Informacje

Londyn? Nie ma takiego miasta

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 1 sierpnia 2016, 23:28

  • Powiększ tekst

Na liście jest Dublin, Paryż, Frankfurt, Amsterdam. Gdzieś tam na horyzoncie majaczy Warszawa. Wszystkie te miasta liczą, że ich rynki nieruchomości skorzystają na Brexicie. Nawet jeśli tak się stanie, to radość może być krótkotrwała

Zaczęło się dzielenie skóry na niedźwiedziu. I to całkiem sporym. Wielka Brytania jest bowiem największym i najgorętszym rynkiem nieruchomości w Europie oraz jednym z najbardziej znaczących rynków na świecie.

W pierwszym kwartale tego roku fundusze inwestycyjne lokujące pieniądze w nieruchomościach zainwestowały w całej Europie 45,6 mln euro (dane z raportu firmy Cushman & Wakefield). Warto zauważyć, że w stosunku do I kw. 2015 r. odnotowano tu spadek na poziomie 14 proc. Analitycy wiążą go z faktem, że 2015 r. był rekordowy pod względem inwestycji w nieruchomości. Jak na tym tle wygląda Wielka Brytania? Nie jest różowo. W pierwszych trzech miesiącach fundusze wydały tam 13,9 mld euro, co oznacza 30-proc. spadek w porównaniu do analogicznego kwartału poprzedniego roku. Analitycy nie ukrywają, że w tym przypadku spadek zainteresowania nieruchomościami w Wielkiej Brytanii wiązał się z nadchodzącym referendum w sprawie Brexitu. Fundusze lokujące swój kapitał w nieruchomościach były po prostu ostrożne. I jak się okazało, miały nosa.

Klienci w szoku

Wiele wskazuje na to, że kolejne miesiące dla brytyjskiego rynku nieruchomości będą jeszcze gorsze. Pierwszy szok po referendum spowodował nawet, że część funduszy aktywnie działających w Wielkiej Brytanii musiała na jakiś czas zawiesić możliwość umorzenia jednostek. Po prostu zbyt wielu indywidualnych klientów chciało od razu wycofać swoje pieniądze w obawie przed spadkiem wartości nieruchomości na Wyspach. Możliwość umorzenia jednostek już zawiesiło kilka znaczących funduszy. Chodzi tu o Standard Life Investments, Aviva Investments UK Property Trust oraz M&G Investments. Na taki krok zdecydowały się też Henderson Global Investors, Columbia Threadneedle oraz fundusz Canada Life.

Akcje funduszy tracą też na giełdzie. Żeby zapewnić możliwość wypłat swoim klientom, będą musiały pozbyć się nieruchomości. A to może nie być łatwe. Po pierwsze masowe wycofywanie się z brytyjskiego rynku nieruchomości spowoduje spadek cen. Po drugie – w krótkiej i średniej perspektywie – może się okazać, że nie będzie chętnych do inwestowania w angielskie aktywa. To zresztą już się dzieje: nie doszło bowiem do dwóch znaczących transakcji; po Brexicie z zakupu londyńskich biurowców Cannon Place oraz 1 Wood Streetwycofały się fundusze niemieckie, które są bardzo aktywne w Europie, m.in. w Polsce.

Pierwsze reakcje wśród inwestorów są mieszane. Wielu z naszych globalnych klientów widzi w Londynie szansę na zakup, głównie z powodu spadku cen nieruchomości i korzystnego kursu walut. Inni są jednak coraz bardziej ostrożni – zauważają analitycy z firmy doradczej Savills.

Podsumowując: jeden z najstabilniejszych rynków nieruchomości na świecie trafia nagle do worka z rynkami, którymi interesują się głównie fundusze spekulacyjne i fundusze wysokiego ryzyka.

Gdzie inwestować?

To pytanie pojawia się coraz częściej. Bo jeśli nie Londyn, to gdzie? Chętnych do tytułu finansowej stolicy świata nie brakuje. Duże miasta w Europie liczą, że część instytucji finansowych i banków przeniesie swoje operacje właśnie do nich. „Financial Times” spekuluje, że wśród miast, które mają szanse na przyciągnięcie bankierów okupujących dotychczas londyńskie City znajdują się Frankfurt, Dublin, Paryż, Lizbona i… Warszawa.

Jak Brexit zmienia europejski rynek nieruchomości czytaj tutaj:

Londyn? Nie ma takiego miasta

oraz w najnowszym sierpniowym numerze "Gazety Bankowej", najstarszego magazynu ekonomicznego w Polsce

tytuł

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych