. Przy czym pięć instytutów badawczych w ogóle nie uzyskało w tym czasie żadnego patentu zagranicznego. W konsekwencji patenty zagraniczne stanowiły zaledwie 5 proc. wszystkich patentów uzyskanych przez skontrolowane instytuty.

Zdaniem prof. Rafalskiego wskaźnik patentów międzynarodowych w całej Polsce nie jest wysoki, bo dopiero od trzech lat wsparcia w tej dziedzinie udziela resort nauki. "Mam prośbę o kontynuowanie tego wsparcia. Typowe opatentowanie zagraniczne to jest 400-500 tys. zł. Nie wszystkich stać na takie patenty" - zaznaczył prof. Rafalski.

NIK w swoim raporcie odnotowała też wzrost liczby publikacji instytutów badawczych, zwłaszcza w prestiżowych czasopismach naukowych. Liczba publikacji zwiększyła się od ponad 1,5 tys. w 2010 r. do ponad 1,7 tys. w 2013 r.

Z raportu wynika również, że sytuacja finansowa badanych instytutów nie uległa znaczącej zmianie. Ich łączne przychody zmalały z 434 mln zł w 2010 roku do 420 mln zł w 2013 roku. W 2013 roku siedem z ośmiu badanych instytutów miało dodatni wynik finansowy. Łączne przychody tych siedmiu instytutów z komercjalizacji prac badawczo-rozwojowych w latach 2010-2013 malały, pomimo stabilnego poziomu finansowania ze środków na naukę. Spadły z prawie 83 mln zł w 2010 r. do około 66 mln zł w roku 2013.

Największy udział przychodów z komercjalizacji prac B+R oraz wdrożeń w relacji do całości przychodów odnotował Instytut Badawczy Leśnictwa (55 proc.), Instytut Metali Nieżelaznych (29 proc.) oraz Państwowy Instytut Geologiczny (29 proc.). W pozostałych instytutach badawczych odsetek ten nie przekroczył 23 proc.

NIK w zaprezentowanym raporcie zwróciła też uwagę na nadzór ministrów nad instytutami badawczymi. "Koncentrował się on przede wszystkim na kwestiach finansowych i organizacyjnych, a w mniejszym stopniu zakresie dotyczył ich działalności wdrożeniowej. (...) Dokonując całościowej kontroli instytutów ministrowie nie wykorzystywali ocen formułowanych przez Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych" - mówił w środę wiceprezes NIK.

Jak ocenił, utrudnieniem w sprawowaniu skutecznego nadzoru ministrów były m.in.: nie wydanie rozporządzeń określających sposób i tryb dokonywania audytów i kontroli instytutów; powierzanie w ministerstwach nadzoru nad instytutami osobom z nimi związanymi, co stwarzało ryzyko wystąpienia konfliktu interesów.

W związku z wynikami kontroli NIK zwróciła się do resortu nauki m.in. o zmianę kryteriów oceny parametrycznej, aby w większym stopniu uwzględniały specyfikę instytutów. "W nowej ocenie parametrycznej, która została właśnie opublikowana w drodze rozporządzenia instytuty badawcze będą miały inaczej przydzielone +wagi+ dotyczące poszczególnych osiągnięć. Waga publikacji naukowych zostanie obniżona o 5 punktów, natomiast waga wdrożeń i aplikacji zostanie podwyższona do 45 punktów" - powiedział w środę podsekretarz stanu w resorcie nauki, Leszek Sirko. W ocenie parametrycznej pod uwagę brany będzie też m.in. tzw. współczynnik wpływu, czyli tego, w jaki sposób prace instytutu wpływają na działalność innych instytucji.

NIK w trakcie kontroli zbadała szczegółowo osiem instytutów badawczych oraz wykorzystała dane otrzymane w badaniu kwestionariuszowym od 107 instytutów badawczych.

(PAP)

Powiązane tematy

Komentarze