Minister infrastruktury: po rządach PO mamy tylko jedną w pełni działającą autostradę i 60 mld zł długu
Przez osiem lat koalicja rządząca PO-PSL oszukiwała, że wybuduje autostrady, którymi będziemy mogli wszędzie dojechać. A prawda jest taka, że mamy tylko jedną autostradę, ponad 60 mld zł długu i masę pozwów w sądach od firm, którym państwo polskie nie zapłaciło za budowę dróg
„Gazeta Bankowa”: Porozumienie między Polską a Rosją w sprawie przewozów drogowych, specustawa kolejowa, budownictwo mieszkaniowe, zmiany w zarządach grupy PKP, no i polskie drogi… Gigantyczne pieniądze i jeszcze większe emocje. Same problemy. Zarządza pan najbardziej obleganym przez media ministerstwem?
Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury i budownictwa: Nie odnoszę takiego wrażenia. Wydaje mi się, że jednak najbardziej oblężonym miejscem jest dzisiaj Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Z różnych powodów musimy to wyraźnie podkreślić [śmiech]. Natomiast jeżeli chodzi o resort infrastruktury, to fakt, że gdziekolwiek by spojrzeć, to nie tylko sprawy związane z funkcjonowaniem państwa, gospodarką narodową, lecz przede wszystkim los setek tysięcy pracowników zatrudnionych w tym sektorze oraz ich rodzin. Zarządzanie takim przedsięwzięciem rzeczywiście nie jest łatwe.
Dobrze funkcjonująca i zorganizowana infrastruktura to fundament sprawnie działającego państwa…
Mam nadzieję, że będziemy w końcu świadkami dobrych decyzji, bo tutaj jak w żadnym innym miejscu widać, jak złe decyzje przekładały się na kondycję całego państwa.
No właśnie, bo infrastruktura to chyba jeden z najbardziej zdegenerowanych obszarów w Polsce. Szczególnie w transporcie dochodziło do potężnych nadużyć, prawda?
Niestety tak. Mandat poselski pełnię od 2005 r. i od tamtego czasu byłem członkiem sejmowej Komisji Infrastruktury. Od roku 2008 byłem jej wiceprzewodniczącym. Policzyłem – to ponad tysiąc posiedzeń, w których brałem czynny udział. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, że jako poseł opozycji podejmowałem wraz z kolegami z klubu parlamentarnego PiS całą masę inicjatyw związanych także z patologiami w transporcie. Ta dziedzina nie jest mi obca od lat.
We wszystkich posiedzeniach komisji sejmowych z pana udziałem nie uczestniczyłem, ale na kilku udało mi się być. Wyście się zderzali ze ścianą, nikt was tam nie słuchał. Posłowie ówczesnej koalicji śmiali się wam w oczy, gdy mówiliście o marnotrawstwie, nadużyciach, arogancji władzy…
Tak było i efekty tych „zderzeń ze ścianą” widzę dziś w Ministerstwie. Okazuje się, że tą ścianą była także niechęć do mówienia prawdy. Często strona rządowa starała się kreować rzeczywistość, a nie przedstawiać ją taką, jaką była. Pamiętam nawet sytuacje, gdy dopuszczano się fałszowania dokumentów. To były np. informacje kwartalne na temat stanu budowy krajowych dróg, których de facto nie było.
Ale to nie przeszkadzało Ewie Kopacz w stawaniu przed telewizyjnymi kamerami i przekazywaniu Polakom „dobrych wiadomości” w stylu: zbudowaliśmy wam piękne drogi, możecie bezpiecznie i szybko jeździć. Robiła to na podstawie sfałszowanych raportów? Nie mamy żadnych dobrych dróg w Polsce?
Wie pan, skoro na budowę dróg w Polsce szły gigantyczne pieniądze, no to, Boże Ty mój, coś musiało powstać. Ale można było budować zdecydowanie więcej, efektywniej…
Uczciwie i lepiej?
Na pewno. Kiedyś byłem osobiście na odcinku autostrady A4 w okolicach Ropczyc i tam miałem okazję się przekonać, z czego budowane są polskie autostrady. Zgroza. Polecam lekturę raportu Najwyższej Izby Kontroli, który mówi o tym, że nikt nie panował nad tym, w jakiej jakości i w jaki sposób budowane były w Polsce autostrady. Na naszych drogach do dziś panuje ogromny chaos. Nie ma rusztu komunikacyjnego. Co mam na myśli? [minister wstaje i podchodzi do mapy wiszącej w jego gabinecie]. Niech pan spojrzy. Jak dzisiaj wygląda sytuacja z budową autostrad w Polsce? Odcinki istniejące to te czarne. Tak naprawdę działa tylko autostrada A2, która udrożniła bezpośredni dojazd z Warszawy do zachodniej Europy.
Cały tekst wywiadu z ministrem Andrzejem Adamczykiem czytaj tutaj: