Ekonomiści o roku rządów PiS: duży plus dla programu 500+; krytyka obniżenia wieku emerytalnego
Ekonomiści oceniający rok rządów PiS wskazują na pozytywy związane z programem 500 +, czy sprawne zarządzanie budżetem państwa, ale są zgodni w jednym - uważają, że obniżenie wieku emerytalnego nie przysłuży się polskiej gospodarce.
Zdaniem prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. Elżbiety Mączyńskiej najbardziej zauważalnym efektem funkcjonowania rządu PiS jest właśnie program Rodzina 500 Plus.
"To ukłon w stronę polityki społecznej i - przynajmniej z założenia - prodemograficznej. Sytuacja demograficzna w Polsce jest bowiem bombą z opóźnionym zapłonem. Wszystkie prognozy wskazują, że w Polsce do 2050 r. będzie nas mniej o ok. 5 milionów. To ogromny ubytek" - powiedziała Mączyńska.
Zaznaczyła, że właśnie dlatego, jak i dlatego, że Polska należy do krajów o stosunkowo niskich transferach socjalnych, Program 500 Plus ocenia pozytywnie. "Przez wszystkie lata transformacji zaniedbywano sferę społeczną, mimo że w Konstytucji RP mamy zapisaną społeczną gospodarkę rynkową, co oznacza równoważenie celów gospodarczych, społecznych i ekologicznych" - zauważyła prezes PTE.
Wskazała na groźne, jej zdaniem, zjawisko społeczne. "Ludzie nie mają stałych etatów, w związku z tym zmniejsza się skłonność do posiadania dzieci. Jeśli zaś współczynnik dzietności jest niski, czyli rodzi się mało dzieci, to pogarsza się struktura demograficzna, a jeśli się pogarsza struktura demograficzna, to grozi to większym deficytem budżetu państwa. To z kolei oznacza brak pieniędzy na działania prorozwojowe, społeczne, w tym na edukacyjne oraz na poprawę warunków pracy. Program 500 plus to próba przecięcia tego węzła gordyjskiego" - oceniła ekonomistka.
Przyznała, że program 500 plus nie jest wolny od wad i z pewnością możliwe byłyby inne rozwiązania. Słuszne, jej zdaniem, mogą być np. zarzuty, iż wypłaty nie są uzależnione od wysokości dochodów rodzin. Jednak zarazem - jak zwróciła uwagę - koszty sprawdzania dochodów kwalifikujących do pomocy mogłyby być większe niż osiągane efekty, co potwierdzają analizy.
Mączyńska uważa, że największą słabością rządu PiS jest stagnacja w inwestycjach i wykorzystywaniu funduszy europejskich. Zaznaczyła zarazem, że częściowo wynika to z zaniedbań poprzedniej ekipy. "Niemniej najsłabszym punktem dotychczasowej działalności tego rządu są niedostateczne inwestycje. A przecież to właśnie inwestycje mają być głównym filarem Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju" - powiedziała.
Podkreśliła, że strategia wykracza poza okres wyborczy - co jest pozytywnym elementem. Oceniła ponadto, że punktem wyjścia Strategii jest wnikliwa i trafna diagnoza problemów, na podstawie której sformułowane zostały na ogół słuszne postulaty i rekomendacje. "Wątpliwości budzą jednak możliwości pozyskiwania źródeł finansowania tego rozwoju. I to będzie stanowiło jedno z największych wyzwań w funkcjonowaniu tego rządu" - uważa profesor.
Zdaniem prezes PTE, rząd PiS za mało robi w sferze uproszczenia systemu podatkowego, przede wszystkim regulacji VAT, ale należy docenić, że zaczął się zajmować walką z optymalizacją podatkową i unikaniem płacenia podatków. "Okazuje się, że dzięki temu wpływy do budżetu rosną" - zaznaczyła.
Szefowa PTE zastrzegła jednak, że uszczelnienie systemu podatkowego jest leczeniem objawów, a nie przyczyn. "A przyczyną problemów jest skomplikowany, nieprzejrzysty system podatkowy i trudności, zawiłości interpretacji prawa podatkowego. W takim gąszczu podatkowym łatwo o podatkowe nadużycia, manipulacje i błędy" - powiedziała. Wskazała, że co prawda rząd zaczął wychwytywać różne absurdy w gospodarce, niemniej jest ich ciągle dużo. Niedostateczny jest też - jej zdaniem postęp, jeśli chodzi o cyfryzację, co niekorzystnie wpływa na postęp, koszty transakcyjne i przejrzystość w całej gospodarce.
Mączyńska krytycznie wypowiedziała się o planie skracania wieku emerytalnego. "To moim zdaniem będzie bardzo niekorzystna zmiana, niezasadna nie tylko ze względu na trend demograficzny. Żyjemy bowiem coraz dłużej, dłużej też utrzymując zdolność do pracy. Skracanie wieku emerytalnego będzie przy tym finansowo niekorzystne dla samych emerytów oraz dla rynku pracy" - podkreśliła.
Główny ekonomista BZ WBK Maciej Reluga wskazał, że spowolnienie gospodarcze nie zaszkodziło rządowi, jeśli chodzi o realizację budżetu państwa. "Dane miesięczne dotyczące budżetu centralnego pokazują, że wszystko jest pod kontrolą" - uważa ekonomista.
Jego zdaniem widać odbicie podstawowych dochodów podatkowych i wszystko wskazuje na to, że budżet centralny zamknie się deficytem poniżej planu. "Jest szansa na niespodziankę zarówno po stronie dochodowej, jak i po stronie wydatkowej. Może chodzić o kilka miliardów złotych pod każdej ze stron" - powiedział.
Według niego samorządy na koniec roku mogą pokazać sporą nadwyżkę, co oznacza, że deficyt całego sektora finansów publicznych może być raczej bliżej 2 proc. niż 3 proc. PKB.
Ekonomista wyjaśnił, że spowolnienie wzrostu gospodarczego, które mamy w tym roku, wynika ze słabych inwestycji, głównie publicznych. To z kolei doprowadziło do wspomnianej nadwyżki w samorządach. Reluga docenia jednak strukturę wzrostu gospodarczego - pochodzi on głównie z konsumpcji, która w drugiej połowie roku może okazać się wyższa niż w pierwszej połowie 2016 r.
"Budżet centralny spokojnie da się domknąć dzięki dobrej strukturze dochodów podatkowych i popytowi krajowemu. Większych problemów tutaj nie widzę" - zapewnił.
Jego zdaniem wyzwaniem może być natomiast budżet przyszłoroczny. Tym bardziej, że po stronie wydatkowej pojawi się kilka dodatkowych elementów, jak całoroczne wypłaty z programu 500+, wydatki związane z obniżeniem wieku emerytalnego, podwyżką płac w administracji publicznej, darmowymi lekami itp. Rząd będzie się musiał więc uporać z groźbą wzrostu zarówno deficytu sektora finansów publicznych, jak i długu publicznego. Na wzrost tych wskaźników może też wpłynąć aktywizacja inwestycji publicznych, zwłaszcza samorządów - na co liczy przecież resort finansów.
Reluga zauważa przy tym, że rząd przywiązuje jednak dużą wagę do strony dochodowej budżetu - poprawy ściągalności podatków. "To dobrze, że rząd zmierza do poprawy ściągalności podatków. Należałoby się jednak zastanowić, czy te pieniądze nie powinny być wydane na zmniejszenie deficytu, a nie w zły sposób - np. na obniżkę wieku emerytalnego" - podsumował.
Jednoznacznie krytycznie ocenia rok rządów PiS Aleksander Łaszek, główny ekonomista Fundacji Forum Odpowiedzialnego Rozwoju (prof. Leszka Balcerowicza). Zwrócił on uwagę, że polskie społeczeństwo starzeje się, co oznacza mniej osób w wieku produkcyjnym. "Cofnięcie podnoszenia wieku emerytalnego tylko ten problem pogłębi" - uważa Łaszek.
Według niego chronicznym problemem polskiej gospodarki jest zły stan finansów publicznych. Zauważył, że w 2016 r. tylko dwa kraje w UE miały wyższy deficyt strukturalny niż Polska.
Dodał, że z punktu widzenia stabilności gospodarki kluczowa jest relacja długu publicznego do PKB, bowiem od wielkości PKB zależy, czy są dochody, z których ten dług jest obsługiwany i spłacany. "W momencie, kiedy tempo PKB spowolni ryzykujemy szybki i niebezpieczny wzrost relacji długu do PKB" - ostrzegł.
Podkreślił, że główny program rządu Rodzina 500+ jest bardzo kosztowny, a jednocześnie będzie wypychał ludzi z rynku pracy.
Zaznaczył, że gdy rząd PiS obejmował władzę rok temu polska gospodarka miała swoje liczne mocne strony: prawie brak deficytu na rachunku obrotów bieżących, dobrą sytuację na rynku pracy, stabilny system bankowy. Wśród minusów wymienił zły stan finansów publicznych, upolitycznienie największych firm, małą konkurencję, nieprzewidywalne prawo i dużą szarą strefę.
"Niestety, polityka rządu w większości albo pogorszyła istniejące problemy, zamiast je rozwiązywać, albo uderzyła w rzeczy, które dotychczas były naszą mocną stroną, np. w stabilność systemu bankowego" - mówił.
Wskazał na wprowadzenie podatku bankowego, ale także próbę opodatkowania dużych sklepów. Krytykował ponadto działania zmierzające do repolonizacji sektora bankowego, co - jego zdaniem - jeszcze bardziej zwiększa wpływ polityków na firmy.
PAP, sek