UE wysyła sygnał do Londynu: nie będzie wybierania rodzynek z ciasta
Zaczęła się Unia Europejska bez Wielkiej Brytanii - pisze belgijski dziennik "Le Soir", komentując spotkanie przywódców 27 krajów członkowskich, którzy już bez Londynu rozpoczęli debatę na temat tego, jak dalej ma funkcjonować Wspólnota.
Gazeta pisze, że środowe zebranie szefów państw i rządów w Brukseli było pierwszym takim spotkaniem od ponad 40 lat bez udziału przedstawiciela rządu z Londynu. "+Czerwone linie+ przed rozwodem zostały ustalone, szczególnie jeśli chodzi o dostęp do jednolitego rynku" - podkreśla autor tekstu Jurek Kuczkiewicz.
Jak podkreślił, powrót we wtorek wieczorem brytyjskiego premiera Davida Camerona do domu to znak politycznego zmniejszenie się UE.
"Le Soir" pisze, że w obliczu niepewności co do tego, kto obejmie kierownictwo brytyjskiej Partii Konserwatywnej, a tym samym przywództwo w tym kraju, "27" chciała wysłać sygnał do Londynu, że nie będzie Europy "a la carte", z której każdy może wybierać to, co mu najbardziej odpowiada. Oznacza to, że dostęp do jednolitego rynku wymaga akceptacji wszystkich czterech swobód unijnych - przepływu osób, usług, kapitału i towaru.
Kuczkiewicz zwraca uwagę, że to bardzo mocne przesłanie zostało wydane, by przeciąć spekulacje wiążące się z oczekiwaniami Londynu co do utrzymania dostępu do rynku UE bez konieczności zaakceptowania wolnego przepływu pracowników.
Czytaj także: Kaczyński: chcemy, by Wielka Brytania wróciła do Unii. Jest jednak warunek
Gazeta przywołuje w tym kontekście słowa szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera, który podkreślił, że "nie będzie żadnych wyjątków i niuansów".
"Taką precyzją będą zachwycone kraje Europy Środkowej, zwłaszcza Polska, z której prawie milion obywateli mieszka w Wielkiej Brytanii. Warszawa - i w mniejszym stopniu jej partnerzy z Grupy Wyszehradzkiej (Czechy, Słowacja, Węgry) - boją się jak ognia, czy ostateczny układ definiujący nowe stosunki między UE i Londynem nie zostanie zawarty kosztem zmniejszenia swobody przemieszczania się" - czytamy w dzienniku.
Autor wskazuje, że w związku z brakiem harmonogramu rozstania UE i Wielkiej Brytanii oraz startu nowego stowarzyszenia "27" przyjęła przesłanie dotyczące odrodzenia Europy i pojednania z obywatelami.
Kuczkiewicz podkreśla, że UE jest zapracowana, jej obywatele sfrustrowani, natomiast między państwami członkowskimi widać głębokie różnice co do odpowiedzi na ten kryzys. Dlatego - jego zdaniem - w tym smutnym i gorzkim kontekście Brexitu ważne jest podkreślanie jedności, a nie różnic.
Temu miało służyć unikanie przez przywódców określeń "więcej Europy", czy "mniej Europy", natomiast mówienie o "lepszej Europie". "Le Soir" konstatuje, że "27" wydaje się być zgodna co do tego, że trzeba łączyć europejskich obywateli przez przedstawienie im konkretnych projektów, które ich interesują, zwłaszcza w dziedzinach zatrudnienia i bezpieczeństwa.
Dziennik cytuje premiera Belgii Charlesa Michela, który jako przykład takiej "europejskiej pracy" podał walkę z "dumpingiem socjalnym", jak określa się na zachodzie Europy wykorzystywanie tańszej siły roboczej z Europy Środkowej przez np. polskie firmy i tym samym zdobywanie przewag konkurencyjnych nad zachodnimi.
Michel podkreśla, że taka sytuacja wykorzystywana jest, by szerzyć w Belgii propagandę przeciwko Europie. "Le Soir" zauważa natomiast, że walka z "dumpingiem socjalnym" interpretowana jest w Europie Środkowej jako naruszenie swobody przepływu pracowników.
(PAP)
Zobacz: Waszczykowski: koniec poparcia dla obecnych władz UE!