Komisja Europejska nie chce szkodzić Niemcom
Komisja Europejska ma nadzieję, że uda się rozwiązać sprawę niemieckich przepisów o płacy minimalnej bez odwoływania się do Trybunału UE i nie chce na razie wszczynać wobec Niemiec procedury o naruszenie unijnego prawa - powiedziało dziś źródło w KE.
W zeszłym tygodniu zastanawiano się, czy nie wszcząć procedury o naruszenie prawa UE wobec Berlina; takie postępowanie w ostateczności mogłoby zakończyć się przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, ale zdecydowano się tego nie robić. "Komisja nie chce rozgrywać tego przed sądem" - powiedział rozmówca PAP.
Według źródła decyzje w tej sprawie podejmowane są w gabinecie szefa KE Jean-Claude'a Junckera.
W styczniu KE zwróciła się do Niemiec o wyjaśnienia w sprawie przepisów o płacy minimalnej, obejmujących także zagranicznych kierowców przejeżdżających przez ten kraj tranzytem, w ramach unijnej procedury "Pilot". Berlin zawiesił stosowanie budzących kontrowersje regulacji. Bruksela ma nadzieję, że sprawę uda się załatwić bez odwoływania się do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. "+Pilot+ to procedura, która umożliwia załatwienie sprawy pragmatycznie, a batalia przed sądem mogłaby przynieść gorszy efekt niż mediacje" - ocenił urzędnik KE.
Poinformował, że Komisja wysłała list do Niemiec, aby te dostosowały swoje regulacje do przepisów unijnych. Z jego wypowiedzi wynika jednak, że Bruksela godzi się na to, by kierowcy świadczący usługi w ramach kabotażu na terytorium Niemiec (np. przejazd z Hamburga do Berlina) byli objęci płacą minimalną. Co innego, jeśli chodzi o kierowców przejeżdżających tranzytem przez terytorium naszego sąsiada - ich przepisy o płacy minimalnej mają nie obejmować.
Komisja mogłaby rozpocząć procedurę prowadzącą do pozwania Niemiec przed Trybunał w Luksemburgu, gdyby władze w Berlinie odwiesiły stosowanie tych regulacji i zaczęły stosować je wobec tranzytu - oświadczył urzędnik.
Radio RMF FM podało wcześniej w środę, że Komisja Europejska przygotowuje wszczęcie procedury przeciwko Niemcom o naruszenie unijnego prawa w sprawie płacy minimalnej. Rzecznik KE ds. zatrudnienia i socjalnych Christian Wigand powiedział PAP, że nie ma w tej sprawie żadnych nowych informacji do przekazania.
W Niemczech sprawa płacy minimalnej jest tematem politycznym. W ubiegłym tygodniu przewodniczący Centrali Niemieckich Związków Zawodowych (DGB) Reiner Hoffmann na wiecu z okazji Święta Pracy w Berlinie, zapowiedział, że związkowcy nie pozwolą na żadne odstępstwa w tej sprawie. Wprowadzenie w styczniu br. przepisów o płacy minimalnej w wysokości 8,50 euro za godzinę nazwał "historycznym zwycięstwem".
Chadecy Angeli Merkel byli przeciwni wprowadzeniu płacy minimalnej. Po utworzeniu w 2013 roku rządu koalicyjnego z SPD, CDU i CSU zgodzili się jednak na ten postulat, stawiany od dawna przez socjaldemokratów.
Wprowadzenie przepisów o płacy minimalnej w branży transportowej doprowadziło do zadrażnień w stosunkach polsko-niemieckich. Władze w Berlinie uważają, że przepisy o płacy minimalnej powinny obowiązywać także kierowców zagranicznych, w tym polskich, firm transportowych przejeżdżających przez Niemcy.
W marcu w Polsce oraz w Brukseli odbyły się protesty firm transportowych przeciwko niemieckim przepisom. Narzekają one nie tylko na wysokość stawek, które Niemcy chcą im narzucić, ale też na obciążenia biurokratyczne, wiążące się m.in. z tłumaczeniem dokumentów dotyczących pracowników na język niemiecki. Obecnie, na czas badania sprawy przez KE, niemieckie przepisy są zawieszone.
PAP/ as/